#iLjYn
Zajeżdżamy na stację. Wciąż jest mi słabo, wysiadam, trzymając się mocno chłopaka. Konduktorka mówi, że za 10, może 15 minut będzie karetka i żeby poczekać na peronie, bo ona musi jechać dalej. Siadam na ławce. Pociąg odjeżdża. Chłopak pyta co chwilę jak się czuję i sprawdza, czy jest już karetka. Robi mi się bardzo niedobrze. Wymiotuję, nie trafiam do kosza, tylko obok. Przynajmniej nakarmiłam faunę dworcową (tak, wróble zaczęły zjadać to, co zwróciłam). Chłopak wycyganił od kogoś jakieś chusteczki, żebym wytarła się po wymiotowaniu. Dzwoni do mojej mamy, że źle się czuję, ale czekamy na karetkę i ma być spokojna. Mija 15 minut. On zwraca swój bilet na pociąg do domu, zostaje do jutra, bo nie zostawi mnie teraz. Jest zimno. Chłopak wyjmuje z plecaka bluzę i okrywa mi nią nogi, a zaraz potem oddaje mi swoją kurtkę. W końcu mija godzina czekania... Karetki wciąż brak, mi jest już trochę lepiej, bo nie mam mroczków przed oczami. W końcu uciekamy z dworca, bo cała trzęsę się z zimna. Przyjeżdża po mnie mój wujek. Wracamy do mnie do domu.
Nie wiem co się stało, że karetki nie było i nie żałuję, że uciekłam.
A twój chłopak nie mógł zadzwonić na 122 zapytać co z karetką? Albo chociaż żeby ją odwołać, żeby nie przyjeżdżała niepotrzebnie, bo jaką masz gwarancję, że nie przyjechała po tym jak uciekłaś?
112 jak już, btw to wyznanie jest dobrym przykładem jak z krótkiej historii zrobić długą
A fakt, nie tę cyfrę kliknęłam i zły numer mi wyszedł.
Diddl, Właśnie tez mnie to zastanowiło, więc zastanawiam się kiedy to było "kilka lat temu". Bo jeśli czasy gdy komórki nie były zbyt popularne, to bym zrozumiała tą historię. Ale jeśli stosunkowo niedawno, to nie rozumiem, czemu któreś nie zadzwoniło ponownie upewnić się że karetka jedzie. Może konduktor źle pokierował, albo szpital był oddalony... Tysiąc możliwych powodów.
W czasie covid karetki były potrzebne w wielu miejscach. Warto chociaż było zadzwonić na 112 i poinformować, że już nie trzeba. Miejmy nadzieję, że nikt nie umarł dlatego, że czekał na karetkę, która jechała jednak na ten dworzec.
Historia z doopy, ani anonimowa, ani zakończona.
A co ci było w ogóle.??