#koEBv

Mam 26 lat, jestem po 5-letnich studiach, po których w pocie i łzach obroniłam tytuł magistra inżyniera. Całe studia pracowałam na kasie, po 12h na zmiany, żeby nie mieć pustego CV po zakończeniu edukacji. I co? I okazało się, że jestem frajerem.

Moi znajomi ze studiów mieli głęboko gdzieś, jakie będą mieli CV. Pili, palili, imprezowali, świetnie się bawili całe 5 lat. Bardzo dużo wyjść z nimi mnie ominęło przez pracę lub dodatkowe kursy, które robiłam dla lepszego CV. Dzięki kasie, którą zarabiałam, miałam możliwość zwiedzania świata (25 lotów w 3 lata), jednak większość z rodziną, bo ich nie było stać na kilkudniowy wyjazd.

A teraz? Wszyscy siedzą na cieplutkich posadkach w zawodzie, które zdobyli przez znajomości albo fartem i zarabiają tyle, za ile ja dałabym się w tym momencie pokroić. Od 8 miesięcy szukam pracy, takiej na stałe z porządną umową i chociaż najniższą krajową. Przez 6 mies. w tym okresie pracowałam na umowę zlecenie, nie na pełny etat, ale w zawodzie itd… Teraz nie chcą mnie przyjąć już nawet na kasę, bo mam za wysokie kwalifikacje, ale do mojego zawodu z kolei nie mam doświadczenia.

To ja byłam na każdych zajęciach, to ja zawsze miałam projekty na czas, to ja pomagałam im na kolokwiach czy zaliczeniach. To mnie prosili o pomoc z programami, których oni nie ogarniali, bo jeśli przychodzili na zajęcia, to na kacu, i to ja teraz siedzę na bezrobociu, z którego nawet nie należy mi się zasiłek…

Czy jestem zła? Cholernie! Czy wierzę, że sytuacja jeszcze się obróci? Chyba już nie.
Uzytkownik404 Odpowiedz

Przepraszam, ale praca na kasie po to, żeby nie mieć pustego CV PO STUDIACH to najgłupszy powód do pracy jaki w życiu słyszałam.

Też pracowałam podczas studiów, też fizycznie, ale nie podawałam tych prac w CV jak szukałam pracy w zawodzie. Żeby mieć co wpisać w CV, szukałam dodatkowych prac, nawet krótkoterminowych, związanych z moim kierunkiem studiów lub po prostu w jakikolwiek sposób wymagających intelektualnie.
Jaką wartość ma praca na kasie po 12 godzin dziennie dla potencjalnego pracodawcy? On oczekuje kwalifikacji, nie twardego tyłka.
Pokazywanie w CV, że się pracowało podczas studiów tylko fizycznie udowadnia, że ktoś albo nie jest na tyle zainteresowany swoją dziedziną, że nawet nie chce mu się poszukać praktyki, albo że jest tak nieogarnięty, że nadaje się tylko do najprostszych prac.

Ladybird21

Dokladanie mnie tez to zdziwilo. Powinna szukac powazniejszych prac chociazby na recepcji, bo lepiej to wyglada gdy ktos ma male/brak doswiadczenia

Ah już ci odpowiadam! Szukałam innej pracy, czy właśnie stażu, od drugiego roku studiów szukałam czegoś innego, a gdy obroniłam tytuł inżyniera to nawet zwolniłam się z tej kasy żeby znaleźć inną pracę, jako inżynier. Wiesz ile firm dało mi szansę? 0! Gdy tylko słyszeli że studiuje dziennie od razu mi dziękowali. Na studia zaoczne nie było mnie stać. A nikt nie chciał studenta który niestety nie ma pełnego tygodnia wolnego, chociaż obiecowałam i na prawdę byłam gotowa poświęcać każdą wolną chwilę poza zajęciami dla tej jednej firmy która pozwoli mi się rozwijać. I tak skończył się mój pięknie wyidealizowany świat. Zresztą co ja oczekiwałam, ktoś kto ma całe życie pod górkę chyba już nie ma co liczyć że kiedyś będzie z górki

arizona41

Ale to chyba żaden problem, jak się ma wpisane w CV, że ktoś studiował i nie pracował wtedy. Spora część studentów, zwłaszcza tych dziennych, nie pracuje podczas studiów, ew. coś tam w lato na sezon.
Gorzej jak się już zakończyło edukacje, ma się problemy ze znalezieniem czegokolwiek (już nie wspominając, żeby choć trochę było zbliżone do wyuczonego zawodu/ukończonego kierunku), a później i tak trzeba to wpisać w CV, bo lepiej dodać cokolwiek, niż mieć dziurę na parę lat. Zresztą pracodawcy i tak patrzą na ostatnie 3-4 firmy.

worm

@Keiti no ale zaraz - to jak to jest w końcu - Tobie się nie udało, a innym tak - czyli Ci inni co imprezowali i dobrze się bawili jakoś ogarnęli brak stażu/kursu/pracy na kasie/studia dzienne itp itd i się dostali do tej czy innej firmy pracując w zawodzie. Wniosek jest taki, że masz porozrzucane wpisy po CV w stylu "praca na 1/3 etatu przez miesiąc w X na stanowisku"

Solange

Powiem tak, na magisterce studiowałam dziennie i na 2 roku pracowałam na pół etatu w zawodzie studiowanym. Zahaczyłam się w firmie po obowiązkowych praktykach (licencjat robiłam z czegoś innego, więc musiałam je nadrobić). I dało to radę tylko i wyłącznie dlatego, że zajęcia były w większości zdalne po pandemii, no i było tego wszystkiego mniej niż na licencjacie. Ale przynajmniej w części firm są różne zmiany i godziny pracy, w które trzeba się wpasować. Nie mogłam sobie przychodzić na dowolne 4 godziny, jakie mi się podobały. Miałam pierwsze albo ostatnie cztery godziny jednej z dwóch zmian. Bywało, że w pracy nagrywałam na potem wykład z wyciszonym dźwiękiem, żeby nie przeszkadzał, innym razem przychodziłam wczęśniej, żeby wczęśniej wyjść i zdążyć na autobus na zajęcia (cud, że w ogóle w tamtej okolicy taki był), była taka możliwość oficjalnie, choć nie powinien być to standard. Miałam ogromne szczęście, że mi się wszystko tak układało i pasowało do zmian w firmie, ale absolutnie się nie dziwię, że firmy nie chcą za bardzo zatrudniać dziennych studentów.

MaryL2 Odpowiedz

Bardzo dużo w tobie jadu i poczucia wyższości. Nie spędzałaś z tymi ludźmi czasu, nie interesowałaś się nimi, ale zakładasz, że a pewno imprezowali i pili i się obijali. Jakbyś poszła na te imprezy od czasu do czasu, to może byś się dowiedziała gdzie pracowali, jakie projekty robili. Może posłuchałabyś jakie podejmowali kroki, że tera mają dobrą pracę. Warto rozmawiać z ludźmi w branży, a nie nimi gardzić.

Poza tym mówisz, że nie było cię stać na zaoczne. To ile te zaoczne kosztowały, że było ciebie i twoją rodzinę stać conajmniej 8 razy w roku lecieć na wakacje, ale nie na studia? Zwłaszcza, że miałabyś możliwość regularnej pracy pn-pt?

Coś kręcisz. Myślę, że masz normalny kryzys, jak każdy szukając pierwszej pracy w zawodzie. Nie wiesz jak się do tego skutecznie zabrać. I prawdopodobnie się nie dowiesz, jak nie będziesz gadać z ludźmi, tylko będziesz zawistna.

anonimowe6692 Odpowiedz

Niestety prawda jest taka, że to jak kto sobie radzi na studiach z reguły nie ma żadnego przełożenia na to jak sobie potem radzi w zawodzie i nie ma to nic wspólnego ze znajomościami. Ja byłam trojkową studentką przez calą inżynierkę, dopiero na magisterce się odnalazłam w temacie swoich studiów. Pracy nie miałam nawet w wakacje maturalne, całe przegrałam w Wiedźmina. Pierwszą pracę złapałam na dziekance, bo cos trzeba było robić, a nie zdałam na tyle przedmiotów, że musiałam na te dziekankę iść. 9 miesięcy na kasie w galerii handlowej. Na mgr jak już się odnalazłam zaczęłam być piątkową studentką ale nigdy się nie przepracowywalam (zaczęło mnie po prostu interesować to co było na zajęciach, wcześniej tego nie czułam). Na ostatnim semestrze złapałam pracę w zawodzie, która mogłam pogodzić ze studiami, bo wlecial covid i zdalne zajęcia. Potem zmieniłam pracę, aktualnie jestem bardzo zadowolona i z 15 osobowej specjalizacji jestem jedną z 3 osób pracujących w zawodzie. Piątkowych stypendystów z mojego roku mam w znajomych na linkedinie, żadne nie pracuje w zawodzie, a jak już to maks jakieś staże. W pierwszej pracy powiedzieli, że te 9 miesięcy w sklepie w CV było dla nich sygnałem, że jestem kontaktowa i nadaje się do pracy zespołowej. Odnoszenie sukcesów na studiach, a złapanie potem pracy w zawodzie i odnoszenie w niej sukcesów to jest zupełnie inny zestaw skilli. Masz rację, to nie jest sprawiedliwe i masz prawo być o to zła, ale pewnie masz też rację w kontekście tego, że to już się raczej nie zmieni. A im dłużej po studiach nie możesz znaleźć pracy w zawodzie, tym bardziej Cię potem postrzegają jako kogoś kto wypadł z obiegu i woła zatrudnić świeżych absolwentów.

Odpowiedz

Okay bo widzę że spora część wylała na mnie kubeł zimnej wody. Mówiąc „fartem” zdobyli pracę, opiszę sytuację: znalazłam staż wakacyjny idealnie dopasowany do mojej sytuacji, wymagali pierwszego (jakiekolwiek) doświadczenia więc zaaplikowałam. Po kilku dniach na uczelni w przerwie przy rozmowie jakie mamy plany na wakacje opowiedziałam o tym stażu że mam nadzieję się na niego dostać i że tak bym chciała spędzić ten wolny czas. Po kilku następnych dniach usłyszałam od jednej dziewczyny że po mojej opowieści również postanowiła znaleźć ten staż i na niego zaaplikować. Dziewczyna nigdy nie pracowała, co niby było wymogiem do otrzymania szansy odbycia stażu. Zgadnijcie kto dostał staż? A po stażu umowę w tej firmie? Nawet nie zaprosili mnie na rozmowę rekrutacyjną. Więc to mam na myśli pisząc „fartem”, gdyby nie usłyszała ode mnie o tym stażu może to ja byłabym teraz na jej miejscu.

arizona41

Po co jej mówiłaś?
Na studiach babka może być najlepszą przyjaciółką, po studiach to Twoja konkurencja na rynku pracy.

MaryL2

Oo ale teraz wyjaśniłaś, no, teraz rzeczywiście widzimy, że to przez fart. Przecież wiadomo, że nikt nie jest lepszy od ciebie, więc jak ciebie nie przyjęli, a ją tak to na pewno przez fart.

Koniczynka368

Czyli chyba jednak znajomi ze studiów nie do końca mieli gdzieś to jak będzie wyglądało ich CV, skoro robili wakacje staże 😉

Dantavo

No, ale jak to. Z jednej strony znajomi tylko imprezowali, a tu nagle jedna osoba ukradła ci staż? No to jak? Olewali wszystko i imprezowali, czy jednak starali się o staże w wakacje? Historia się kompletnie nie klei.

Skoro takie sytuacje jak opisana się powtarzają, to nie jest to fart, czy pech. Musi być jakieś źródło! Podejrzewam, że masz beznadziejnie napisane CV, które jak tylko ktoś zobaczy, to ląduje w koszu. Idź do jakiegoś doradcy zawodowego, pokaż mu CV. A najlepiej gdybyś miała kogoś znajomego pracującego w branży. Od razu powie ci co jest nie tak z twoim CV.

anonimowe6692

Takie sytuacje niestety się zdarzają i są kompletnie przypadkowe. Też mi się zdarzyło, że złożyłam papiery na staż, gdzie spełniałam wszystkie warunki i nawet nie zadzwonili. Kolega dostał telefon, ale potem też obiecali się odezwać i nic. A ktoś w końcu ofertę dostał. W mojej firmie gość, którego poleciłam nigdy nie dostał żadnej informacji, bo HR się zamotał i zgubili dane. Teraz podobno dużo firm ma ai zaprzęgnięte do wstępnego czytania CV i jak nie jest w odpowiednim formacie, to nie przeczyta. Z reguły o tym uprzedzają, ale to też można przeoczyć. No i niektórzy mają głupie kryteria typu "w CV musi być zdjęcie" albo inne takie historie. Ja po każdej takiej akcji dla pewności sprawdzam czy w nowym CV mam stopkę o zgodzie na przetwarzanie danych i czy w danych kontaktowych nie ma literówki. Ale czasem tak po prostu jest, bo mają bałagan w firmie, na to już niestety nic nie poradzisz

anonimowe6692

A, i Arizona41 - traktowanie ludzi na studiach jako potencjalnej konkurencji na rynku pracy to najgłupsze, co można zrobić. Mialam paru takich ananasów na roku i żadne nie pracuje w zawodzie. Ludzie w korpo patrzą w CV, przychodzą do kogoś w zespole i pytają, bo wygląda że studiowaliscie razem, co to za człowiek. Ja wtedy nie mam żadnych skrupułów powiedziec, że ktoś się nie nadaje, bo skoro firma oczekuje pracy zespołowej, to jak to kryterium spelnia ktoś, kto robił wszystko żeby się nie podzielić notatkami z ćwiczen? Inna sprawa, że w tym przypadku kwestie stazu można było rzeczywiście przemilczeć, trudno to uznać za niekoleżeńskie

arizona41

@anonimowe6692
Czytaj ze zrozumieniem, nigdzie nie napisałem, żeby traktować kolegów/koleżanki podczas studiów jako potencjalną konkurencje, PO ukończeniu studiów tak.
A w ogóle lepiej nie mówić nic znajomym nt. pracy gdzie startujesz, do momentu, aż podpiszesz umowę.

SokoliWzrok Odpowiedz

Życie nie jest sprawiedliwe, ale zwyczajnie mi Ciebie szkoda. Często tak jest, że cwaniaki i bałwany, mają w życiu łatwiej. Nie myją w sobie skromności, nie mają poczucia moralności, nie myślą o konsekwencjach i po prostu działają. Nie poddawaj się, wierzę że prędzej czy później Ci się uda.

Ladybird21

Nie ma co pochopnie oceniać. Autorka, ktora patrzy zawiscie na innych, bo ona ma zbyt duze kwalifikacje, a oni dostali posady FARTEM nie jest zbyt obiektywna. O mnie tez mogliby powiedziec, ze dostalas cos fartem, bo nie widza mojego CV, nie byli ze mna na rozmowie o prace. A to bzdura. Mam lepsze kwalifikacje niz oni zwyczajnie.
A jezeli chodzi o posade przez polecenie rodziny/znajomych to kto by nie skorzystal?

SokoliWzrok

Dlaczego nie ma co oceniać? Jeśli życie byłoby sprawiedliwe, to autorka gdy włożyła dużo większą pracę, to powinna dostać większą nagrodę.
Tutaj ci którzy wysilili się znacznie mniej, otrzymali dużo więcej. Wiadomo, tak to już jest, ale nie powinno tak być.

Ladybird21

To, ze zycie nie jest sprawiedliwe to nie jest nic nowego. Kazdy to juz wie i nikt nie zaprzecza. Chodzi o to, ze to malo wiarygodne, ze oni dostali prace fartem, a ona, ktora ma wyzsze kwalifikacje nie moze znalezc tej pracy, przeciez moglaby obnizyc swoje kwalifikacje na CV, szukac lepiej. Ona tez nie widziala ich CV. Ja na studiach tez ukrywalam co sie u mnie dzieje przed osobami innymi niz w przyjaciolmi ze studiow. Czesto mnie nie bylo, przychodzilam czasami nieprzygotowana, a trzeba bylo sie przygotowywac przed kazdym wykladem i kursem, wiec mogloby to wyglądac jakbym miala wywalone lub nie nadawala sie do tego. A to nieprawda, dostawalam oceny lepsze od Norwegow mimo, ze mieszkalam w Norwegii tylko 6-7 lat wtedy.
Gdy przestaniemy patrzec na innych, myslec, ze nam cos zabrali/dostali cos fartem, a my to powinnismy miec to zycie bedzie lepsze. Niech skupi sie na sobie i przyjaciolach.

Dantavo

SokoliWzrok Nie ma pochopnie oceniać. Z wyznania aż bije frustracja i jad. Do tego autorka sama sobie zaprzecza. Jej wyznanie po prostu nie jest wiarygodne.

Dantavo Odpowiedz

Kto ci wmówił, że praca na kasie jest dobra w CV? Nie chodzi o to, że coś mam do tej pracy, jest bardzo ciężka i potrzebna. Chodzi mi o to, że jak się chce pracować w jakiejś branży to ważne jest doświadczenie w tej branży. Robię je bezsensownych kursów też nic nie da. Wygląda na to, że nie rozeznałaś się w branży i robiłaś naprawdę niepotrzebne rzeczy.

Po drugie w większości przypadków studia naprawdę nie są istotne. Sam pracuje w IT i upraszczając, lepiej ma ten, kto nauczy się jednej rzeczy porządnie, niż ten, co na studiach miał same piątki. Tak działa świat.

Lipcowa Odpowiedz

Tak, tak, wszyscy byli niestarającymi się leniami, którzy dostali robotę po znajomości, tylko ty jedna byłaś super mądra i ambitna. Tak mądra, że nie wpadłaś na to, że praca na kasie przez 5 lat nie wzbogaci twojego CV. Sorry, ale widocznie inni byli bardziej zaradni. Sytuacja jeszcze może się jak najbardziej obrócić i masz szansę znaleźć dobrą pracę, tylko może najpierw zastanów się, co jest przeszkodą w tobie, a nie zazdrość innym.

Qrak Odpowiedz

Stałaś się ofiarą własnej ambicji, tylko tyle i aż tyle. Nie warto, bo to niczemu nie służy. A chodząc na imprezy miałabyś okazję wyrobić sobie znajomości.
Ale ja nie o tym. Ja już na drugim roku stwierdziłem, że studia tylko mi przeszkadzają w mojej pasji i hobby. Że uczę się tam w większości niepotrzebnych nikomu rzeczy. A teraz? Teraz włamuję się zawodowo do systemów i aplikacji robionych przez ludzi pokroju twoich kumpli, czyli idiotów którzy ledwo i na farcie przeszli przez studia. Zdarzało się, że kilku za makabryczne fuszerki wyleciało z roboty, więc spokojnie, jeszcze znajdzie się miejsce na rynku ;)

Livarot Odpowiedz

Inżynierowie po znajomości? To kto im teraz robi projekty żeby coś się nie zarwało albo nie zawaliło?

ohlala

To, że ktoś ma pracę po znajomości nie oznacza, że się do niej nie nadawał. Często tak, ale oni pracują w swoim zawodzie, nie dostali pracy w rządzie nie mając do tego kwalifikacji. ;)

imho autorka za duże nadzieje pokładała w pracy na studiach, która kompletnie nie była związana z jej zawodem.

upadlygzyms

Też nie rozumiem związku pomiędzy pracą na kasie a kwalifikacjami inżynierskimi.

anonimowe6692

Pracuję w korpo inżynierskim - jeśli chodzi o dostanie roboty "po znajomości", to wygląda to tak, że każde korpo ma system rekomendacji. Jeśli ktoś z zespołu Cię zarekomenduje, to przełożą Twoje CV na szczyt kupki - innymi słowy, pierwszy dostaniesz zaproszenie na rozmowę. Potem, jeśli Cię przyjmą i utrzymasz się przez cały okres próbny (zazwyczaj 3 miesiące), ktoś kto Cię polecił dostaje zazwyczaj jakiś hajs. Czasem, jeśli wypadniesz na rozmowie wystarczająco dobrze, nie dzwonią już do innych kandydatów. Nie zmienia to faktu, że dalej musisz się wykazać odpowiednimi kompetencjami. Możliwe, że autorka sobie dopisuje to dostawanie się po znajomości, bo ciężko jej uwierzyć, że wypada gorzej od znajomych.

arizona41

Nepotyzm i kolesiostwo mają się w Polsce dobrze, nawet lepiej, niż większości się wydaje. To nie tylko spółki państwowe, to problem chyba większości firm prywatnych.
Z reguły działa to tak, że oprócz tych po znajomości są także normalni pracownicy, którzy odwalają całą robotę.
@ohlala
Jest pewna subtelna różnica między przyjęciem kogoś po znajomości, gdy firma rzeczywiście potrzebuje pracownika, ta osoba ma odpowiednie kompetencje i jest traktowana jak normalny pracownik, a przyjęciem kogoś, kto się zupełnie nie zna na tym co ma robić, tworzy się dla niego stanowisko/zwalnia innego pracownika, żeby zrobić mu miejsce, a później traktuje jak świętą krowę, nietykalną, co nic nie musi robić, bo od roboty są inni pracownicy.

ohlala

@arizona41

No jakby o tym napisałam.

Dodaj anonimowe wyznanie