#jSDSs
Czasami jednak to kotek miał gonić myszkę - w ciągu dnia wychodziłam z klas rzadziej, a niech zatęskni. W takich dniach to on się do mnie zbliżał - a to powiesił kurtkę obok mnie, czy w tym samym momencie wyszedł do toalety. Przez 6 lat całkowicie się zakochałam, uzależniłam.
W wakacje płakałam po nocach z tęsknoty. Serce mi pękało gdy on chodził za rękę z inną, tą najładniejszą w całej szkole. Ale ja wybaczałam. Choć był przystojny to jednak wstydliwy, ślicznotki szybko traciły nim zainteresowanie, a ja dopowiadałam sobie resztę. Rzucił ją dla mnie, kolejną także.
Mój ukochany, wstydliwy, niepewny siebie, tak bardzo do siebie pasowaliśmy! Gdy skończyliśmy gimnazjum przepłakałam całe wakacje. Tak bardzo mi go brakowało!
Gruba, brzydka, zakompleksiona, nie mająca o nikim tak złego zdania jak o sobie samej. Nikt nie wiedział co działo się w mojej głowie, nawet sam zainteresowany. Z nim nigdy nawet nie rozmawiałam, kilka razy się przywitaliśmy. Chciałam myśleć, że jestem dla kogoś ważna, że ktoś zwraca na mnie uwagę, wie o moim istnieniu. To dawało mi siłę.
W liceum żyłam na podobnych zasadach, jednak nigdy więcej nie było już miłości. Poznając jakąś grupkę chłopaków ten, który miał lubiane przeze mnie cechy zakochiwał się we mnie. Pragnął mnie rowerzysta po drugiej stronie pasów, pan w warzywniaku życzący mi miłego dnia, chłopak przyjaciółki. Och, ile ja się musiałam namęczyć żeby temu ostatniemu wybić z głowy takie pomysły!
Nawet wchodząc do marketu zawsze jakiś obcy mężczyzna się mną interesował. Chodził za mną między regałami, zerkał. Ja się ukrywałam, czasami odpowiadałam spojrzeniem, flirtowałam, kokietowałam. Później szybko analizowałam sytuację i tłumaczyłam sobie, dlaczego konkretne uczucie nie ma sensu, dlaczego się nie uda i wychodziłam po skończeniu zakupów.
Odkąd pamiętam tak radziłam sobie z niską samooceną i kompleksami. Chciałam myśleć, że w każdym miejscu gdzie pójdę jest osoba, dla której jestem piękna, ważna, która będzie o mnie dobrze myśleć. I tak sobie tworzyłam w głowie cuda wianki.
Jakiś czas temu gdy przełączałam kanały w TV natrafiłam na psychiatrę, który mówił o tej, jak się okazało, chorobie. Podobno dość często dotyka ona osób zakompleksionych, o niskim poczuciu wartości. Tworzysz, bo chcesz być zaakceptowany, bo jesteś samotny.
Dzisiaj, po kilku latach, mam już spokojną głowię, to się skończyło. Poznałam nawet chłopaka, którego pokochałam, dla niego jestem piękna, ważna, dobra... i on sam mi to mów! ;)
Nie robiłaś nic złego, a ważne że to Ci pomogło wytrwać.
Nie chcę żeby to zabrzmiało jakbym się z Ciebie nabijała, ale jakoś tak pomyślałam sobie o tych wszystkich "notorycznie gwałconych wzrokiem" kobietach, czy czasem nie odbywa się to na tej samej zasadzie. Tym bardziej, że bohaterkami tych historii są prawie zawsze dziewczyny/kobiety o których jak to słyszę, to myślę sobie "nooo.. jak tak na ciebie patrzę, to jednak ciężko mi w to uwierzyć". To wiele by tłumaczyło, jeśli realną atencję na ich oczach zgarniają ich ładniejsze koleżanki, a im pozostaje wymyślać takie dyrdymały dla podbudowania siebie.
(Nie, nie twierdzę że nigdy w życiu, na całym świecie, żaden mężczyzna nie zachował się niewłaściwie i zbyt śmiało wobec żadnej kobiety. Uważam jednak że skala problemu opisywana przez kobiety jest mocno przekłamana i zawyżona.)
Megg16
O widzisz. A ja mam dokładnie odwrotne wnioski. Uważam, że problem jest marginalizowany, a dotyczy ogromnej rzeszy kobiet.
I paradoksalnie, wcale nie tych najładniejszych. Bo tu zupełnie nie chodzi o urodę. Owszem, twarz, biust, biodra, pośladki są ważne. Ale najważniejsze jest to COŚ. Seksapil.
Jestem kobietą a rozpoznaję od pierwszego spojrzenia, które kobiety go mają, a które ani śladu. Te, które nie mają, mogą być piękne, seksownie ubranie, śmiać się perliście, a mężczyźni ich wzrokiem nie gwałcą. Owszem, flirtują, ale grzecznie, miło, sympatycznie.
Za to te, które mają, mogą być w wyciągniętym dresie, bez makijażu, z nosem w książce, a w samcach natychmiast hormony buzują. I te kobiety bardzo często doświadczają przemocy werbalnej: Te, mała, ale bym cię rżnął, tylko by furczało. Lala, chcesz się przejechać na moim członie? Te, laska, daj pomacać cycusia...
Ci odrobinę bardziej rozwinięci umysłowo do takich tekstów się nie zniżają, za to gapią się nachalnie, ciągle rzucają obleśnymi aluzjami oraz... DOTYKAJĄ. Gdy tylko mają okazję. Najchętniej bioderka. Bo on po prostu MUSI dotknąć, gdy z taką babką rozmawia, gdy przepuszcza ją w drzwiach, gdy...
Pretekst do macanka zawsze się znajdzie.
A teraz weź grzecznie powiedz jakiemuś facetowi, że sobie tego nie życzysz, że to również przemoc. Zacznie kwiczeć ze śmiechu jak zarzynany wieprz, bo durne babsko bzdury wymyśla. Bo cóż to takiego pomacać sobie bioderko, rzucić "błyskotliwą" aluzyjkę, pogwałcić spojrzeniem? Tym durnym babom to już się w dupach przewraca! Powinny się cieszyć, że taki zdrowy, jurny ogier jak on chciałby je rżnąć. Toż to KOMPLEMENT.
No niedopchnięte to jakieś, dobrego bolca babie trzeba. On już by wiedział, jak takiej dogodzić.
@ Czaroit
Moim zdaniem popelniasz kardynalny blad. Nie stopniujesz.
Dotyk mozna zakwalifikowac jako czynna agresje fizyczna.
Slowa maga byc rowniez karalne.
Spojrzenie, podobnie jak mysli, nijak ani agresja ani molestowaniem a tym bardziej gwaltem byc nie moze.
Wymieszanie tych trzech kategorii sprawia, ze calosc Twojej wypowiedzi, skadinad sluszna, jest latwa do obalenia.
Ultraviolett
Nie stopniuję, bo molestowanie wzrokiem zazwyczaj łączy się z jednym lub drugim.
Normalny mężczyzna popatrzy, oczka mu zaświecą, czasem jakiś filmik się szybko w główce przewinie, czasem się uśmiechnie, i pójdzie dalej. Nie ma w tym grama napastowania, przekroczenia granic, ani niczego obrzydliwego.
Wzrokowy molestant najpierw wyobraca babkę w wyobraźni na 15 sposobów, gapiąc się bardzo nachalnie, a potem musi dać ujście swej chuci werbalnie i/albo klejącą łapą.
To, że mężczyźni patrzą, że może uruchomić im się na chwilę fantazja, to zwykła rzecz. To nie jest ta sama kategoria, co molestanci, którzy dosłownie pożerają kobietę wzrokiem.
Uwierz mi, po takim wzroku wiele kobiet ma ochotę wyszorować się szczotką i szarym mydłem. Bleee
Natomiast klejąca łapa zdarza się ogromnej rzeszy zwykłych facetów, nie tylko wzrokowych molestanów. Panowie dotykają obcych kobiet niemal odruchowo, nie poświęcając nawet jednej myśli temu, czy te kobiety sobie tego życzą, ani jak ich dotyk odbierają.
I na pewno są takie babki, które to lubią, bo to łechce ich ego. Ja mam ochotę wymalować gościowi w pysk. Łapać mnie za bioderko czy smyrać po pleckach może mój mężczyzna, a nie każdy frajer, któremu przyjdzie na to ochota.
I jeszcze dodam, żeby wyjaśnić temat do końca.
Panowie, to nie jest tak, że jak popatrzycie parę chwil dłużej na kobietę, to my od razu czujemy się molestowane.
Nic z tych rzeczy. Czasem mężczyzna się przygląda, bo jest zainteresowany, bo kombinuje, jak tu zagadać, bo mu się babka podoba albo zwyczajnie kogoś przypomina. To jest w porządku i zazwyczaj nawet miłe.
Natomiast wzrokowy molestant gapi się w taki sposób, że kobieta natychmiast widzi i czuje, że właśnie została gwiazdą porno w jego wyobraźni. Wzrok staje się mętny, na gębę wypełza niekontrolowany uśmieszek, a oczy penetrują każdy skrawek ciała ofiary.
Tego się nie da z niczym pomylić.
Przy takim wzroku kobieta czuje się jak oblana gnojem.
Super że przetrwałaś i super że udało Ci się odbudować poczucie własnej wartości. Powodzenia ☺️