Mam koleżankę, z którą znam się kilka dobrych lat. Życie tak się potoczyło, że ja wyjechałam na zachód Polski, bo dostałam dobrą pracę w zawodzie, a koleżanka siedziała na garnuszku u rodziców i nie mogła znaleźć pracy. Oczywiście koleżance brakowało na wszystko. Żaliła mi się, że nie stać jej, żeby iść do lekarza prywatnie, a na NFZ długo się czeka. Że chciałaby się dołożyć rodzicom na ubezpieczenie samochodu, a pieniędzy nie ma. Chciała wyremontować sobie pokoik w rodzinnym domu itd. Było mi jej szkoda, bo miała naprawdę szlachetne zamiary. Pieniędzy nie chciała ode mnie pożyczyć nawet na tego lekarza, więc w końcu udało mi się załatwić jej pracę u mnie w firmie. Koleżanka była przeszczęśliwa. Miałam nadzieję, że jak dostanie pierwszą wypłatę, to wynajmie sobie gdzieś własny pokoik (bo mieszkała w mojej wynajmowanej kawalerce), a następnie spełni swoje pragnienia, a życie zacznie jej się układać.
Minął miesiąc i koleżanka dostała pierwszą w życiu wypłatę (nie licząc dorywczego roznoszenia ulotek). I kupiła sobie najnowszego MacBooka, oczywiście na raty, oraz iPhone'a, również na raty. I dalej ze mną mieszka. Bo nie ma pieniędzy, żeby zapłacić kaucję i wynająć pokój.
Dodaj anonimowe wyznanie
Kto jej sprzedał drogie sprzęty na raty na umowie na czas próbny?
Dokladnie zeby wziac cos na raty nalezy wykazac sie dochodami z ostanich 3 miesiecy... no chyba ze sie pozmienialo :-/ I daja raty na piekne oczy
W takich sytuacjach najlepiej od samego początku ustalić zasady-do kiedy u ciebie zostanie, ile potrzebuje czasu na znalezienie mieszkania itp.
Jeśli nie zrobiłaś tego od początku to porozmawiaj z nią o tym teraz.
Nie rób drugiemu dobrze...
Ukrainka, która kiedyś ze mną pracowała, za kasę którą sobie odłożyła chyba z 2 pierwszych wypłat (ok. 5 tys. zł) kupiła sobie najnowszy model Iphona.
5 tys. zł to wtedy w przeliczeniu na hrywny ok 3-4 miesięczna średnia krajowa na Ukrainie.