#kfLGp
Mam w rodzinie kanalię, która była żoną mojego wujka. Nigdy nie przepracowała dnia, „zajmowała się dziećmi”, podczas gdy wujek harował jak wół. Wujek zmarł nagle (przepracowanie, stres, brak czasu na zadbanie o siebie), a wszystkim nagle odbiło na punkcie biednej, samotnej wdowy.
Otóż biedna wdowa, która nigdy nie pracowała, od kilku lat żeruje na państwie, żyje z zasiłków, renty po mężu itd. Mimo że dwoje dzieci jest dorosłych i wszyscy są zdrowi, nikt nie pracuje. Ludzie z okolicy oraz rodzina pomagali jej przez kilka lat, a ona wydawała wszystko na pierdoły typu nowe meble, ubrania itd. Jako rodzina odcięliśmy się od tego pasożyta, ale zanim wszyscy zdali sobie sprawę z tego, że zamiast wydawać nasze pieniądze, mogłaby sama iść do pracy, ktoś z sąsiadów zgłosił ją do Szlachetnej Paczki. Tym sposobem nieświadomi ludzie, zapewne ciężko pracujący, zasponsorowali takiemu leniowi m.in. nową lodówkę, zapas jedzenia, ubrania dla wszystkich oraz prezenty świąteczne.
Nie chcę nikogo zniechęcać do pomocy, ale od tamtej pory mnie odrzuca na myśl, że ja i wiele innych osób ciężko pracujemy, a są kanalie, które żerują na ludzkiej dobroci.
Ja też tego nie lubię. W przedszkolu moich dzieci jest zbiórka. paczka dla "życzliwej i dobrej" kobiety, z którą rodzina nie utrzymuje kontaktów. Potrzebuje m.in. mebli, ale jak ludzie pytali, jaki wymiar, bo mają - to ona nie chce używanych, tylko pieniądze na nowe.
@Postac uwielbiam doszukiwać się głębszej histori gdy biedna staruszka jest samotną, bo niewdzięczne dzieciaki porzuciły ją na starość. Zawsze domyślam się co musiała im zrobić by własne dzieci się od niej odcięły
Ja nie wierzę, że z "dobrym" człowiekiem nie będzie chciało utrzymywać kontaktu żadne z jego dzieci oraz wnucząt.
Niestety takie przypadki się zdarzają i potrafią skutecznie obrzydzić całą ideę pomocy. Zdarza się, że ktoś żeruje na dobroci innych i wykorzystuje system, ale przez to później cierpią ci, którzy naprawdę potrzebują wsparcia. Dlatego zamiast ślepo pomagać, warto sprawdzać fundacje i konkretną historię ludzi, którym się pomaga bo obok naciągaczy są też osoby uczciwe, którym taka pomoc ratuje życie lub godność.
Mnie zawsze zastanawia inna rzecz w takich przypadkach. Rodzina 2+4, piąte w drodze (!). Proszą o trwałą żywność (okej, ma sens, zawsze się przyda), meble (spoko, przy 4 dzieci może być ciężko zaoszczędzić) i... rzeczy typu piżama. Spodnie. Pluszak! I wtedy mam takie... Kurde, serio? Nie stać was na pluszaka dla dzieci, ale piąte sobie trzaskacie? I rozumiem czasem wpadka czy coś, ale 5?! Już pomijając to, że jednak 800 zł na dziecko to może nie jest dużo, ale i nie jest mało. I zazwyczaj okazuje się, że ojej, no tatuś nie może znaleźć pracy, a mamusia zajmuje się wychowaniem stada. Czyli nie stać ich na, tak na dobrą sprawę, podstawowe utrzymanie dzieci, a robią sobie kolejne i tylko wyciągają rękę
Mają być 3 potrzeby w szlachetnej paczce. Potrzebującym mówi się, że tylko jedna może być droga, bo jest większa szansa na to, że ktoś im kupi, niż jak wpiszą 3 drogie rzeczy. Więc jest 1 droższa, którą chcą, i 2 tańsze, które często nie są niezbędne, ale się przydadzą.
A to trochę tak jak z głodującymi dziećmi w Afryce. Rodzice sami nie mają co jeść, ale robią sobie dzieci, które od narodzin są niedożywione. Tylko tych dzieci szkoda, bo same nie wybierały swojego losu.
No nie porównujmy Polski do Afryki, bo jednak tam jest zupełnie inny poziom edukacji i możliwości (chociażby antykoncepcji).
Polska patologia w tym przypadku wychodzi gorzej. Antykoncepcja dostępna, wiedza powszechna, możliwość oddania dziecka jest, a i tak niektórzy zrobią sobie więcej dzieci, niż mogą/chcą utrzymać.