#gSgTs

Jestem instruktorem w samochodzie L, może wydaje się to być łatwą pracą, ale tak nie jest. Ludzie, których uczymy, są różni. Często zdarza się, że w ogóle nie słuchają tego, co się do nich mówi i o ile w tym momencie po prostu robimy np. łuk i przez to im nie wychodzi, tak też zdarza się, że nie słuchają, np. będąc na ruchliwym skrzyżowaniu, w rezultacie mówię im, aby dodali gazu, żeby szybko opuścić skrzyżowanie, a oni wciskają... hamulec. Instruktor w tym momencie może zrobić całe nic, bo w większości samochodów nauki jazdy instruktor ma jedynie sprzęgło i hamulec. Więc zdarza się, że staniemy na środku, światło dawno się zmieniło, bo ruszamy też powoli, a czasem zgaśnie. I sedno tego wpisu to inni kierowcy –  irytujący się, trąbiący itp., po czym lecą komentarze, że głupi instruktor nie potrafi ogarnąć sytuacji. No tak, czasem nie potrafi, bo po prostu fizycznie się nie da.

Jeżdżę też prywatnie, mijam L-ki i zawsze widząc je, zachowuję szczególną ostrożność, jak to mówi kodeks drogowy, a w życiu bym nie pomyślała, aby na takich trąbić.
Iguannna Odpowiedz

Trąbią sami idioci, których teraz pełno na każdym kroku. Człowiek z przeciętną inteligencją rozumie że trąbiąc tylko zdenerwuje dodatkowo osobę uczącą się a w rezultacie ta zrobi kangura. Klakson niczego nie przyspieszy, a wręcz przeciwnie - może jeszcze spowolnić. Nie przejmuj się, to zwykle półmózgi, nie oczekuj od nich niczego więcej niż umiejętności podcierania się po sraniu, tak samo jak nie oczekujesz od swojego ucznia że będzie od razu potrafił wszystko.

zdystansowany

Po co ta wulgarność?
Umiejętność wydedukowania że trąbienie niczego nie przyspieszy jest dla mnie łatwiejsza do opanowania niż umiejętność podcierania się po sraniu. I tak było od wczesnego dzieciństwa.

upadlygzyms

Patrząc z dystansu na poczynania sporej części ludzkości, śmiem twierdzić, że umiejętność dedukcji jest raczej rzadko rozsianym talentem.
Wulgarność poprzez efekt emocjonalny często przebija bańkę własnego ego i pozwala na szersze spojrzenie. Takie zdystsnsowane conieco.
Choć nie zswsze, bynajmniej.

HansVanDanz Odpowiedz

Często wół zapomina jak cielęciem był.
Wiadomo, że wielu uczących się jeździć jest poddenerwowanych i dodatkowe stresy są zbędne.

Pers Odpowiedz

Ludzie trąbiący na Lki to podgatunek kierowcy...Sami kiedyś byli takimi oszołomami zesranymi w gacie, a teraz cwaniakują -.-

Jak stare dobre powiedzenie mówi...przyganiał kocioł garncowi, a rowno smoli ^^

Trzypion Odpowiedz

Zdając kolejny egzamin (za punkty) po ruszenu ze świateł walnąlem komentarz 'gościu, gazu, egzaminacyjna elka cię wyprzedza' - banan na twarzy egzaminatora bezcenny :)

P.S. Zdałem, jak zwykle ;)

K19922023 Odpowiedz

Elka już kilka razu o mało nie wjechała mi w samochód jadąc z podporządkowanej, dobrze że dało się je ominąć zjeżdżając na drugi pas, więc się pytam jak nie trąbić na jednego debila co siedzi za kółkiem i nie wie co robi i drugiego debila który nie hamuje i nie reaguje na to co robi ten drugi 😡

Janniezalogowany Odpowiedz

Zasada jest prosta nie umiesz ruszać to zostajesz na placu. Po co tarasować drogi, jeszcze w godzinach szczytu. No masakra jakaś. ja zawsze trąbie na imbecyla w L.

Nocturno

Z pewnością jakiś imbecyl w okolicy jest. Czy w L-ce to już nie takie pewne

Bulbulator

Trąbienia nie popieram, ale trochę racji w tym jest. Po co kursant wyjeżdża na miasto jak nie ogarnął dobrze ruszania? I to jeszcze na ruchliwe skrzyżowanie? Jak już musi gdzieś ćwiczyć to na mało ruchliwych uliczkach, albo w godzinach kiedy jest mały ruch. Trzeba mieć też na uwadze innych uczestników ruchu i nie utrudniać im zycia

Solange

Bo często człowiek ogarnął ruszanie same w sobie, ale nie ogarnął jeszcze ruszania na tych bardziej ruchliwych uliczkach. To trugie to kwestia często psychiki/stresu początkującego. A jednocześnie kursant nie przełamie tego stresu, jeśli nie będzie próbował ruszać w takich momentach. Niestety nic z tym nie zrobimy. Sama to przeżyłam dodatkowo podczas egzaminu, gdy auto gasło przy dosłownie każdym ruszaniu przez ten stres, a na jazdach od pewnego momentu ani razu. Godzinę przed egzaminem na jazdach byłam zupełnie innym kierowcą, niż na egzaminie.
A trąbienie działa w ogóle odwrotnie i raczej trudniej kursantowi ruszyć. Niestety uczący się jeździć opóźniają na różny sposób ruch, ale jakoś uczyć się muszą i nic z tym zrobić się za bardzo nie da.

Pers

Ja na placu nie spędziłem nawet jednej godziny...co prawda instruktor nie zabierał mnie na ruchliwe skrzyżowania w środku godzin szczytu, tylko na boczne uliczki i mniej ruchliwe dzielnice miasta...ale to zależy od instruktora. Też uważam, że lepiej się uczyć w praktyce, a nie teorii, opowiedzenie o tym jak się jedzie w korku nie da tego doświadczenia

Janniezalogowany

Przecież w korku czy to samochód sportowy czy traktor, szybciej nie pojedziesz. A co powinno mnie obchodzić że ktoś się stresuje? Czy przez to ma mieć jakieś specjalne względy? Jest tak samo uczestnikiem ruchu jak każdy inny kierowca. Jeżeli potrąci kogoś to wytłumaczenie będzie że się stresował?

Solange

Mnie obchodzi, czy ktoś się stresuje, bo... im większy stres mu sprawię, tym bardziej ten człowiek spowolni mi jazdę. Jeszcze trudniej mu będzie ruszyć, jeśli w tym jest problem, więc dłużej postoję. Po prostu w pewnym momencie dotarło do mnie, że ułatwiając życie innym w pewnych sytuacjach, ułatwiam tak naprawdę sobie, a raczej nie utrudniam ich też sobie. Bo co mi da, że się wyżyję na takim człowieku, jak on nie będzie potrafił dłużej zapalić, ja się będę denerwowała bardziej i koło się zamknie, a ja dłużej czasu spędzę w drodze?
A rozmawiamy o takich sytuacjach, a nie o potrąceniach.

Dodaj anonimowe wyznanie