#immPY
Jeżeli jest ktoś, kto wierzy w treść wszystkiego, co przeczyta w internecie, będzie to ona. Jeśli ktoś nie wie, co to powstanie warszawskie, jaki mamy system rządów w Polsce i kim jest wójt, wiedzcie, że mowa o mojej przyjaciółce. Funkcjonowanie cyklu miesięcznego kobiety jest jej obce. Gada tylko o ślubach, pierścionkach i chce wyjść za mąż za kogokolwiek, byle szybciej niż ja (choć tego głośno nie przyzna). Pisze z facetami na jakichś portalach i każdorazowo czuje się „porzucona i zdradzona”, jeśli ktoś się z nią nie umówi. Łyka jak młody pelikan wszystkie teksty w stylu „będziesz moją żoną”. Wtedy dzwoni do mnie szczęśliwa, że jakiś pioter_bmw1988 „poważnie się wkręcił” i ona nie wie, jak z nim rozmawiać.
Czy nie tylko ze związków licealnych się wyrasta, ale z przyjaźni też? Ja ją kocham jak rodzinę, ale zaczynam się męczyć i niecierpliwić, rozmawiając z nią. Tęsknię za czasami, kiedy jej trzpiotowatość mnie nie denerwowała...
Jesteś jej przyjaciółką. Powinnaś być z nią szczera. Powinna wiedzieć co o niej myślisz, oraz jak ją odbierasz, i że ją cenisz jaką jest. Powinna znać swoje wady, i powinnaś jej pokazać jak one wpływają na jej sytuacje. Być może sama ma jakieś przemyślenia albo wady które chce poprawić, ale boi się sobie przyznać i brak jej motywacji by nad tym pracować.
Ale nie przy okazji. Umowcie się że będziecie rozmawiać o trudnych i niewygodnych rzeczach by się mentalnie przygotowała, ogarnij jakieś ciastka albo podobne, a potem poróbcie razem coś fajnego co lubicie.
Być może dasz radę lekko ją wesprzeć. Z twojego opisu wynika że warto spróbować bo to fajna relacja. A jak będzie niezainteresowana to jej sprawa.
Może bredzę. Chyba nie rozumiem na czym polega ta strona, bo o zdanie mnie nikt nie prosił i wpakowuję się z buciorami.
Bo być może będziesz
Może faktycznie bredzisz.
Ale jeśli byłby to przyjaciel, musiałby jej to powiedzieć. Nawet za cenę końca przyjaźni.
Howgh, rzekłem.
A ja się nie zgadzam z przedmówcami.
Bo cóż niby autorka ma powiedzieć przyjaciółce? Słuchaj, będę szczera, bo chcę ci pomóc. Uważam, że jesteś głupia, pusta, niedouczona i masz pstro w głowie. Działasz mi na nerwy, więc się w końcu ogarnij i zrób się mądra, interesująca i wiedząca. Bo ja tak kcem!
No nie, to tak nie działa. Ludzie są różni. Mają różny poziom świadomości, intelektu, wiedzy. Różne zainteresowania. I jeśli przyjaciółkę rajcują randki, ciuszki, pierścionki i inne bzdetki, to ma prawo taka być. Ma prawo do takich właśnie zainteresowań i swojego poziomu intelektu oraz wiedzy o świecie. Gdyby chciała poszerzać swoje horyzonty, ZROBIŁABY TO SAMA.
Pouczanie jej, co powinna uczynić ze swoim życiem, czym powinna się interesować i nad jakimi wadami pracować, to nie tylko wpierdzielanie się z buciorami, to zwykłe chamstwo.
Do autorki. Tak, z przyjaźni też się wyrasta. Ludzie idą z nami przez jakiś czas tą samą drogą, a potem któreś z nas skręca i drogi się rozchodzą. To jest naturalne i w porządku. I nie trzeba robić z tego dramatu, obwiniać siebie albo drugiej strony. Nie trzeba szukać uzasadnienia, gdy czujemy, że nie możemy iść dłużej razem. Można za to być wdzięcznym za wspólny czas, i na zawsze zachować serdeczne wspomnienie tej osoby.
Bardzo często rozstanie rozgrywa się w ten sposób, że mamy coraz mniej wspólnych tematów, czujemy coraz mniejszą radość z bycia razem, i w pewnym momencie już żadna ze stron więcej nie dzwoni. Po czym spotykamy się gdzieś na ulicy, czasem po wielu latach, pogadamy serdecznie, wycałujemy, pośmiejemy się, obiecamy sobie, że KONIECZNIE musimy się spotkać na kawę, i... znowu żadna nie dzwoni. Bo obie wiemy, że wspólny czas minął, i prócz ciepłych wspomnień, nic już nas dziś nie łączy.
I tak właśnie jest dobrze. :)
Dziękuję Czaroit.
Widzisz Czaroit, tym razem całkowicie na poważnie, dokładnie w tym widzę różnicę między płciami. Zwykle uproszczoną aż do bólu powiedzeniem, że chłopaki nie płaczą.
Ponieważ tak właśnie jest.
O każdą kobietę walczy się za wszelką cenę. Słusznie zresztą.
Mężczyzna który nie spełnia wymagań minimalnych..., no cóż, ce la vie.
To również dziedzictwo setek tysięcy lat ewolucji. Tego nie można przeskoczyć. I już.
Pomijając fakt, że złośliwie odwróciłem zależności, całkowicie się z Tobą zgadzam.
upadlygzyms
Z mojego punktu widzenia tak to nie wygląda.
Miałam paru męskich przyjaciół, całe życie kumpluję się z mężczyznami. I nie ma dla mnie różnicy, czy to przyjaciel, czy przyjaciółka. Jedno i drugie jest tak samo ważne, o jedno i drugie się dba, pamięta o urodzinach, sprawia niespodzianki, wspiera itd. Nie zauważyłam też, by kumple dbali o mnie bardziej, niż kumpele.
A gdy nasze drogi się rozchodzą, wygląda to podobnie w obu przypadkach. Najczęściej tak, jak opisałam powyżej. Dzwonimy coraz rzadziej, aż w pewnym momencie przestajemy. I nie ma za tym żalu czy urazy, po prostu każde idzie dalej inną drogą, pochłonięte przez własne życie.
Oczywiście osobna kategoria to kolesie, którzy udają kumpli, ale faktycznie chcieliby coś więcej... Tak, ci się starają o wiele mocniej, przymilają. I właśnie po tym poznać, że tylko udają przyjaźń. I tak, takich się odstawia bez żalu.
Mnie osobiście BRZYDZI koleś, który udaje mojego przyjaciela tylko po to, by dobrać mi się do dupy. Nie ważne, jak bardzo jest zadurzony. Jeśli facet nie ma jaj, żeby po prostu zaprosić mnie na kawę, za to udaje moją psiapsi, to wbrew temu, co lansują komedie romantyczne, jest fałszywe i obrzydliwe zachowanie. Sajonara, obłudniku.
Ta strona dawno nie polega na tym na czym miała polegać.
No tak z przyjaźni się wyrasta, nasze drogi się rozchodzą, ogólnie zmieniamy się i to normalne ze ileś lat później nasza znajomość przekształć się lub czasem umiera.
Mam wrażenie że mało kto wie że mamy w RP system parlamentarny dlatego można kitować że się jako prezydent załatwi nie wiadomo co i że ludzkość jest coraz bardziej infantylna więc się nią manipuluje coraz lepiej.