Różne rzeczy się działy w szkole, ale szczególnie przyczepił się do mnie jeden gość, któremu kiedyś się postawiłam w rozmowie i chyba postanowił mnie sprowadzić do poziomu, bezbłędnie celując w czuły punkt - za każdym razem, gdy mnie widział, krzyczał na całą szkołę "O, znowu przytyłaś!".
Niby nic, niby głupota, wygląd przecież nie jest taki ważny, ale kurde po dziś dzień chowam się pod namiotowatymi swetrami i zasłaniam odruchowo brzuch gdziekolwiek jestem.
Dodaj anonimowe wyznanie
- O, znowu przytyłaś!
- A ty dalej masz małego.
Jak aż tak wpłynął na Ciebie, to mu się udało nie tylko go sprowadzić do poziomu, ale pozwoliłaś mu zamieszkać w swojej głowie. Nie wiem czy serio jesteś gruba, w sensie masz nadwagę czy po prostu nie jesteś jakaś mega chuda, ale weź już tego gościa wyrzuć z tej głowy i ubieraj się tak jak ja Ci się podoba i się dobrze czujesz, a nie tak, żeby świat Cię nie zauważał.
Wiesz, kto mnie najbardziej zachwycił ostatnio?
(mimo całej mojej wiedzy o nadwadze i mego dość negatywnego stosunku do zjawiska otyłości)
Była to młoda dziewczyna ze sporą nadwagą, ubrana w ciekawe, ciemne rajstopy, krótkie spodenki, barwną, powiewną kamizelkę, ale - przede wszystkim - uśmiechnięta.
Ten uśmiech dominował. Mówił - "wiem, że nie jestem modelką i pewnie nigdy nie będę, ale lubię ładnie wyglądać, lubię się się ładnie ubrać, więc to robię".
Tak się uśmiechałam i ja, gdy wyrzucałam z szaf rozmiar 50 i wyżej, a wkładałam 38-40. Zrób to samo - wyrzuć namiotowate ciuchy, poczuj radość z bycia sobą 😊