#drx8E

Od bardzo młodego wieku, podczas gdy inne dziewczynki bawiły się lalkami, ja kochałam grać w piłkę. Nie wiadomo, skąd się to u mnie wzięło. Ojciec oglądał mecze bardzo sporadycznie, tylko gdy były jakieś ważne mecze w Lidze Mistrzów albo grała reprezentacja Polski.

Gdy miałam 11 lat, ku mojej uciesze, padła decyzja o zapisaniu mnie do klubu piłkarskiego. Oczywiście nie było oddzielnych sekcji dla obu płci, ponieważ bardzo mało było dziewczyn grających w piłkę. Byłam jedyną dziewczyną w klubie. Na początku niezbyt mi szło, ale z czasem w wyniku moich dużych starań na treningach przerosłam umiejętnościami moich kolegów z drużyny, odstawałam jedynie motorycznie i fizycznie. Gdy miałam 13 lat, zaczęły się pierwsze zaczepki. Chłopacy śmiali się ze mnie, gdy mi coś nie wyszło, w wyniku czego zaczęłam grać trochę niepewnie, a gdy się wywróciłam czy też potknęłam, to śmiechom nie było końca. Na początku to rozumiałam, OK, hormony buzują, to taki wiek. Dopóki nie przekroczyło to wszelkich granic.

Pierwsze ostrzeżenie, że na za dużo sobie pozwalają, dostałam gdy jeden oznajmił mi jak gdyby nigdy nic, że fajnie mi piersi falują, jak biegam. Takie teksty w wieku czternastu lat... Odfuknęłam mu i wszyscy oczywiście zaczynali się zanosić śmiechem. Potem skręcało to w coraz gorszą stronę. Jakieś „przypadkowe” dotknięcia po pośladkach podczas treningów. Ale najgorzej było w szatni. Z dnia na dzień coraz gorsze sprośne żarty i dokuczania w moim kierunku. Żaden (żaden!!!) z 15 chłopaków nie widział w tym nic złego. Żaden nie powiedział, że tak się nie robi. W końcu zwróciłam się do trenera, ponieważ nie miałam żadnej deski ratunku, żadnego oparcia, a powiedzieć rodzicom się wstydziłam. Ten chwilę pokrzyczał, dał jakieś kary, chłopcy odbiegali swoje dwa kółka wokół boiska, odbębnili swoje 15 pompek i wszystko wróciło do normy. Albo nie. Było jeszcze gorzej. W wieku czternastu lat zostałam zgwałcona. Poszło szybko. Po treningu, gdy trener udał się do swojego domu, nikogo w klubie już nie było, a trening kończył się około godziny 22:00, więc przechodniów raczej również nie było, zwłaszcza że klub był na kompletnym zadupiu, więc nikt nie mógł nic usłyszeć. Na początku zostałam złapana za włosy, zaciągnięta do łazienki w szatni i potwory zrobiły swoje. Gdy już im się znudziło, zwierzęta zostawiły mnie samą, z porwanymi ubraniami, rozpłakaną i bezlitośnie skrzywdzoną. Poszukiwała mnie policja, na szczęście uwierzono w sądzie mi właściwie od razu. Nie wiem, co się stało z tymi bydlętami, czy byli w poprawczaku, psychiatryku, więzieniu... Szczerze, mam to gdzieś. Obchodzi mnie natomiast to, że ja mam trwały uszczerbek na zdrowiu, a oni kiedyś wyjdą na wolność. I może zrobią kiedyś jakiejś kobiecie to samo. Nie wiem, jak to nazwać, ale tak nie wygląda sprawiedliwość.
Ifyoulikeme Odpowiedz

Ta historia brzmi mało wiarygodnie, i całość brzmi jak y autor zaczynając pisać, nie wiedział jaki będzie ciąg dalszy. Fragmenty typu "zrobili karne kółka i sytuacja wróciła do normy. Albo nie, było gorzej. Zostałam zgwałcona" nie brzmią psychlogicznie wiarygodnie. Zbiorowy gwałt kolegów z drużyny na koleżance byłby głośną sprawą, a media nigdy o niej nie wspominały. I skoro była rozprawa sądowa - jak możliwe, że nie wiesz co się stało ze sprawcami - nie wiesz jaki był wyrok? No i dziwne, że po 14-latkę nikt nie przyjechał po treningu kończącym się o 22 na zadupiu, ale od razu wezwano policję do poszukiwań? Oprócz tego, w obiektach sportowych jest zawsze ktoś, kto sprząta i zamyka obiekt wieczorem - przecież nie zostawiają go otwartego ani nie zostawiają tego trenującym dzieciom - dziwne, że go nie było, nikt nie słyszał, nie znalazł cię? Ogólnie, brzmi jak ściema pisana przez nastolatkę, która nigdy nie była na treningu w obiekcie sportowym

Reddie19

Faktycznie brzmi trochę jak ściema, ale zaskoczę Cię - rozprawa mogła wyglądać w ten sposób, że żeby nie torturować psychicznie zgwałconej dziewczyny została ona tylko przesłuchana i później nie musiała się stawiać na sali sądowej oko w oko z tymi którzy ją skrzywdzili. Ja tak miałam i również nie dostałam żadnego rozstrzygnięcia tej sprawy i również nie wiem czy mój oprawca dostał jakąkolwiek "normalną" karę sądową.

Ifyoulikeme

No może i tak być, ale to tylko część tego, co się wydaje mało wiarygodne w tej historii.

karlitoska Odpowiedz

Straszne to co Ci się stało. Niestety sprawiedliwość to bajka dla dzieci, ale dobrze, że chociaż nie musiałaś w upokarzającym procesie udowadniać ich winy i szybko Ci uwierzyli. Prawda jest taka, że traumy nic nie cofnie, ale ich spieprzonego życia z wpisem o poprawczaku też nie.

Dodaj anonimowe wyznanie