#huB5u

Historia działa się w klasie czwartej, w podstawówce.

Z powodów rodzinnych zmieniłam szkołę i przeprowadziłam się na wieś, do dziadka. W szkole (początek roku szkolnego) zostałam dość ciepło przyjęta przez klasę. Do czasu.

Bywając na weekendach u dziadka znałam parę osób z klas starszych. To z nimi bardziej się trzymałam, bo było mi z nimi raźniej. Nie spodobała się ta rzecz głównej przywódczyni klasy - Martynie. Nastawiła klasę przeciwko mnie, nikt nie stanął w mojej obronie. Uczyłam się dobrze, nawet najlepiej z całej klasy - to również się jej nie spodobało.

Odgryzłam się jej parę razy, ale było tylko gorzej. Wychowawczyni próbowała interweniować, ale na próżno. Na spotkaniach mających na celu nas pogodzić, płacz Martyny był dowodem na to, że przecież ''żałuje'' i na to, że doskonale manipuluje ludźmi.
Dziadek twierdził, że to moja wina i może miał trochę racji. Powoli nie zwracałam na klasę uwagi, którą przelewałam na wielogodzinne ślęczenie nad książkami. Miałam bardzo dobre wyniki na sprawdzianie końcowym. Najlepsze z całej klasy. To również ją bolało.

Przetrwałam podstawówkę, którą kończyłam z ogromną ulgą. Jednak po wakacjach, widząc na dziedzińcu mojego nowego liceum twarz Martyny, zdębiałam. Pamiętam, jak się do mnie wtedy szyderczo uśmiechnęła. Ale jednak... karma wraca. Teraz to ja jestem górą.
A ona? No cóż... Raczej nie zyskała popularności po tym, jak zlała się na środku szkoły w JASNE jeansy. W pierwszy dzień szkoły.
upadlygzyms Odpowiedz

Jeśli posikała się w spodnie na twój widok, to zastanawiam się, kto tu kogo gnębił i jak bardzo.

Anonex Odpowiedz

Historia jak ze Stranger Things

Dodaj anonimowe wyznanie