#j0c0m
Typ 1: Zazdrość albo komplementy. Ludzie (głównie kobiety), potrafią mi wygłaszać epopeje, jak bardzo chcieliby mieć taką figurę jak ja, wcięcie w talii, brzuch, który nie jest płaski, tylko wklęsły, uda grubości łydek itd.
Typ 2: „Troska”, mówiąc teoretycznie. Teksty pokroju „facet nie pies, na kości nie leci”, „skóra i kości”, „zero kobiecych kształtów”, „zjedz coś, bo wyglądasz, jakbyś wyszła z Auschwitz” albo moje ulubione: „jadłaś coś dzisiaj?”. Tak, jadłam...
Powiecie mi, że się nad sobą użalam, może to i prawda, tylko dlaczego bodyshaming w stronę osób grubych jest potępiany, a w stronę osób chudych jest ignorowany? Bo nie mają na co narzekać, skoro wyglądają jak modele? Jest na co narzekać. Chciałabym przytyć co najmniej 10 kilo, nienawidzę tych tekstów od innych ludzi, nienawidzę tego, że widać mi 10 par żeber bez wciągania brzucha, każde ścięgno i kość. Że sprawia mi ból siedzenie na twardej powierzchni, bo kości wbijają mi się wszędzie.
Zdrowie? Niedawno wróciłam ze szpitala, trafiłam tam ze względu na wysokie ciśnienie. Zrobili mi badania i co? Nic. Wszystko w normie, z wyjątkiem poziomu TSH oraz żelaza, które mieszczą się w dolnej granicy normy, ale mimo wszystko są akceptowalne. Dostałam zalecenia, żeby jeść więcej i receptę na witaminę D3 oraz żelazo. Szkoda, że robię wszystko, co mogę, a waga nadal stoi w miejscu albo spada jeszcze niżej, a lekarze mnie straszą, że jeśli nie przytyję, to trafię do szpitala na oddział zamknięty, gdzie będę karmiona przymusowo dożylnie (każdy lekarz wmawia mi zaburzenia odżywiania).
Podsumowując, życie osób skrajnie chudych i skrajnie grubych nie jest łatwe i proszę was, nie traktujcie wychudzonych osób, jakby wygrały los na loterii, my tak samo się staramy, żeby przytyć, jak osoby otyłe, żeby schudnąć...
Komentarze dotyczące ciala i wyglądu są nie na miejscu, bez wzgledu na to ile ważysz.
Taka troska, nawet jesli jest z dobrych intencji, to na pewno nie z dobrych manier.
+1 ale powiem Ci, że w pewnym momencie złapałam się na tym, że na wcale nie chce przytyć, lubię swoje ciało i teraz mam te wszystkie komentarze głęboko ;) zresztą z wiekiem zostały już w sumie tylko komplementy, czasem zjadliwe "kiedyś jej się skończy"
Być może już to przerabiałaś lecz cała Twoja historia, brzmi niemal słowo w słowo jak mojej żony. Udaj się do gastroenterologa. Opisujesz identyczne (wszystkie) objawy. Przebadaj się na celiakię (nietolerancję glutenu). Ścisła (drakońsko) bezglutenowa dieta i po kilkunastu miesiącach wszystko się poprawi.
Badali mnie w szpitalu jak bylam i nie mam celiakii
No ale dlaczego ważysz 44 kg skoro ważyłaś 54? Gdzie się te 10 kg podziało? Przecież to 18,5% Twojej wyjściowej wagi 54 kg. Straciłaś 1/5 swojej wagi mając 17 lat i nikt w tym nic dziwnego nie widzi?
54kg ważyłam około 3 lata temu, potem ta waga wahała się między 48-52 przez te 3 lata. W tym roku schudłam do 44kg i waga stoi w miejscu.
Wszyscy widzą i się martwią ale albo zostaje zwyzywana od narkomanów albo ze jestem anorektyczką :/ bo nie umieją znaleźć innego wytłumaczenia czemu mam wyniki badań dobre a mam tak niskie bmi
@anonka878 tylko, że to nadal nie mieści się w normie, że w okresie intensywnego nastoletniego wzrostu ktoś traci 10 kg z wagi. Nie dziwię się, że to wywołuje niepokój.
A miałaś badania na hormony poza TSH? Bo samo TSH to mało, choć tutaj i tak wskazuje, że warto szukać dalej.
Ja miałam o tyle zabawnie, że w podobnej sytuacji TSH wyszło mi za wysokie ze skierowania endokrynologa. Wyszła subskliniczna niedoczynność tarczycy. Dostałam tabletki i nakaz unikania rzeczy, których i tak nie jadłam...
Było to na przełomie gimnazjum i liceum, a potem nagle wróciło do normy.
Jeśli po kilku kęsach jedzenia odczuwasz sytość ( ale nie mdłości ) to się tym nie przejmuj tylko jedz dalej. Jeśli badania nic nie wykazały to nic złego nie może się stać.
Na początku odczuwam sytość, jednak jeśli ją zignoruje to w perspektywie dalszego jedzenia będę czuć wstręt do jedzenia że nie ma opcji bym cokolwiek zjadła dalej.
Hej. Miałem tak samo całą szkołę, wzrost ten sam, rocznik 00, wielkie problemy, bo miałem niedowage, waga około 52/54kg w 2019r, ale w 2021, zacząłem biegać, i machać sztanga w garażu, i ciągle byłem głodny, przytyłem do 62/63, i nie zmieniało się to dwa lata, potem trochę przestałem ćwiczyć, ale apetyt pozostał i aktualnie ważę około 66kg najwięcej 72/73 zrzuciłem właśnie tylko przez ćwiczenia, bo nie chciałem mieć tyle tłuszczu na brzuchu.
"Na początku odczuwam sytość, jednak jeśli ją zignoruje to w perspektywie dalszego jedzenia będę czuć wstręt do jedzenia"
Właśnie obawiam sie że tu jest problem.
Liczyłaś ile kalorii dziennie spożywasz? bo może być tak, że za mało stąd utrata wagi. Spróbuj diety pudełkowej może ona pomoże?
Możesz spróbować ustawić sobie posiłki o regularnych godzinach, kaloryczności i niezależnie czy jesteś głodna czy nie to je jeść (albo chociaż ich połowę). Przede wszystkim przelicz sobie ile kalorii dziennie jesz, a ile powinnaś. Na początek zwiększ nie na tyle ile powinnaś, ale na paręset więcej np. jak wyszło że jesz 1100 kcal a powinnaś jeść 1800 to zacznij 1400-1500kcal.
Zacznij o tym mocno myśleć, bo Twój organizm potrzebuje substancji odżywczych do normalnego funkcjonowania.
Wybacz, ale jeżeli uważasz, że robiłaś wszystko to tutaj się z Tobą nie zgodzę. Musisz zwiększyć porcje bo prawdopodobnie jesz za małe porcje.
Moja siostra w wieku do 30 była bardzo szczupła, może żeber nie było jej widać, dla mnie wyglądała normalnie, ale była szczupła bo miała szybką przemianę materii (po tacie, też jest szczupły).
Oczywiście też chciała przytyć bo nie podobały jej się kolana i szczupłe nogi jakie miała. W jej przypadku nie mogę powiedzieć, że nie robiła wszystkiego bo jadła tyle co ja, a czasem nawet więcej i próbowała ćwiczyć (choć to nieudolne było). Oczywiście nic nie pomagało ahh ta genetyka. Później metabolizm zwolnił i trochę przytyła, aczkolwiek nadal jest szczupła, ale tyle już jeść nie może.
Dlatego Apeluje do Ciebie spróbuj zwiększyć porcje, jeżeli uważasz, że obrzydzisz sobie jedzenie - np. zamiast 5 łyżek zupy zjesz 6 albo 7 to niestety, ale się mylisz.