#cEgfs
Jakiś tydzień temu K zaprosił mnie do kina. Jako że obydwoje uwielbiamy horrory, zgodziłam się bez wahania, nawet nie myśląc o tym, że to będzie randka. K przyszedł na spotkanie z różą i przywitał mnie pocałunkiem w policzek (pomimo że natychmiastowo się odsunęłam). W tamtym momencie coś we mnie pękło i wytłumaczyłam mu wszystko. Powiedziałam, że jest dla mnie tylko przyjacielem, a nie potencjalnym chłopakiem. Gdy skończyłam, K o dziwo nic nie powiedział, wyrzucił tylko różę i zaproponował, żebyśmy o tym zapomnieli i szli na film. Byłam nawet pozytywnie zaskoczona, że nie krzyczał ani nic.
Następnego dnia plotki rozeszły się po szkole. Idąc korytarzem, ktoś krzyknął „homofob”, a na przerwie dowiedziałam się od koleżanek, że K rozpowiedział wszystkim, że odrzuciłam go dlatego, że jest transem. Zrobiła się straszna afera, zostałam okrzyknięta rasistą (no tak, K do tego nie jest biały), transfobem, ksenofobem i wszystkim najgorszym. Jeden z kolegów K wygarnął mi, że powinnam wracać do swojej konserwatywnej Polski, bo widać nie pasuję do zachodniego „liberalnego” świata. Codziennie wracałam do domu z płaczem, zostałam obsypana hejtem na wszystkich mediach społecznościowych, ktoś wrzucił mi nawet list z groźbami do plecaka.
Mam dosyć, nie chcę chodzić tam do szkoły. Nikt nie słucha mojej wersji wydarzeń i nie wiem, co mam dalej robić.
Rasista, homofob, ksenofob... Podobają mi się Twoje zalety. Gdybym był młodszy to bym startował.
Ah, ta tolerancyjna, postępowa część Europy. Zmierzch cywilizacji białego człowieka.