#klCwO

Kiedy byłem w liceum, miałem naprawdę zgraną paczkę przyjaciół (która jednak rozpadła się jakiś czas później). Każdego roku, kiedy robiło się cieplej, wyciągaliśmy z domu nasze rowery i znikaliśmy na kilka godzin. Zawsze wybieraliśmy miejsca z dala od miasta, a tam skąd jesteśmy, było pełno lasów.

Pewnego dnia większość kolegów wyjątkowo nie mogła wyjść z nami, więc wybrałem się na rowery tylko z jednym z nich. Pojechaliśmy do lasku obok „Czarnobyla” (bo tak nazywaliśmy fabrykę obok mojego domu, ze względu na kominy). Jadąc coraz dalej w las trafiliśmy na jeszcze węższe ścieżki, aż w pewnym momencie dało się jedynie jechać gęsiego. Jechałem z przodu. Całą trasę śmialiśmy się i rozmawialiśmy, aż zobaczyłem to, co było przede mną. Gdy on to zobaczył, również ucichł. Na środku drogi, na wywróconym rowerze, leżała na oko 40-letnia kobieta. Na niej z kolei leżało dziecko. Nie 3- czy 4-letnie, ale wyrośnięte, na oko 10-letnie. Dziecko oczy miało skierowane w górę i nie ruszało się. Kobieta natomiast jedynie patrzyła się na nas tym przerażającym wzrokiem, którego nigdy nie zapomnę, i nawet nie odezwała się słowem. Powoli przejechałem obok niej, a jedyne co pamiętam to fakt, że nie odrywała ode mnie wzroku choć na chwilę. Nie odezwaliśmy się z kolegą do siebie ani słowem przez kolejne 10 minut, dopóki nie wyjechaliśmy z lasu.

Do teraz nie wiem, co się tam wydarzyło.
Viczki Odpowiedz

Dziecko mogło dostać jakiegoś ataku padaczki, ewentualnie wywrócili się na rowerze i straciło przytomność albo się zabiło i babka była w szoku. Szkoda, że nie zapytaliście, czy nie potrzebuje pomocy. W końcu nie byliście małymi dziećmi, tylko chłopakami z liceum.

Kuba199205 Odpowiedz

Moze się przewrócili na rowerze?

Risha Odpowiedz

A zgłosiliście to chociaż dorosłym? Taka znieczulica jest paskudna. Kobieta prawdopodobnie potrzebowała pomocy a wy ją olaliście.

Dodaj anonimowe wyznanie