Dawno temu straciłem obie nogi, przez co poruszam się na wózku. Problem zaczął się na studiach, gdzie niby mogę się uczyć, ale... schody. Ludzie z grupy chętnie mi pomagali w poruszaniu się po uczelni i szczerze mówiąc, nie czułem się z tym zbyt komfortowo. Nie lubię być ciężarem i chyba zauważyła to jedna z dziewczyn. Za każdym razem, gdy nie radziłem sobie z przemieszczaniem się, ona mnie poganiała i żartowała, że mam przestać robić z siebie takiego kalekę. Jej podejście sprawia, że czuję się przy niej komfortowo.
Niedawno były moje urodziny i wśród dość klasycznych prezentów znalazły się dość specyficzne rękawiczki. Oczywiście od tej dziewczyny. Powiedziała, że kupiła mi buty. Nie wiem, czy zasugerowała się filmem „Cyrk Motyli”, ale idea poruszania się częściej na rękach dopiero teraz wydała mi się całkiem dobrym pomysłem. Myślałem, że będę się czuć dziwnie, pełzając między ludźmi, ale stałem się teraz bardziej samodzielny, a poczucie wstydu nie wystąpiło. Jestem jej bardzo wdzięczny!
Dodaj anonimowe wyznanie
Chodzenie na rękach możesz ćwiczyć w domu (żeby mieć silne). Tutaj trzeba załatwić protezy i nauczyć się chodzić, wtedy to i buty się przydadzą.