#bPKb1
Czy wiedzieliście, że córka na 18 urodziny dostaje od matki zasuszony kawałek swojej pępowiny — ten, który odpada sam? Ja nie, dopóki takowej nie dostałam, w zielonej kopercie na dodatek. Ponoć gdy dziewczyna rzuci za siebie tę pępowinę, gdy idą za nią „ładni chłopcy” (jak to określiła babcia), będzie miała w życiu szczęście do facetów i wejdzie w dorosłość. Cóż, po pierwszym wyjściu z szoku podziękowałam grzecznie i schowałam cholerstwo głęboko do szafy. Aż do dnia, gdy prawie 5 lat później dzień walentynek połączył mi się z przygotowywaniem do przeprowadzki i paskudnym humorem związanym z niedawnym rozstaniem. Stojąc przed wyborem: targać to ze sobą do nowego mieszkania czy wyrzucić, coś mi szurnęło w głowie i postanowiłam zapewnić sobie przyszłe szczęście, wykorzystując zawartość koperty.
Tak więc idę przez miasto do sklepu, ze skurczonym zaschniętym fioletowym czymś w kieszeni kurtki (nie mam pojęcia, skąd taki kolor), rzeczywiście udało mi się całkiem szybko natrafić na grupkę całkiem, całkiem facetów idących na imprezę (wnioskując ze strzępków rozmowy). Wyprzedzam ich. Długo się nie zastanawiając, z nadzieją, że nie zauważą, że coś rzucam — lub broń boże nie podniosą — rzucam pępowiną za ramię. Lotem koszącym spada prawie przed nosem jednej z ofiar, ale na szczęście zapadająca ciemność i chyba już jakieś przyjęte promile sprawiły, że żaden nic nie zauważył.
Zadowolona, że tak pomogłam przyszłemu szczęściu, zawracam, żeby wrócić na drogę do sklepu. Po to, żeby zauważyć, jak pies pani idącej za chłopakami obwąchuje i zjada moją pępowinę.
Nie wiem, jaką przyszłość w miłości mi to wróży, ale chyba nie jest najlepiej...
O fuuuj, ogólnie, od pomysłu, poprzez zieloną kopertę, aż po mlaskanie psa 🫣
(A myślałam, że już mnie nic nie zaskoczy... )
Wydaje mi się, że to bardzo sensowny zwyczaj. Symboliczne odrzucenie pępowiny przy wchodzeniu w dorosłość.
Koniec dzieciństwa i wzięcie odpowiedzialności za siebie we własne ręce.
@upadlygzyms
"we własne ręce"
Tu - bardziej w psi pysk....
(Zdecydowanie wolę rozprawiać o symbolach w formie przekazów słownych, a nie widywać je w postaci zasuszonych pakietów DNA.)
@Frog:
Cóż, jeśli masz tak silną awersję do martwych części ciała, pozostaje cieszyć się, że trąd nie jest rozpowszechnioną chorobą.
Szczególnie wśród kucharzy.
😉
upadlygzyms
Zwyczaj, o którym chyba nikt nie słyszał, nawet w formie żartu czy ciekawostki.
Kto przy porodzie prosi o kawałek pępowiny?
@ HansVanDanz:
Zwyczaj w rodzinie autorki wyznania, jak zostało jednoznacznie napisane.
Nie nazwałbym tego zwyczajem, ale mam również pępowiny moich dzieci. Tyle że w książeczkach/pamiétnikach z pierwszym obrysem stopy, zdjęciem usg i takie tam.
Najlepszą! Nie leżało i nie gniło na środku chodnika, nikt nie podeptał, wróciło do natury!
Szczęścia 😉
Będziesz miała teraz powodzenie u psów.
Będzie dogi stajl.
Zdradzę Ci tajemnicę. Tym z gorszych domow też jest ciężko. Wchodzenie w dorosłość zawsze jest trudne, a tym bardziej bez wsparcia. Wielu myśli że radzi sobie gorzej od innych.
Podstawowych czynności możesz się nauczyć, ale samodzielność zawsze będzie wyzwaniem dla każdego. Ja zazdroszczę Ci ze masz się na kim oprzeć i możesz popełniać błędy. Przynajmniej nie musisz jeszcze naprawiać tych wyrządzonych przez rodziców.
Fioletowy kolor zapewne spowodowały kąpiele z roztworem nadmanganianu potasu 😉
Kiedyś pępki maluszków smarowano gencjaną i dlatego miały taki fioletowy kolorek.
Pępusie muszków miały smarowanko gencjanką. Stąd fioletowusi kolorek.
@Dragomir
Dragomirku skarbeńku kochaniutki, nie czepiajusiaj się 😁
@dragomir oj tam, nie chciałam żeby się wydało że nie lubię dzieci.