Rok 2012, zima. Jestem w samym środku burzliwego okresu gimnazjum. Piątek, koniec lekcji. Kulturalnie schodzę sobie schodkami do wyjścia ze szkoły i czuję, jak ktoś idący za mną kopie z każdym krokiem kolanem w mój plecak. Pamiętałam, że schodził za mną kolega z klasy, który już sobie tego dnia wystarczająco mocno nagrabił. No to szybki zamach, obrót i piękny płaski na policzek...
Jakież było moje zdziwienie, gdy zamiast kolegi ujrzałam za sobą mojego listonosza – niestety już z odciskiem mojej ręki na policzku. Od tamtej pory za każdym razem, gdy odbieram od niego przesyłki, pyta mnie, czy będę go dziś bić :)
Dodaj anonimowe wyznanie
A co robił listonosz w gimnazjum? Jakby miał przesyłkę to by zaniósł do sekretariatu. I jeszcze to dziecinne zachowanie jakby idąc po schodach nie mógł sekundę odczekać.
Ogólnie to mógł już wychodzić po dostarczeniu przesyłki. Ale w życiu w żadnej z moich szkół nie zobaczyłam listonosza, więc dla mnie też dziwne, choć przecież jakaś poczta przychodzić do szkoły musi.
Mógł zanieść kanapki bratu. Dawniej każdy wchodził i wychodził kiedy chciał do szkoły. Nie było identyfikacji przy wejściu.
Fragment "schodzę sobie schodkami do wyjścia ze szkoły" mówi jednoznacznie, że to ty jesteś debilem.
To był listonosz, wyznanie jednoznacznie wskazuje że czuła owo "kopanie" schodząc ze schodków na terenie szkoły. Nie wiem której części nie zrozumiałeś ale musisz trollować chyba.
Jeśli uważał, że to ok kopać co krok w czyjś plecak kiedy ktoś go ma na sobie to zasłużył. Przecież to czuć, że kopiesz coś/ kogoś. I co? myślał, że miło być kopanym co chwila? A tak się zdziwił na pewno zdecydowaną reakcją młodej osoby i czegoś nauczył, czyli jednak szkoła czegoś uczy ;)