#hBZbz

Kilka lat temu wraz z moją mamą doszłyśmy do sekcji psów ratowniczych z ramienia PCK. Nasze psy przeszły szereg szkoleń, zdały tyle samo egzaminów. Tak czy siak... Hobby jak każde inne, ale jednak dające trochę możliwości. Między innymi, psy mogą się poruszać bez smyczy czy też kagańca po terenie publicznym. Idąc do sedna.
Nie jest dla mnie nowością siedzenie z psem na jakiś pokazach. To na festynach, to na jakichś występach w szkole. I właśnie w drodze na takowy festyn spotkałam się z hipokryzją poziom kosmos.

Spokojnie wsiadam z psem do autobusu, bo przecież to tylko kilka przystanków. Z cztery albo pięć. Ja spakowana w plecak, owczarek na szelkach, na smyczy i oczywiście w kagańcu. Bez żadnego problemu usiadł pomiędzy moimi nogami, opierając pysk o moje udo.
Obok mnie z automatu usiadło kilkuletnie dziecko i z najpiękniejszym uśmiechem na świecie spytało się mnie, czy może pogłaskać. Zgodziłam się, a tu nagle do autobusu wpada spóźniona barbie Karyna z dwoma yorkami na rękach.
Moja sunia nawet nie drgnęła na jej widok, ale jak to bywa z dziećmi, to od razu spojrzało na mniejsze psiaki i wyleciało z tym samym pytaniem do panny różowej. Ta machnęła ręką, dziecko wyciąga łapę i... dwa yorki zaczęły ujadać jak głupie, a na widok przestraszonego malca moja sunia warknęła. Tylko warknęła. I nagle się zaczęło... Babka zaczęła mi grozić policją, bo stresuję jej psy. Co więcej, nawet jakaś starsza kobieta stwierdziła, że nie powinnam wchodzić do autobusu z takim bydlęciem. I zaczęła się awantura, w której koniec końców głos zabrał kierowca i kazał mi wysiąść z autobusu.
Na moje pytania dlaczego ja, skoro tamta ma dwa psy w torebce bez smyczy i kagańców, usłyszałam tylko, że to są tylko małe psy. I wtedy myślałam, że nastąpi finisz. Wiecie, wyjmuję psie dokumenty i do widzenia. Ale nie. Dwa szczurołapy po chwili ciszy zaczęły ujadać jeszcze głośniej, bo mój pies podniósł się z pozycji siedzącej do stojącej, chcąc podsunąć swój pysk pod moją rękę... i wtedy jak w slow motion zobaczyłam, jak Karyna strzela mojego psa w pysk.
Zamiast dokumentów, wyjęłam telefon i zadzwoniłam na policję.
Koniec końców... Za jakiś czas zobaczę się z nią w sądzie.
Torde Odpowiedz

Mialam identyczną sytuację.. jechałam z średniej wielkości psem w autobusie. Suczka miała kaganiec i siedziała oparta o moje kolana. Nagle weszła jakaś kobieta z yorkiem. Pies szczekal całą drogę, był bez kaganca na smyczy flexi biegał po całym autobusie. W końcu wystarczają rozwinął smycz zeby podbiec do mnie i rzucić sie w stronę mojego czworonoga. Odepchnęłam go odruchowo nogą, a tamta szurnięta baba rozpoczęła awanturę o to ze moja suczka jest agresywna i niebezpieczna dla otoczenia. Kierowca włączył sie do akcji i również kazał mi wysiąść a argumentem bylo to ze mój pies jest większy.. Jechałam wtedy z Cassie na kolejny kurs dogoterapii :))

krux7735 Odpowiedz

Poproś przewoźnika o nagranie z pojazdu jeżeli miał kamery, dużo to ułatwi :)

Czaroit Odpowiedz

Choć w dzieciństwie ugryzł mnie na pół dziki owczarek podhalański, to i tak nigdy nie bałam się psów, także tych dużych, uznawanych za agresywne. Od razu wiedziałam, że ugryzienie było moją winą, sama je nieświadomie sprowokowałam, i przez myśl mi nie przeszło winić za to psa. A miałam wtedy 9 lat.

Jednak i ja zaczęłam się w końcu bać. Gdy zaczęłam biegać. I nagle zaczęły mnie atakować różnej maści pokurcze, które próbowały mnie łapać za kostki. Dużym psom to jakoś do głowy nie przychodziło. Bo to właśnie pokurcze są histeryczne i rozpuszczone do granic możliwości przez właścicieli. Którzy nie tylko nie mają pojęcia o naturze swojego psa, to jeszcze uznają, że ich Pikuś nikomu krzywdy nie zrobi byle ugryzieniem w kostkę. Przecież nogi nie odgryzie, prawda?

Traktują takiego Pikusia jak maskotkę, noszą na rękach, karmią z własnego talerza i nie rozumieją, że w psim języku robią z niego Alfę. A najgorsze, że taki mini-alfa prowokuje potem duże psy, które zgodnie z psią naturą na prowokacje odpowiadają szczeknięciem albo kłapnięciem paszczą. I nagle krzyk, bo Brutus ugryzł Pikusia. I Pikusia wszyscy bronią, bo malutki, za to Brutus do uśpienia.

Szlag mnie trafia na ludzką tępotę i hipokryzję w tym temacie. Gdy masz małego psa, tym bardziej ucz go, gdzie jego pozycja w stadzie. Inaczej wcześniej czy później Pikuś zapłaci za Twoją bezmyślność, gdy Brutus, któremu Twój Pikuś rzucił wyzwanie, pokaże mu, gdzie jego miejsce. Albo jakiś doprowadzony do ostateczności biegacz sprzeda Twojemu pupilkowi siarczystego kopa w pysk. I to będzie TWOJA WINA.

MalinoweGofry

To nie jest kwestia bycia Alfą, można karmić zwierzaka z talerza i być dla niego Alfą. Nie są też histeryczne i rozpuszczone. Po prostu naprawdę niewiele ludzi zdaje sobie sprawę z tego, że biorąc sobie takiego yorka biorą psa myśliwskiego. Taki pies wymaga szkolenia, wybawienia, dyscypliny. A te psy jako małe i urocze są traktowane jako maskotki do torebki i stąd wynikają wszelkie problemy z tymi psami w przestrzeni publicznej. Jeśli was to pociesza to niemożliwością jest aby te psy zachowywały się tak tylko na zewnątrz. Są nadreaktywne też w domu. Trzeba się z nimi bawić w określony sposób, nauczyć je i kierować tak żeby wyciszać emocje. To jest kawał roboty. Ci ludzie by sobie lepiej zrobili gdyby wzięli goldena, który dla człowieka zrobi wszystko byleby go chwalić i tulać.

Czaroit

MalinoweGofry
Jak najbardziej jest to kwestia tego, kto jest Alfą. Jeśli pies jest Alfą w domu, nie będzie słuchał właściciela, nie będzie szedł przy nodze, nie przyjdzie na zawołanie tylko pogoni za kim będzie chciał. Pańcia może wołać Pikusia aż sobie gardło zedrze, a Pikuś ma ją w poważaniu, bo to on jest przywódcą stada.

I owszem, można karmić zwierzaka z talerza i być dla niego Alfą, bo na bycie Alfą składa się więcej czynników niż tylko to, kto kiedy i gdzie je. Ale to wymaga nie tylko wiedzy ale też odpowiedniej energii właściciela. Odpowiednich cech osobowości.

I zgadzam się, te psy są nadreaktywne cały czas. Mnie to nie pociesza, ja im z całego serca współczuję. Uważam, że w ten sposób dzieje im się ogromna krzywda, ponieważ są przeładowane kortyzolem. I całą odpowiedzialność za ich stan składam na właścicieli, którzy to ciągłe pobudzenie w nich wyzwalają. Te psy nie są nadreaktywne same z siebie, to nie jest cecha tej czy innej rasy. Widziałam wiele małych psów, które są spokojne, łagodne i radosne. Nawet moja sąsiadka ma dwa takie ratlerki, cudowne małe szkraby, które spokojnie chodzą bez smyczy.

Jaki właściciel, taki pies. Wielu to stwierdzenie w dupę ukłuje, prawda jest niestety niewygodna. Jeśli ktoś ma nadreaktywnego psa, to sam za to odpowiada. To nie tylko głupota właściciela, to przede wszystkim zwykłe lenistwo, bo nie chce mu się poświecić paru godzin swojego bezcennego czasu, by pouczyć się o behawiorystce psów. By zrozumieć jakie są podstawowe POTRZEBY jego pupila.

Pancia tak bardzo kocha swojego Pikusia, że aż ma go kompletnie w dupie. Przecież to tylko żywa zabawka.

MRowak125 Odpowiedz

Daj znać jak to się zakończyło, bo mało co mnie drażni jak przemoc wobec zwierząt

Anonimowe6669 Odpowiedz

W ogóle nie ma obowiązku smyczy i kagańca w miejscach publicznych (oprócz miejsc mających to wyszczególnione w regulaminach, jak np. parki narodowe). Masz obowiązek „mieć psa pod kontrolą”. Bardzo subiektywny zapis, ale generalnie jeśli pies przybiegnie na zawołanie co by się nie działo, to nie musi mieć smyczy ani kagańca

NanaLuna

Niekoniecznie. Każdy przewoźnik czy zarządca terenu zielonego może wprowadzić nakaz kagańca. Jeżdżąc komunikacją należy zapoznać się z regulaminem.

coztegoze2

W komunikacji miejskiej przewoźnicy zazwyczaj w regulaminach mają zapisane, że psy przewozi się na smyczy i w kagańcu.

TakaOna100

W komunikacji miejskiej czy podmiejskiej to jest inna kwestia. Autorka pisała o miejscach publicznych ogólnie i tam właśnie nie ma obowiązku kagańca czy smyczy

Solange

To zależy też od miasta. W moim jest smycz albo kaganiec obowiązkowy.

TakaOna100 Odpowiedz

Niektórym odcina zupełnie dopływ tlenu do mózgu kiedy widzą dużego psa, a jak jest w kagańcu to już w ogóle zaczynają się nakręcać, chociaż to właśnie ten kaganiec chroni przed ewentualnym ugryzieniem. Krzyki, wyzwiska, piski - gdyby pies naprawdę był niebezpieczny to mógłby nie wytrzymać tego nadmiaru emocji i zamieszania

Dodaj anonimowe wyznanie