#jp6f4
Pierwszego dnia wstała z rana, wyprowadziła pieska, nakarmiła. Cały dzień spędziła na opiece nad nim i nauce. Trzeciego dnia zaczęła narzekać na to, że przez tego psa nie może spotykać się z przyjaciółmi. Czwartego, że musiała zjeść zimną kolację, ponieważ musiała wyjść z psem. Piątego obudziło mnie drapanie do drzwi. To był szczeniaczek. Dla mnie to nie był problem, wyszłam z nim, jednak czułam, że siostra się poddała. Nie myliłam się. Zrobiła nam awanturę pt.: „Czemu kupiliście mi psa?” i poszła do znajomych. Do końca tygodnia to my przejęliśmy opiekę nad psem.
W niedzielę przyjechali znajomi i zabrali szczeniaczka, ponieważ to ciągle był ich pies. „Bystra” siostra zrobiła nam jeszcze kolejną awanturę, dlaczego robimy z niej idiotkę.
Aktualnie siostrzyczka dalej jest na nas obrażona, ale już raczej nie będzie prosić o psa. ;)
W takich sytuacjach robi się inaczej. Daje się na pół roku smycz do wyprowadzania I udawanego karmienia, jeszcze kilka razy zasymulować rzyganie na dywan. I wtedy wiadomo czy człowiek jest gotowy na taką odpowiedzialność. Zamiast tego zafundowaliście szczeniakowi stres zmiany domu, a później powrót do tego, który wcześniej był dla niego nowy. Trzymam kciuki, że to się nie skończyło problemami behawioralnymi. Zwierzę to nie jest zabawka, którą sobie można wypożyczyć. Zrobilibyście to samo dziecku i pożyczyli niemowlaka na tydzień bezdzietnej znajomej żeby sobie zobaczyła czy podoła?
Bez przesady. Psiaki właśnie najlepiej na tym etapie oddawać do psiego hotelu by się przyzwyczajały, że czasem zostają pod opieką innych. Nic się szczeniakowi od tego nie stanie.
Czy nigdy nie zostawiłaś dziecka pod opieką dziadków, opiekunki, przyjaciółki czy przedszkola?
Gorzej. Pewnie sama została pod czyjaś opieką i ma traumę. Co za delikatne pokolenie. Doktor Putin wyleczy te choroby, tak jak kowida w jeden dzień wyleczył.
Naprawdę uważasz to za takie genialne posunięcie? Przecież to zwykła, wstrętna manipulacja. OK, może ona jest nieodpowiedzialna ale co, jeżeli rzeczwiście marzyłaby o tym psie i zawzięłaby się żeby sprostać opiece? Kto by to później odkręcał?
To wszystko brzmi jak wymysły nastolatki, która nie lubi siostry i spędza czas na gdybaniu, w jaki sposób można by było zrobić jej na złość.
Przeczytaj może co napisałaś, bo sama sobie przeczysz. Może i jest nieodpowiedzialna, ale może by się zawzięła? Trochę nie ma co gdybać, bo się NIE zawzięła i miała w zadzie.
@Sciezka Po prostu wierzę, że to jest zwykła nastolatka (jeśli w ogóle istnieje), która ma uczucia a nie taki potwór, jakiego widzi w niej siostrunia. Mogła zwyczajnie polubić tego psiaka i chcieć go zatrzymać za wszelką cenę.
Nie traktuje się ludzi w ten sposób. Nie daje się im tego, o co bardzo prosili tylko po to, żeby później oznajmić, że to wszystko było tylko udawane. No po prostu nie. Ludzie tak traktowani za młodu przez najbliższych mogą mieć później poważne problemy z zaufaniem.
Poza tym chciałabym zauważyć, że mało kto tak po prostu oddałby swojego małego szczeniaka jakimś dziewuchom do przetestowania na tydzień. No i małe szczeniaki nie drapią uprzejmie w drzwi, tylko leją, gdzie popadnie, jeżeli nie wyprowadzi się ich na czas. Cała ta historia to jakieś mrzonki niedowartościowanej dziewczyny, która nie lubi siostry, albo coś, co rzeczywiście się wydarzyło ale zostało tu znacznie podkoloryzowane :)
@Viczki zgadzam się. Jeszcze pomysł, że piesek poszedł prosić o pomoc tę lepszą siostrę, a nie tę co się nim zajmowała. Tak się po prostu nie zachowują psy. Wyobraźnia i brak szacunku dla siostry, która w sumie zachowuje się jak dziecko. Nastolatki nie są dobre w przewidywaniu konsekwencji swoich działań i powinno się z nimi rozmawiać, a nie pokazywać, że są głupie i ich uczucia są głupie.
Fajny i nie kontrowersyjny pomysł miała moja koleżanka. Po prostu w dniu kiedy młoda miała krócej lekcje, jeździły wyprowadzać psy ze schroniska (miały jakieś stały dzień i porę wyznaczoną). Z czasem jeden z nich stał się ich psem ale rodzice już widzieli, jak córa odnosi się do zwierząt.
Co do brania psa tylko dla jednej córki myślę, że to błąd. O ile może być głównym właścicielem, to pies powinien być dla rodziny. Zwłaszcza że czasem ktoś ma ochotę gdzieś wyjść, zachoruje czy jest zmęczony. To też uczy empatii i współpracy w rodzinie. Jak chcemy dziecka uczyć zdrowych relacji to nie można zaczynać od bycia toksycznym bo skąd weźmie wzorce?
I co to za problem by dostała kolacje po spacerze? Jesteście w koszarach? Bo kolacja musi być o tej i o tej godzinie, a jak ktoś się spóźni to je zimną lub nie je? Czemu w tej bajce nie udało nawet dostosować pory posiłku skoro wszyscy wiedzieli że w domu jest pies? Czemu nie mogła wyjść ze znajomymi? Nasze zwierzaki zostają same w domu i nic się nie dzieje, a ten pies nie był by przecież sam w domu.
Świetna historia :)
Dla psa przerzucanego z domu do domu?