#bNfO5
Wracałam do domu po kolokwium, które od razu wiedziałam, że mi nie poszło. By zdążyć na autobus, musiałam podbiec, jeśli nie chciałam czekać godziny na kolejny. Połączenie hektolitrów kawy, braku snu (no bo kto by się uczył regularnie), stresu i przyśpieszenia sprawiło, że jak tylko weszłam do autobusu, padłam na pierwsze wolne miejsce, którym na moje szczęście okazała się czwórka (para siedzeń naprzeciw siebie), która w wielu autobusach jest miejscem dla osób niepełnosprawnych — również i w tym autobusie tak było. Usiadłam, odetchnęłam i wydawało się, że będzie okej. Do czasu. Po dwóch przystankach do autobusu wsiadła pani Krysia — znany na trasie babsztyl, który nienawidzi wszystkiego i wszystkich. Że miejsc siedzących już nie było, zaczęła poszukiwać, kogo można by tu wyrzucić, no i zgadnijcie na kogo padło? Na mnie. Jako że swoje zdrowie szanuję i wiem, że nie dam rady długo stać, nie miałam zamiaru ruszać się z miejsca.
– Mogłabyś mi ustąpić miejsca? Lata i nogi już nie te...
– Bardzo mi przykro, ale nie mogę...
W tym momencie oczy pani zaświeciły się jak neony i nie zdążyłam powiedzieć nic więcej.
– Jak to nie możesz? Człowiek haruje całe życie i tak mu się odwdzięczają, wstawaj, gówniaro!
Jakiś chłopak chciał jej ustąpić miejsca, ale ona już nie akceptowała innego niż to moje.
– Wybaczy pani, ale siedzę w miejscu dla mnie przeznaczonym – powiedziałam i pokazałam jej w tym miejscu swoją legitymację osoby niepełnosprawnej, a ta prawie by mi ją połamała, gdyby nie to, że wyrwałam ją jej z rąk. A to jeszcze bardziej rozjuszyło bestię...
– Podrobiona pewno, psia mać, albo kupiona. A normalni, uczciwi ludzie to nic nie mają, psia mać!
Jestem przyzwyczajona do tekstów typu „o, legitymacja”, więc nic sobie z tego nie zrobiłam. Babka jeszcze trochę pokrzyczała, a nawet ktoś jej uwagę zwrócił, że ma mi dać spokój i on jej miejsca ustąpi dla świętego spokoju. Zresztą nie interesowało mnie to. Założyłam słuchawki i cieszyłam się swoim zwycięstwem zdobytym nawet bez podnoszenia głosu. Od tametej pory jak szanowna pani Krysia widziała mnie w autobusie, to nawet nie próbowała zatrzymywać się obok mnie.
Jak ktoś do mnie mówi per "ty" to już ze mną nie pogada. Nie usłyszy żadnego "paniowania" żadnego przepraszam itd.