#eTpIo

Jak byłem w wieku około 6 lat, lubiłem jako dzieciak wychodzić na boisko do kosza. Nieważne, że betonowe, pełne walających się kapsli od piwa. Zastępowało lokalny plac zabaw, tam skupiały się dzieciaki i okupowały go z rodzicami do wieczora. Ale niepisaną umową społeczną koło 18-19 dzieciarnia zbierała się do domu, a boisko przejmowała grupa Sebiksów. Pykali w tego kosza aż miło. Strasznie lubiłem patrzeć, jak grają, i czasami dostawałem pół godzinki ekstra, żeby posiedzieć i pooglądać. Czasami udawało mi się zająć miejsce pod samym koszem. Czasami akcja działa się tuż obok mnie, można było nawet oberwać w głowę piłką od niezbyt celnego Seby. A czasami akcja rozgrywała się długo i daleko ode mnie... Kradłem wtedy to, co zostawili pod tym koszem obok mnie. Najczęściej moim łupem padały klucze od mieszkania, może inne drobiazgi (wątpię, żeby chociaż jeden z nich miał wtedy Nokię 3310). Nie za dużo, jedna para kluczy wystarczyła, adrenalina i tak mi leciała uszami. Po kradzieży oddalałem się i wyrzucałem łupy do studzienki kanalizacyjnej.

Do dziś, gdy sobie przypomnę, co robiłem, jest mi wstyd.

PS Nigdy mnie nie złapali.
stanburton Odpowiedz

No i to jest prawdziwe anonimowe wyznanie,a nie pitu pitu o kryzysach egzystencjalnych badz apele kto i jak ma sie zachowywac.

Dodaj anonimowe wyznanie