#hoUXu
Mam przyjaciela, znamy się od dobrych siedmiu lat. Aktywnie poszukiwał dziewczyny, chodził na wiele randek. Jedna z nich skończyła się w łóżku, z tego co wiem, to była pierwsza randka z nowo poznaną dziewczyną. Na następny dzień przyszedł do mnie załamany i bliski płaczu, bo okazało się, że... dziewczyna zgłosiła na policję gwałt.
Przespała się z nim bez przymusu na pierwszej randce, a potem poczuła się winna i mówiąc, że to gwałt, próbuje oczyścić się z bycia "panią lekkich obyczajów".
Przyjaciel traci pracę, ona nie. BEZ WYROKU.
Niech nikt mi nie mówi, że tylko kobiety są dyskryminowane w naszych czasach!
Jeśli zgłosi się gwałt na drugi dzień, czy nawet tydzień, to policja zaleca obdukcję. Bzdury.
bo zleca - tylko, że ludzie przypinają łatkę i wydają wyrok poza sądem. Teraz w okolicy będzie znany jako gwałciciel - chociaż nie miało to miejsca, a jakiekolwiek postępowanie nie było nawet wszczęte.
Ale w jakiej okolicy? To jakaś przypadkowa laska, brzmi jak z tindera (aktywne szukanie), pewnie nawet wspólnych znajomych nie mają, skoro to pierwsza randka była.
I jak niby policja orzekła o winie gwałtu?
Na podstawie samego zgłoszenia i do tego policja poinformowała domniemanie przestępstwa jego pracodawcy, czy może "poszkodowana" tego dokonała?
Zwolnili go też "na słowo"?
Tak, na pewno. Przecież to nie ma żadnego sensu. Po pierwsze, jeśli dopiero się poznali, to nie mieli wspólnych znajomych. To, że się ze sobą przespali, było między nimi. Albo powinno tak być, jeśli facet jest w porządku. To przed kim niby miała się oczyszczać z posądzenia o bycie "panią lekkich obyczajów"? W jaki niby sposób miało w czymkolwiek pomóc jej pójście na policję i przechodzenie przez bardzo nieprzyjemne procedury? To się w ogóle kupy nie trzyma. Fałszywe zgłaszanie gwałtu jest rzadkie, na pewno nie ma miejsca w takiej sytuacji. Nie zaszła w ciąże, nie znała go wcześniej żeby mieć powody do zemsty, nie ma kompletnie nic uzasadniającego ponoszenie przez nią tak wysokiego kosztu jak przechodzenie przez te wszystkie procedury na policji i w sądzie. Chyba, że faktycznie doszło do gwałtu. To, że poszła z nim do domu albo zaprosiła go do siebie, nie oznacza automatycznej zgody na wszystko. Ale raczej obstawiam całkowite zmyślenie tej historii.
Falszywe oskarżenie w przypadku zgwałcenia jest bardzo częste, zwykle w sytuacji gdzie partnerzy się znają lub/i są w związku. Ale zdarzają się również zgłoszenia takich jednorazowych numerków. Ciężko stwierdzić co motywuje zgłaszające. Może chcą poczuć władze, albo po prostu nienawidzą mężczyzn i w ten sposób przeprowadzają swoją zemstę. Tak czy siak, zdarza się częściej niż zgłoszenie prawdziwego zgwałcenia, gdzie ofiara nie chce o tym mówić, nie czuje się na siłach opowiadać o traumatycznym zdarzeniu, woli zapomnieć i nie wracać.
Lightworker skąd masz takie statystyki? I czy rozróżniasz w nich "fałszywe" zgłoszenia od "nieudowodnionych"?
Miałoby to sens chyba jedynie gdyby pracowali razem (mogli się wcześniej nie znac, jeśli firma jest duża), ale i tak brzmi na naciągane