#c1WR6
Na studiach zamieszkałyśmy razem. Na trzecim roku poddała się operacji zmiany płci.
Zawsze byłam tolerancyjna, ale to mnie przerosło. Nadal myślę o niej jako o Kamili. Nie mogę się dostosować. Niedobrze mi się robi, gdy podrywa moje koleżanki z roku, które o niczym nie wiedzą. Kamil uczestniczy w tolerancyjnych manifestach, otwarcie mówi o swojej przemianie. Nie mam nic przeciwko temu, ale... Od czasu zmiany płci to już nie jest ta sama osoba. Ze strachliwej, spokojnej studentki stała się odważnym, wulgarnym mężczyzną. Nie widzę już żadnego podobieństwa między Kamą i Kamilem. Inne zainteresowania, inne plany na przyszłość. Nie daję już rady w tym mieszkaniu, duszę się. Ona wymaga ode mnie 100% tolerancji, chce, abym podzieliła jej zainteresowania sportem. Tymczasem ja już nie mam siły. Chcę iść z nią w góry bez ogłaszania wszem i wobec, że obok mnie stoi trans.
Ona mnie nie rozumie, ja nie rozumiem jej. Czy ten jeden chromosom musi zmieniać aż tak wiele?
Żaden chromosom Was nie różni, jej mózg został zjedzony przez źle leczona dysforie płciową i ideologię
To może oświeć wszystkich psychiatrów na świecie jak dobrze leczyć dysforię płciową? Bo jedyną znaną metodą jest właśnie korekta płci (nie operacja zmiany płci, przez użycie tego określenia w wyznaniu mam wątpliwości co do jego prawdziwości, i to że koleżanki ponoć o niczym nie wiedzą, ale jednocześnie Kamil mówi otwarcie o swojej przemianie, a nawet jeśli jest prawdziwe, to charakter człowieka może się zmienić nawet gdy ten nie przeszedł żadnej korekty płci i nie ma nic wspólnego z ,,ideologią" LGBT), której nie można się poddać ot tak, tylko najpierw są badania u psychiatry. Jestem pewna że większość (jak nie wszyscy) osób trans wolałoby żeby istniało leczenie dysforii nie wymagające poddawania się ryzykownym (jak każde) zabiegom. tylko pozwalające im zacząć czuć się zgodnie z ciałem, w którym się urodzili.
Jedyna znana metoda to korekta płci, bo lewacka poprawność nie pozwala spojrzeć na to zjawisko jako zaburzenia psychiczne, więc szukają rozwiązań w działaniach na "soma", zamiast na "psyche". Ot i cała tajemnica.
Problem w tym, drago, że wszystkie literki LGBT były uznawane za zaburzenia psychiczne przez wiele lat i były leczone na przeróżne sposoby. Tylko, że to po prostu nie działało. Nikogo w ten sposób nie wyleczyli. Korekta płci była ostatnim na liście sposobem leczenia, nie pierwszym. I jedynym realnie pomagającym tym ludziom.
Zaprzestanie agresywnego, przymusowego leczenia akurat na plus. Tyle że się nie bada, a to uniemożliwia poznanie przyczyn.
Oczywiście, że się bada, od wielu lat. A poza terapiami konwersyjnymi, elektrowstrząsami i torturami, były też próby leczenia poprzez zwyczajne psychoteriapie, wklejałam tu już niejednokrotnie badania i ich wyniki. To naprawdę nie jest tak, że grupka ludzi sobie stwierdziła, że to nie jest zaburzenie, bo oni tak mówią i tak ma być. To zostało ustanowione na podstawie wielu badań i eksperymentów, o których wy nie chcecie słuchać, bo zniszczyłoby to wasz światopogląd.
Diddl oczywiście że leczenie chirurgiczne przypadłości psychicznej jest jedyną możliwą opcja - świadczy o tym odsetek samobójstw wśród nich ( zaledwie ~40% wg danych z USA przy średniej krajowej 4%). Więc żyj dalej w lewackiej bańce. Płcie są dwie i określają ją chromosomy, każdy człowiek który to podważa powinien wrócić do podstawówki
Rychumistrz, samobójstwa wśród osób trans są przez transfobię, przez brak akceptacji ze strony otoczenia czy brak akceptacji własnego ciała (czyli dysforię płciową) i brak możliwości tranzycji, bo nie mają na to środków, nie przez bycie trans. Co więcej, jeśli osoba z dysforią płciową ma depresję, myśli samobójcze (czy jakiekolwiek zaburzenia psychiczne) to psychiatra nie wyda zgody na tranzycję, dopóki depresja nie zostanie zaleczona (bo wiadomo, że depresji całkowicie wyleczyć się nie da). Ale żyj sobie dalej w tej prawackiej bańce i nie odróżniaj biologicznej płci (, którą określają własnie chromosomy) od płci psychicznej, czyli na taką na jakąś ktoś się czuje. A co do chromosomów, to wiesz że jest coś takiego jak obojnactwo (zwane współcześnie interpłciowością, ale podejrzewam że tego określenia byś nie zrozumiał)? Że są ludzie, którzy rodzą się z narządami obu płci? I wyobraź sobie takie coś: Rodzice wybierają płeć takiego dziecka (najczęściej nie w złej wierze ,,bo chcę mieć syna" czy ,,bo chcę mieć córkę", tylko na podstawie tego które narządy są bardziej rozwinięte, jakie ma chromosomy, choć tu trzeba zaznaczyć, że takie dziecko w zależności jaką wadę genetyczną ma, może mieć chromosomy XXY lub XYY, więc niekoniecznie w tym przypadku da się dobrze określić płeć biologiczną po chromosomach), dziecko przechodzi operację usunięcia narządów przeciwnej płci do tej wybranej przez rodziców, dziecko zaczyna dorastać i okazuje się, że czuje się przeciwną płcią. I co? Też powiedziałbyś takiemu dorastającemu nastolatkowi, że płcie są dwie i określają je chromosomy? I uważałbyś że nie powinien przechodzić tranzycji, żeby naprawić pomyłkę rodziców?
Ideologia wyprostowała jej zwoje mózgowe, choćbyś chciała dla niej najlepiej, nic nie wskórasz. Mieszkanie z takim kimś to chyba jakiś sadomasochizm z Twojej strony.
Po pierwsze. Nie każda osoba trans poddała się operacji, bo ma nasrane we łbie przez indoktrynację. Dla wielu jest to autentyczna potrzeba duszy. I ja to rozumiem i szanuję.
Po drugie. Jak napisał/a thor1908 - Kamili już nie ma. Kropka. Nawet, gdyby dało się odwrócić operację i zmiany hormonalne, to tamta osoba nie wróci już nigdy, ponieważ obecne doświadczenia odmieniły ją na zawsze. Cicha, nieprzystosowana dziewczyna zniknęła bezpowrotnie. Pogódź się ze stratą przyjaciółki i nie szukaj jej w Kamilu. Kamil to ktoś zupełnie inny.
I dla mnie jest oczywiste, czemu Kamil tak się zachowuje i ciągle ględzi o tym, że jest trans. Nareszcie ma poczucie, że jest sobą, że może wyrażać się tak jak chce - i ma teraz potrzebę wykrzyczeć to na cały świat. I żąda w tym dla siebie akceptacji. Pewnie za jakiś czas mu minie, ale na razie potrzebuje być UZNANYM w swojej przemianie. Tymczasem nawet najbliższa przyjaciółka mu tego odmawia, i nie akceptuje jego transformacji.
Natomiast tak samo rozumiem, jak bardzo postawa Kamila może być męcząca i upierdliwa dla otoczenia. Zauważ mnie, doceń, powiedz, że jestem OK. Przyznaj, że postąpiłem słusznie. Wesprzyj. NATYCHMIAST! Bo mam do tego prawo!
Masz do wyboru albo zakończyć tę znajomość albo powiedzieć Kamilowi wprost, co czujesz. Co oczywiście i tak zakończy znajomość, bo on jest obecnie na takim etapie, że odbierze to jako zdradę i cios wymierzony prosto w serce. I nic dziwnego zresztą. Ewentualnie możesz mu powiedzieć, że potrzebujesz czasu i odsunąć się, póki sobie tego nie poukładasz. I wtedy zdecydujesz, czy dasz mu szansę i zechcesz POZNAĆ tę nową osobę, czy wolisz odejść na zawsze.
Masz takie samo prawo do każdej z tych decyzji. Nikt z nas nie stoi w miejscu, wszyscy się zmieniamy. I to naturalne, że niektóre osoby odchodzą z naszego życia, by zrobić miejsce kolejnym.
Prościej byłoby jej zostać lesbą, bo i tak kobiety ją kręcą.
Dragomir
Oczywiście, że byłoby prościej. Iluż łez, upokorzeń, bólu i stresu by to zaoszczędziło.
A jednak tacy ludzie nie idą za tym, co proste, tylko za tym, co śpiewa w ich wnętrzu. Narażając się na pogardę, nienawiść, wyzwiska, ostracyzm społeczny a czasem nawet pobicie - bo jakaś zakompleksiona miernota ma okazję na kimś się wyżyć. I dzięki temu na 2 minuty zapomnieć, jakim jest żałosnym frajerem.
I wiesz, ja doskonale rozumiem, co tu się odpierdziela i czemu ta cała ideologia gender jest tak mocno promowana. Rozumiem, czyje interesy za tym stoją i do czego to ma doprowadzić. Widzę, jak misternie ta inżynieria społeczna jest wprowadzana w życie od wielu lat.
Jednak z drugiej strony rozumiem również, że wielu ludzi naprawdę nie utożsamia się z własną płcią. I dla nich to jest prawdziwy życiowy dramat. I ja tych ludzi PODZIWIAM, bo mają odwagę iść za sobą.
Natomiast głupiutkie nastolatki z wypranymi łebkami to oddzielna kategoria. To pożyteczni idioci. I im trochę współczuję, bo naprawdę mają niezłą sieczkę w główkach i drogo zapłacą za swoje poplątanie. Które zresztą też nie jest ich winą, oni są tu jedynie ofiarami.
To jak wyjaśnisz taką opinię współczesnej nauki? (odpowiedź na pracę o rzekomej mniejszej częstotliwości hospitalizacji psychiatrycznych i prób samobójczych po "zmianie płci" - badanie na bardzo dużej bazie danych). Niestety nie mogę dać linku (Correction to Bränström and Pachankis, American Journal of Psychiatry, Volume 177, Number 8, 01.08.2020).
"After the article “Reduction in Mental Health Treatment Utilization Among Transgender Individuals After Gender-Affirming Surgeries: A Total Population Study” by Richard Bränström, Ph.D., and John E. Pachankis, Ph.D, was published online on October 4, 2019, some letters containing questions on the statistical methodology employed in the study led the Journal to seek statistical consultations. The results of these consultations were presented to the study authors, who concurred with many of the points raised. Upon request, the authors reanalyzed the data to compare outcomes between individuals diagnosed with gender incongruence who had received gender-affirming surgical treatments and those diagnosed with gender incongruence who had not. While this comparison was performed retrospectively and was not part of the original research question given that several other factors may differ between the groups, the results demonstrated NO ADVANTAGE of surgery in relation to subsequent mood or anxiety disorder-related health care visits or prescriptions or hospitalizations following suicide attempts in that comparison. Given that the study used neither a prospective cohort design nor a randomized controlled trial design, the conclusion that “the longitudinal association between gender-affirming surgery and lower use of mental health treatment lends support to the decision to provide gender-affirming surgeries to transgender individuals who seek them” is too strong."
cd. powyższego.
Tak więc, okaleczanie swojego ciała w celu udawania przeciwnej płci NIE ma żadnych skutków leczniczych dla tych osób, wręcz przeciwnie. Realizowanie urojeń i potrzymywanie fałszywych wyobrażeń nie jest metodą leczniczą (wręcz przeciwnie, czołowe podręczniki psychiatrii - Jarema, Gałecki, Bilikiewicz, itp. mówią o konfrontowaniu pacjenta w sposób kontrolowany z urojeniami i prowokowaniem do weryfikowania ich). A ze zmianą płci i aprobowaniem widzimisię konkretnej osoby jest tak, jakby wziąć człowieka, który twierdzi, że jest krową, i podawać mu siano do jedzenia oraz trzymać go w oborze, zamiast dać mu neuroleptyki jak w schizofrenii, bo dzięki temu wyjdzie z urojeń...
Widać też, że kraje, które mają więcej doświadczenia z takimi operacjami niż Polska, zaczynają ograniczać do nich dostęp (np. Skandynawia). Jest też pokaźna literatura o problemach biologicznych (np. uszkodzenia dróg moczowych) i psychologicznych (wlącznie z samobójstwami) oraz o chęci tzw. detranzycji u osób, które poddały się tego typu zabiegom.
Skanderbeg
Zwyczajnie. To, że ktoś dokonał operacji, w żaden sposób nie rozwiązuje jego problemów życiowych. Te problemy istnieją nadal. Wiele z nich jedynie zmienia swój charakter.
Naiwnością (jeśli nie zwykłą głupotą) jest myślenie, że sama zmiana płci może kogoś uszczęśliwić czy uzdrowić jego psychikę. NIC zewnętrznego nie daje człowiekowi spokoju i szczęścia. A psychiatrzy i psycholodzy powinni to wiedzieć najlepiej.
Ani kasa, ani miłość, ani zdrowie, ani odpowiednia płeć, ani gadżety, ani prestiżowa praca - nic z tego się nie liczy, jeśli ktoś wpierw nie upora się z własnymi traumami i lękami.. Natomiast w drugą stronę działa to jak najbardziej. Można nie mieć nic i mimo wszystko być szczęśliwym. Bo szczęście to jest STAN UMYSŁU. A jeszcze precyzyjniej - stan świadomości.
Ja nie jestem ani zwolenniczką ani przeciwniczką operacji zmiany płci. Uważam, że każdy sam odpowiada za swoje ciało i swoje decyzje. Uważam też, że wielu ludzi robi to pochopnie, ponieważ system ich teraz ku temu nachalnie popycha. Z drugiej jednak strony, są tacy, którym to daje poczucie osadzenia w ciele, pogodzenia się ze sobą. I oni czują słuszność swoich decyzji.
Podobnie zresztą jest z każdą decyzją życiową. Matki, które 10 lat bezskutecznie pragnęły zajść w ciążę, które przeżywały istne tortury na widok cudzych dzieci - czasem nienawidzą własnego potomka, gdy się go wreszcie doczekają. Ludzie marzą o wyprowadzce do USA, która cudownie odmieni ich życie, a po 3 latach wracają nieszczęśliwi i złamani. Najukochańszy partner okazuje się największym katem. Itd.
Sama zmiana płci nikomu szczęścia dać nie może.
Brzmi jak wymysł pod gównoburzę.
To jest wymysł pod gównoburzę. Na trzecim roku chłopak zrobił sobie operację i nikt o tym nie wie? Nagle z Kamili stał się Kamilem i zero plotek?
Bo jest, tak samo jak setne wyznania o zlych katolach, aborcji i biednych pokrzywdzonych gejach
Dlatego tworzy się takie posty by poróżnić ludzi. Niestety niektóre osoby bez jakiejkolwiek wiedzy wypowiadają się na pewne tematy i przedstawiają swoją ideologię która nie ma nic wspólnego z prawdą/faktami/logiką. Najważniejsze jest nie dążenie do prawdy tylko przedstawienie swoich chorych poglądów. Co tak naprawdę gówno kogoś obchodzi. Brak dyskusji, logicznych argumentów otwartego umysłu.
Kamili już nie ma, to inna osoba.
Zresztą to że kogoś znałaś ileś tam lat i kiedyś się kumplowaliście, nie nakazuje Ci dalej się zadawać z tą osobą. Dla swojego dobra powinnaś przestać się z nią zadawać, wyprowadzić się i mieć w d... jej opinie.
Już wcześniej była zrąbana, teraz to rozpaczliwy krzyk o akceptację. Z czego jej zrobili kuśkę?
A po czym wnosisz, że była „zrąbana”?
Bo sama jest zafiksowana na seksualności i jej cechach, a teraz próbuję wszystkich zobligować do koncentrowania się na tym aspekcie jej osoby, co manifestuje się przez jej wulgarne zachowanie (jak to określiła autorka wyznania).
Transy myślą, że mają niewłaściwe ciała, a co jeśli problem leży w psychice, nie somatyce?
To nie jest tak że myślę że jestem facetem więc mi robią operację i już jestem. Najpierw jest diagnoza przez seksuologa - choć opiera się oczywiście na tym co powie pacjent więc i tak nie ma jak tego zweryfikować. Bo jak sprawdzisz czy ktoś jako dziecko czuł się źle ze swoją płcią? (Inna sprawa że dziecko często nie wie że może chcieć być kimś innym). Ileś wizyt i dopiero seksuolog wystawia opinię. Potem zazwyczaj się trafia do ginekologa/seksuologa który najpierw zleca mnóstwo różnych badań a dopiero potem przepisuje hormony. O dopiero potem zazwyczaj zapada decyzja o operacji albo i nie. Nie wszyscy się na nią decydują, tym bardziej że operację trochę kosztują.
Ale oczywiście mogło być jak w opisie.
Tak więc problem leży zarówno w somatyce jak i w psychice.
"z czego jej zrobili kuśkę" - nie polecam wyszukiwać, mi zbiera się na bełta po tym jak sobie z ciekawości zobaczyłam.
Wrath, to było pytanie retoryczne. Tak naprawdę nie chce wiedzieć.
Zmieniamy się wszyscy. Niektórzy zmagają się z chorobami psychicznymi, inni świadomie wprowadzają zmiany, wierząc, że tak będzie lepiej, a jeszcze innych kształtuje świat i życiowe doświadczenia. Nie mamy na to wpływu. Nikt nie jest taki sam, jaki był w dzieciństwie. Jeśli ta znajomość cię przytłacza, zakończ ją. Nie oczekuj, że Kamil ponownie stanie się Kamilą, jeśli tego nie chce i czuje się dobrze ze swoim nowym wizerunkiem.
Niektóre relacje są nam dane na jakiś czas, później ludzie zaczynają różnić się tak znacząco, że każdy idzie w swoją stronę i to też jest okej. Nic na siłę.
Kolejne baśniowe stwory. Chłop to chłop a kobieta to kobieta. Koniec wykładu, można przestać pajacować.