#eqbvq

Wyznanie z typu tych obrzydliwych, obrzydzenie bierze nawet mnie jak sobie przypominam, co zrobiłem.

Przyjechałem na uczelnię i miałem mieć egzamin, ale się okazało, że doktor musiał gdzieś jechać i został on przełożony. Wyszedłem więc sobie na papieroska, a że wywołują one u mnie dokiblowy popęd, poczułem, że zbliża się coś piekącego i rzadkiego. Bałem się nawet spróbować wypuścić z siebie cichcem jakiś wyziew, bo przecież nogawką poleci. Dokończyłem papieroska i tak szybko jak mi na to pozwoliły moje krótkie nóżki udałem się na posiedzenie.

Mam tylko taki problem, że strasznie się krępuję zrobić co trzeba, jeśli ktoś inny też korzysta z toalety. Pomyślałem sobie, że usiądę, wyjmę laptopa i poczekam, aż ten ktoś wyjdzie, tym bardziej że już słyszałem, że sobie pucuje papierem swoje cztery litery. I tak czekam, czekam, a ten ktoś nie wychodzi, mi już oczy wychodzą, czoło i plecy się pocą, bo wiem, że jak wystrzelę, to będzie mega głośno. W końcu po jakichś 5 minutach wstrzymywania się intruz opuścił moje królestwo i mogłem w spokoju wydać z siebie celny strzał. Pomijając to, że rozbryzg był dość spory, to nie wiedziałem, czy to koniec, więc posiedziałem jeszcze chwilę dłużej, przeglądając sobie internety.
Siedziałem tak jeszcze z 15 minut, w końcu przyszedł czas na wstanie. W momencie gdy przyłożyłem papier do swojego tyłka zorientowałem się, że dostałem rykoszetem od białego domu i mam cały bagażnik w czekoladzie. Co gorsza, zbyt długie posiedzenie sprawiło, że to wszystko zdążyło zastygnąć, czego ostatecznie nie dało się wytrzeć. I teraz nastał czas analizy: umywalka trzy metry od toalety, a wyjście z toalety tuż obok umywalki. Prawdopodobieństwo wejścia randomowej osoby w momencie nawilżania czekoladki przy umywalce: 50%. Ale mój chory mózg nie znalazł innej opcji, więc schowałem kompa i ze spuszczonymi gaciami otworzyłem szybko drzwi i biegnę do umywalki. Szczęśliwy namydlam sobie dwie połówki tylnej części ciała i oczywiście jakżeby inaczej mogło się stać, ktoś wszedł do toalety.

Ja jeszcze rozumiem, gdyby to był jakiś chłopak, to by może zrozumiał, ale to weszła pani sprzątaczka. Jak sobie wyobrażę, co ona sobie mogła pomyśleć, kiedy zobaczyła dwudziestoletniego faceta stojącego bagażnikiem wywalonym do zlewu, w którym woda z moimi produktami tworzy niezły duet o wyglądzie płatków czekoladowych z mlekiem, a z przodu dynda mu jeszcze skurczony z zimna malutki wężyk, to mam ochotę zapaść się pod ziemię. Pani sprzątaczka nic nie powiedziała, była chyba w takim szoku co ja. Zrobiła tylko poker face i zamknęła drzwi. Później już jej na szczęście nie widziałem.

Nie potrzebuję żadnego bunkra, jakoś to przeżyję, ale jeszcze długo będzie to wspomnienie za mną chodzić i mam nadzieję, że owej pani sprzątaczki już nie spotkam :)
Princi Odpowiedz

Faktycznie jedno z bardziej obrzydliwych rzeczy, jakie ostatnio czytałam (mycie tyłka w publicznym zlewie). Moja wyobraźnia już się uruchomiła i teraz pewnie przez jakiś czas będę szukała brązowych śladów w każdej umywalce. Fuuu. Na przyszłość może pomyśl nad takim rozwiązaniem: wyskakujesz z kabiny, łapiesz trochę ręczników papierowych, moczysz w wodzie i w kabinie się nimi domywasz....... Tylko nie wyrzucaj ich potem do muszli - tak dla przypomnienia;)

Dragomir Odpowiedz

Zwolniła się jeszcze tego samego dnia, to było zbyt wiele na jej skołatane nerwy.

Anonimowe6669 Odpowiedz

Gość z kabiny obok był mądrzejszy o doswiadczenie - najpierw się podtarł świeżo po skończeniu, zanim zaschło, a dopiero potem wisiał 5 minut na telefonie. Obaj możecie się jeszcze dorobić hemoroidów od przesiadywania za długo na toalecie

Dodaj anonimowe wyznanie