#cu2jY

Czytałam tu przed chwilą wyznanie o tajemniczym zaginięciu matki autorki. Przypomina mi to strasznie jeden przypadek z mojej rodziny. Nie jest to dla mnie aż tak osobista sprawa, bo dotyczy mojego kuzyna, którego widziałam zaledwie raz w życiu. Taka dalsza rodzina, mieszkali na drugim końcu kraju, więc bardzo rzadko się z nimi kontaktowaliśmy. Jednak nigdy nie zapomnę poranku, gdy ciotka zadzwoniła do nas, mówiąc, że Marek (kuzyn) gdzieś zniknął i zapytała, czy może jest u nas albo wiemy o tym cokolwiek. Marek miał wówczas 16 lat i zaginął podczas powrotu od kolegi. Wracał około godziny 20, do przejścia miał zaledwie 400 metrów. Jednak nigdy nie dotarł do domu. Nie było monitoringu, bo to wieś, wręcz mała wioska licząca kilka gospodarstw, kościół i sklep. Kuzyn miał telefon, ale z jakiegoś powodu nie wziął go ze sobą, co podobno często mu się zdarzało. Nie były to jeszcze czasy jak teraz, że nie rozstajemy się z tymi urządzeniami.

Znaleziono kilka śladów. Policja znalazła jego legitymację szkolną. Problem był jednak taki, że nie leżała na trasie, którą Marek powinien wracać do domu, a na drodze, która prowadzi w zasadzie donikąd, bo na jej zakończeniu były tylko pastwiska krów. Jednak na pastwisku i w okolicach już nic nie znaleziono. Śladem było też to, że Marek miał wyjść od kolegi sporo później, bo o 22, ale z jakiegoś powodu wyszedł dwie godziny wcześniej. Z tego co wiem, ten kolega zeznawał, że nudziło im się już i Marek zwyczajnie wolał wrócić wcześniej i zająć się czymś w domu. Sprawdzano tego kolegę wiele razy, ale to był ledwie 15-letni chłopiec i policja nigdy nie założyła, że może mieć z tym coś wspólnego. Jego rodzice również. Policja także wykluczyła opcję ucieczki. Marek ewidentnie nie miał takich skłonności ani powodów. Powodziło się jego rodzicom, ciotka i wujek zawsze byli dobrymi i troskliwymi rodzicami. Marek miał też pasje i plany na przyszłość. Nigdy też nie zdarzyło mu się uciekać albo dawać jakieś sygnały, że źle mu z obecnym życiem. Ważne jest też to, że piechotą dojście do jakiejś stacji czy w ogóle miasta zajęłoby tak wiele czasu, że nikt nie sądzi, że postanowił się na to zdecydować.

Przeszukano wieś, przesłuchano mnóstwo mieszkańców i nic. Nawet mnie i rodziców przesłuchiwano. Żadnego śladu poza legitymacją i wcześniejszym wyjściem. Mimo tego, że praktycznie nie znałam Marka, to do dziś często o nim myślę. Większość rodziny również. A jego rodzice do dziś nie potrafią się z tym pogodzić. Wciąż mają nadzieję, że się odnajdzie. Jednak policja zakłada jakiś nieszczęśliwy wypadek albo po prostu spotkało go coś złego. Są spekulacje, że wyszedł wcześniej, bo mógł chcieć się jeszcze z kimś spotkać. Jednak nie ma na to żadnych dowodów i nikt z jego znajomych nie był z nim umówiony tamtego wieczoru.
MaryL2 Odpowiedz

Co masz na myśli przez nieszczęśliwy wypadek? Ta legitymacja wygląda podejrzanie, jakby ktoś specjalnie ją wyrzucił. Matko, straszna sprawa. Że też na małej wsi nie są w stanie ustalić co się stało…

worm Odpowiedz

czyżby chodziło o to wyznanie? #Dg7UZ

BanonC Odpowiedz

Ja tu wyczuwam jakieś porwanie

Dodaj anonimowe wyznanie