#eFFr0
Wieczorem zebraliśmy się całą rodzinka na pogaduszkach. Jakieś winko, gadka szmatka i tak zleciało parę godzin. W pewnym momencie zachciało mi się trochę siku, jako że alkohol robi swoje, ale że rozmowa się kleiła, to postanowiłam jeszcze trochę się wstrzymać. I tak minęła kolejna godzina, a gdy nie mogłam się skupić na niczym innym jak na nieoddaniu moczu na krzesło i podłogę rodziców ukochanego, to dyskretnie spytałam go, czy zaprowadzi mnie łazienki. Gdy już znalazłam się w tej cudownej świątyni i pozbyłam się spodni, zdałam sobie sprawę, że jak wypuszczę ten wstrzymywany przez godziny wodospad, to wszyscy to usłyszą, a że taka ze mnie wstydliwa osoba, postanowiłam sikać po ściankach, coby ciszej było. Wszystko dobrze, pęcherz prawie pusty, wstaję, patrzę pod nogi, a tam co? Obsikany przeze mnie dywanik... Oczywiście panika, setki myśli co tu robić, żeby nie było widać. Średniej wielkości plama moczu na dywaniku nie wyglądała zbyt zachęcająco jak na pierwsze spotkanie, więc wzięłam ręcznik i zaczęłam ścierać tę plamę. Po paru minutach plama zmieniła się w plamkę, a ja uradowana umyłam ręce i wróciłam do stołu.
Nikt nie wie – a przynajmniej ja żyję w takiej świadomości – o tym incydencie, oprócz mnie i nieszczęsnego dywanika ;)
Ściana tekstu żeby napisać, że się zasikało dywanik.
"wszyscy to usłyszą"
A wystarczyło wrzucić do sedesu kawałek papieru toaletowego, który stłumiłby szum wodospadu.
Znowu ta fetyszystka fekalna z historiami o oddawaniu moczu, kału i wstydzie z tym związanym.
I tak yebało lejami.
A ręcznik powiesiłaś z powrotem? Fuj