#dwxVR
Rzecz miała miejsce, kiedy miałam ok. 20 lat i chciałam przystąpić do powyższego sakramentu. Nie zdążyłam nawet dojść do moich grzechów, gdy proboszcz parafii, rozsierdzony informacją o tym, że ostatni raz u spowiedzi byłam pół roku temu, zaczął mieszać mnie z błotem i wyzywać od największych grzeszników. Kiedy doszła do tego moja krótka lista grzechów (byłam dziewicą, mówiłam prawdę, nie kradłam i nie kłóciłam się z ludźmi, ani źle o nich nie mówiłam, więc siłą rzeczy na liście grzechów znalazło się głównie nieuczestniczenie w mszach czy jedzenie mięsa w piątek - rzecz, która nota bene grzechem nie jest) proboszcz wybuchł. Zaczął krzyczeć, że nawet papież chodzi do spowiedzi co tydzień i ma się z czego spowiadać, a ja śmiem przychodzić co pół roku z takim nędznym arsenałem grzechów?! Ledwie przeczekałam jego tyradę, otrzymałam rozgrzeszenie jakby nigdy nic, ale nie doczekałam nawet końca mszy i wyszłam w trakcie rycząc. Moja i tak mizerna w tamtym czasie pewność siebie pozwoliła mi tylko na tyle. Gdyby coś takiego zdarzyło się dzisiaj, pewnie wstałabym w trakcie i wyszła.
Ksiądz skutek odniósł odwrotny do zamierzonego. U spowiedzi już nigdy się nie pojawiłam, na mszach bywałam sporadycznie i tylko jako osoba towarzysząca. Moja niechęć była tak duża, że nawet nie chciałam zwiedzać kościołów w czasie wycieczek. Zainteresowałam się filozofią i etyką, poukładałam co nieco w swojej głowie. Szanuję katolicyzm, jak również każdą inną religię, ale zrozumiałam, że nikt nie ma monopolu na prawdę. No i szerzącego się ultrakatolicyzmu traktującego wszystkich innych za wrogów i innowierców nie potrafię zrozumieć.
Bardzo mi przykro, że spowiednik tak Cię potraktował. Nie wyobrażam sobie, że mógłby powiedzieć, coś innego niż „dobrze że jesteś”. Niestety są tacy księża, robią bardzo dużo złego.
Co do zasady przepis brzmi, żeby spowiadać się co najmniej raz w roku. Owszem, lepiej częściej (optymalnie raz na miesiąc), ale każdy w sumieniu sam to rozstrzyga.
W ogóle chyba najwięcej złego dla Kościoła robią nie niewierzący i przeciwnicy, tylko ludzie, którzy udają katolików, a wcale nimi nie są. „Po owocach poznacie”.
Nie dziwi mnie, że ludzie odchodzą od Kościoła po takich akcjach. Ja chyba mam po prostu szczęście do ludzi, także do duchownych. Pamiętam jak leżąc połamana w szpitalu po upadku, chodził tam ksiądz. Jako że nic do księży nie mam, nie miałam nic przeciwko, by wszedł do sali i usiadł sobie chwilę przy moim łóżku. Zaczęłam wątek o tym, że popełniłam niewybaczalny grzech - chciałam sobie odebrać życie. Ksiądz od razu naprostował, że to nie grzech, tylko choroba i wspomógł mnie dobrym słowem.
Przepraszam Cię za takiego księdza. Ogólnie nawet inni księża krytykują takich księży. U większości księży spowiedź jest w porządku, tylko ten taki się trafił. Proszę Cię nie rezygnuj ze spowiedzi, tylko idź do księdza, który nie będzie na Ciebie krzyczał, a od takiego księdza, co krzyczy na Ciebie to masz prawo odejść od konfesjonału. Wstyd mi za takich duchownych, ale do Kościoła chodzi się ze względu na Boga, a nie księdza.
znam ten ból... zazdroszczę Twojego kregoslupa moralnego i postawy, bo duzo znioslas:)
ja trafialem na tak ch*jowych ksiezy ze to glowa mała... na szczęście KK się zmienia i teraz w parafii mam facetów, ktorzy nie dość, że sami mają mocną relacje z Bogiem, to znają trochę psychologii i zasad działąnia mózgu:)
PS szkoda rezygnować z fajnych bonusów jakie daje KK, dla bandy frajerów z ktorymi się spotkałąs:D
jakby ktos chciał wzmocnic korę przedczołową i zwiększyć skille swojego mózgu, no a głownie relacje z Nim, to polecam Sanctum Rosarium (po łacienie, potrafi przekopać życie:D )
Mysle i mysle i kurde nie potrafie sie doszukac zadnych BONUSOW z przynaleznosci do KK... Moze mnie ktos oswiecic?
Sakramenty. Formacja i prowadzenie na różnych etapach życia (darmowy coaching). Wspólnoty (grupa ludzi, która NIE odrzuci Cię z powodu np. wyglądu - co przewijało się w różnych wyznaniach). Szeroko zakrojone poradnictwo rodzinne i małżeńskie. Rekolekcje, wyjazdy (w zależności od potrzeb: rowerowe, medytacyjne, piesze, nadmorskie, górskie…). Sieć ośrodków rekolekcyjnych w różnych miejscach kraju. Rozmaite duszpasterstwa, grupy wsparcia i miejsca, gdzie można dostać pomoc w trudnych momentach życia (meetingi AA, jadłodajnie, ogrzewanie, domy samotnej matki). To tak na szybko.
TakiTen chodzi o to by duchowo odkryć, co się dzieje w KK, a nie to, co widać, bo faktycznie nie miałoby to sensu. Kościół jest wspólnotą miłości. Każda Msza Święta jest przyjściem Jezusa na Ziemię, były też Cuda Eucharystyczne. Spowiedź Święta też przynosi uzdrowienie, na serio czuć ulgę po niej.