#dFEyw

Pół roku temu poznałem dziewczynę, to ona uświadomiła mi, że z moją psychiką jest coś nie tak. W moim domu nic szczególnego się nie działo, jakieś kłótnie, zwykłe sprzeczki, a przynajmniej tak mi się wydawało. Wcześniej tego nie dostrzegałem, że moje zdanie się w ogóle dla nich nie liczy, jestem raczej osobą od usługiwania moim rodzicom, a nie pełnoprawnym członkiem rodziny. Zauważyłem też, że rola rodzic-dziecko raczej zamieniła się i to ja muszę pomagać im, nie oni mi. Mieszkam z nimi całe moje życie, więc kwestia pomocy im została mi zaszczepiona w dziecięcych latach, czuję się źle, jak mówią, że im nie pomagam czy coś w tym stylu. Tylko ja mam prawo jazdy, więc robię za szofera, wożę ich zawsze kiedy chcą. Nie mogę z nimi porozmawiać na ważne dla mnie tematy, bo ojciec od razu zaczyna krzyczeć i gasić mój zapał do czegokolwiek. Z matką raczej mogę porozmawiać na zasadzie „cześć, co słychać”, ciągle siedzi w pokoju i wegetuje, ogląda jakieś seriale i filmy pokroju „Trudne sprawy”, cały ten chłam, który leci w telewizji. Często zachowuje się jak dwukierunkowa. Raz ma fajny humor i nawet mogę rzucić żartem, a raz zły, gdzie lepiej mam się nie odzywać, bo zaraz mnie potraktuje swoją dzienną dawką chłodu i obojętności. Ostatnio mój ojciec zachowuje się jeszcze bardziej władczo, nic nie pozwala mi robić, nie słucha tego, co do niego mówię. Przez te wszystkie lata zaborczości i złych wzorców jako tako utrzymałem się w mojej „normalności”.

Czuję, że jak już się od nich wyprowadzę, to nie będę raczej do nich dzwonił, czuję, że będą dzwonić po szofera lub żeby zrobić im duże zakupy, bo przecież samochód jest. Matka tylko narzeka, ojciec narzuca swoją wolę, dziadkowie wywierają nacisk. Na moje ostatnie urodziny usłyszałem od babci, że mam przynosić pociechę rodzicom i skończyć studia. Szczerze mówiąc, mam tego wszystkiego dość i zostawię ich. Zwłaszcza że chcę zająć się swoją rodziną. Rodzina mojej dziewczyny jest dla mnie milsza niż moja własna. Zacząłem zauważać, jak dużo mam symptomów z dysfunkcyjnej rodziny. Z reguły jestem cichym chłopakiem, bo zawsze moje zdanie/opinia, pomysł był zabijany w zarodku.

Czuję się strasznie obcy w towarzystwie moich rodziców. Cieszę się, że mam ogromne wsparcie ze strony mojej dziewczyny, bo gdyby nie ona, siedziałbym dalej w tym ułudnym wrażeniu dobrej rodzinki. Wisienką na torcie jest wybuchowość mojego ojca i to, że ja mam robić tak, jak on zagra. Mam tylko nadzieję, że szybko otrząsnę się i nauczę normalności, prawdziwej normalności. Pozdrawiam i życzę dużo zdrowia.
Viczki Odpowiedz

Wyprowadzaj się, byle szybko. Dopóki żadnego z rodziców jeszcze nie zabrakło to niech się przyzwyczajają, że Cię nie ma. Będą mieli siebie i jakoś przetrwają ten szok. Jeżeli jedno z nich zostanie samo i nadal będziesz w domu to już się nie uwolnisz. Rozumiem pomoc itp. ale nie można całego swojego życia organizować wokół usługiwania komuś.

coztegoze2 Odpowiedz

Mając ubezpieczenie ze studiów możesz skorzystać z Centrum Uzależnień gdzie jest terapia dla ludzi z dysfunkcyjnych rodzin (terapia DDA/DDD). Tylko upewnij się o koszt, bo nie wszystkie centra są państwowe.

stanburton Odpowiedz

Dokladnie trzeba po takich przejściach zadbac przede wszystkim o siebie ,zeby ruszyc do przodu i nie miec wrazenia ze cale zycie bylo sie trzymanym na uwiezi,skoro poczatek byl slaby to niech reszta zycia byla o wiele lepsza,a rodzica i dziadka na koniec wyslalbym taka wiazanke ze wybuchowy tatus siedzialby w koncie i plakal mamusia by sobie wlosy z glowy rwala ,a na koniec by tylko uslyszeli ze rodzicami i dziadkami nie niech sie nawet nie nazywaja bo sie tylko osmiesza.I to by bylo tyle, trzasnac drzwami niech wszyscy sie tam gryza nawzajem i zdychaja w samotnosci bo tylko na to zasluguja.

Dodaj anonimowe wyznanie