#blKfT

Pracuję w branży związanej z lotnictwem.

Czy chcielibyście wiedzieć, jak było naprawdę z lądowaniem bez podwozia na największym lotnisku w Polsce?

Jak wszyscy wiemy, samolot wylądował z powodu "usterki technicznej samolotu".
Pilot stał się bohaterem. Widywany był w telewizjach śniadaniowych, wiadomościach...

Ale jak było naprawdę?

Powodem niewysunięcia się podwozia było przerwanie zasilania. Układ został przeciążony i bezpiecznik odciął zasilanie, uniemożliwiając doprowadzenie impulsu do przekładni hydraulicznej. Jest to zwykła usterka, dla niewtajemniczonych: piloci za plecami mają całą ścianę takich bezpieczników.

Piloci po takiej awarii, zgodnie z procedurą, skorzystali z Książki Serwisowej, w której znajdują się odpowiednie kroki, by usunąć daną usterkę.

Według tej książki, winą niewysunięcia się trzpieni, a co za tym idzie grawitacyjnego wysunięcia podwozia, był jeden z bezpieczników.

Jeden z pilotów siedząc w fotelu, obróciwszy się i sprawdziwszy wizualnie, nie spostrzegł wysuniętego bezpiecznika. 

Powodem dlaczego nic nie zauważył było to, iż dywanik w kokpicie się zawinął, maskując właśnie ostatni rząd bezpieczników. Najprawdopodobniej ekipa sprzątająca samolot podczas odkurzania po prostu go przesunęła.

Kolejnym mankamentem było to, iż feralne lądowanie było 1 listopada, czyli święto Wszystkich Świętych.

W takich dniach personel na lotniskach sprowadza się do minimum.
W taki właśnie dzień swój dyżur samotnie odbywał najmłodszy stażem mechanik lotniczy.

Udzielił on informacji, że jedyną rzeczą, jaka mu przychodzi to głowy, to właśnie bezpiecznik, jednak nie podpowiedział, by ktokolwiek z załogi sprawdził to osobiście,
ponieważ jest to najprawdopodobniej jedyny możliwy powód.

Po całej sytuacji przyjechali przedstawiciele producenta, by sprawdzić co dokładnie ich zdaniem było usterką. Wcisnęli bezpiecznik i podwozie się wysunęło. 

Co z samolotem? 
Został sprzedany i zezłomowany.
BrokerKRK Odpowiedz

Wiele wyznań "ekspertów" na tej stronie doprowadza mnie do łez, jednakże to jest wyjątkowe ponieważ opisuje branże w której mam zaszczyt pracować na co dzień, więc nie omieszkam go dogłębnie przeanalizować. ;)

Zacznijmy może od samej awarii. Boeing 767 posiada trzy niezależne systemy hydrauliczne, dwa zasilane przez silniki i jeden zasilany przez pompy elektryczne.
Głównym powodem niewysunięcia się podwozia była awaria (pęknięcie przewodu i wyciek płynu hydraulicznego) w centralnym systemie hydraulicznym maszyny, zasilanym przez pompy elektryczne (HYD ELEC 1, HYD ELEC 2). Piloci w trzeciej godzinie lotu zostali poinformowani przez pokładowy system ostrzegania (EICAS), o awarii systemu i zgodnie z procedurą został on odłączony, już wtedy musieli sobie zdawać sprawę z tego, że będą mieli problem z wysunięciem podwozia i działaniem niektórych powierzchni sterowych, jednak polegali oni na dwóch pozostałych systemach i systemie awaryjnego otwierania podwozia.
Problem pojawił się nad lotniskiem Okęcie gdy okazało się że podwozia nie można rozłożyć ani za pomocą systemu hydraulicznego, ani zapasowego. Tutaj właśnie pojawia się opisany przez Ciebie feralny bezpiecznik. Faktycznie wystąpiło przeciążenie i bezpiecznik wyskoczył, ale nie w głównym systemie lecz właśnie w systemie awaryjnym i jego sprawdzenie nie jest wyszczególnione w żadnej liście kontrolnej ani w QRH samolotu, więc nie pisz że pilot czegoś nie zauważył lub nie sprawdził.
W mojej ocenie sytuacji, w momencie gdy obydwa systemy nie zadziałały piloci stanęli przed groźbą poważniejszej sytuacji, mianowicie częściowego wysunięcia podwozia, zapewne dlatego nie kontynuowali prób otworzenia go na siłę, możliwe że gdybym został postawiony w ich sytuacji, postąpiłbym podobnie.
Co do samego lądowania, posadzenie 90 tonowego samolotu na betonowym pasie, bez podwozia jest absolutnym arcydziełem sztuki pilotażu i uważam że piloci zrobili wszystko co mogliby maszynę uratować.

BrokerKRK

Ach, co do zawiniętego dywanu ^^. Jeśli kolega piszący wyznanie kiedykolwiek odwiedził kokpit 767, zapewne zauważył że dywany są mocowane przy ściankach. Nawet jeżeli jakaś turbo-babcia podczas sprzątania, jakimś cudem zawinęła by go na panel bezpieczników, piloci zauważyliby to podczas kontroli kokpitu.

AnD Odpowiedz

Z tym,że nie jest to prawda :) naciągnięte mocno pod sensacyjkę :)
Bezpiecznik - tak, ale nie pod dywanikiem. Wg check-listy producenta nie było konieczności żeby go sprawdzać - po prostu.
A na dyżurze 24h/365 nie ma najmłodszych lub najmniej doświadczonych mechaników w dni świąteczne. Żeby pełnić samodzielny dyżur trzeba "odpracować" setki godzin z doświadczonym mechanikiem. Dodatkowo konsultacje z pilotami prowadzili najwyższej klasy mechanicy (są nagrania z tych rozmów przekazane do prokuratora) - sytuacja była rozwojowa, trwała ok. 60min więc był na nie czas.
Samolot rzeczywiście został zezłomowany - zgodnie z decyzją właściciela, któremu nie opłacało się go naprawiać.

samezrp

Dokładnie to chciałem napisać. Autor robi aferę z tego co było wiadome.
Fakt1 = bezpiecznik
Fakt2 = brak w instrukcji informacji o tym, żeby go sprawdzić
Podejrzenie: skoro info o bezpieczniku nie było w instrukcji nie jestem pewien czy załoga sama by go wcisnęła nawet wiedząc, że jest wyłączony, bo wtedy by złamała procedury.

Minttu Odpowiedz

O dywaniku dowiedziałam się z tego wyznania, ale o tym bezpieczniku słyszałam w jakimś programie o samolotach (chyba panika w przestworzach).

Aliccjaa

Katastrofa w przestworzach

Jbl95xd Odpowiedz

Historia prawdziwa, ale nie do końca. To prawda chodziło o bezpiecznik, Ale ten akurat był wsunięty. System nadal nie działał, bo bezpiecznik był wysunięty, ale inny, który odpowiadał za tamten drugi. A tamten drugi znajdował się na dole po prawej. Pozdrawiam studentów Macieja Laska

Dragomir Odpowiedz

Spokojnie, za pokrycie kosztów tego rodzaju zdarzeń płaci się w biletach, tak więc za tydzień strata będzie odrobiona.

upadlygzyms

Pokrzyżuj im szyki i nie kup biletu. Niech płaczą.

Dodaj anonimowe wyznanie