#b54S7

Gdyby ktoś się zastanawiał, dlaczego często ludzie z ciężką depresją żyją w dramatycznych warunkach, jeśli chodzi o czystość, to podzielę się moim doświadczeniem.

Na depresję choruję od 15 lat. Najgorszy moment zawsze przychodzi w okresie jesień-zima. Biorę leki, ale w tym najcięższym okresie nawet one nie dają rady. Potrafię nie ruszyć nic w mieszkaniu przez 4 miesiące, jak nie lepiej. Włożenie kilku talerzy do zmywarki to max, na jaki mnie stać, nawet śmieci często nie wynoszę. Nie mam siły sprzątać, a po tygodniu syf jest już dosyć spory i coraz bardziej przytłaczający. Chlew, jaki gromadzę, zaczyna przerastać to, co jestem w stanie zrobić. Im dłużej nie jestem w stanie ogarnąć własnej przestrzeni, tym więcej syfu się gromadzi, więcej syfu – większe poczucie bezsilności, większe poczucie bezsilności – mniejsze szanse, że zrobię cokolwiek. Zaczynam odsuwać sprzątanie w czasie coraz bardziej, bo mnie to zwyczajnie przytłacza i przeraża wręcz. Kiedy najgorszy okres mija i zaczynam mieć siłę zrobić cokolwiek więcej, niż wstanie z łóżka, przychodzi moment ogarnięcia mieszkania – wtedy wcale nie jest lżej. Mam siłę, mogę się zmusić, nie mam ochoty, ale jak trzeba, to trzeba. Życie w brudzie tylko napędza depresję bardziej i sprawia, że czuję się jeszcze gorzej.

Za każdym razem wygląda to tak samo. Tydzień, jak nie lepiej, przerwa co godzinę, max 5 godzin dziennie. 20+ worków ze śmieciami. Tona zużytej chemii. Przynajmniej dwa ataki paniki spowodowane poczuciem bezsilności, nienawiścią do siebie za doprowadzenie własnej przestrzeni do takiego stanu. Wymioty, zawroty głowy. W tym okresie też prawie nic nie jem, nie mogę nic w siebie wcisnąć.

Zaufajcie mi, nikt zdrowy psychicznie nie wytrzymałby w takim chlewie. Najgorsze jest poczucie wstydu i panika, jaka towarzyszy mi, kiedy pomyślę, że ktokolwiek mógłby wejść mi do mieszkania i zobaczyć, w jakich warunkach żyję. Nikt nigdy tego syfu nie widział. Każdy, kto przychodzi myśli, że przesadzam, bo zawsze jest jako tako czysto. Jedyna rzecz silniejsza od mojej depresji to myśl o upokorzeniu i obrzydzeniu, jakie mogą poczuć ludzie, którzy zobaczą, jak żyję.
tramwajowe Odpowiedz

Kiedyś, ze 20 lat temu, jak byla zupełnie inna świadomość depresji, przypadkowa sasiadka zwierzyla sie mi i mojej żonie że właśnie sie dowiedziała że to co jej dolega to depresja.
To byla przedziwna rozmowa, z obcym człowiekiem, w windzie.
Zapamiętałem z tego dwie rzeczy: ona czuła taką ulgę że wie co jej jest, że chciala o tym mówić każdemu.
Diagnoza dala jej usprawiedliwienie i nadzieję.
Moja żona zapytała jak możemy jej pomóc. Po dwóch dniach przyszedł do nas jej brat i powiedział że gdybysmy chcieli pomóc, to najbardziej przydałoby się jej posprzątanie. To jest druga rzecz jaka mam w głowie gdy myślę o tej chorobie.

anonimowyanimek Odpowiedz

Trzymaj się! Trzymam kciuki!
Mam w swoim otoczeniu osoby z depresją, wiem że życie z tą chorobą jest bardzo ciężkie.

Quakie Odpowiedz

Przeczytałam kiedyś takie zdanie: sprzątanie/porządek w nie jest w żadnym stopniu moralne lub nie. Nikt nie ocenia czy jesteś dobrym człowiekiem na podstawie bałaganu w domu. Więc pozwól sobie na bycie zmęczonym. Gdy jesteś w trybie przetrwania rób tylko to co niezbędne - wynieś resztki jedzenia żeby nie zgnily. Ja poustawiałam sobie kosze na śmieci i na brudne rzeczy w każdym pokoju żeby nie śmiecić w całym pokoju a w jednym miejscu.
Nie musisz zmywać naczyń, podłogi, ogarniać zawsze i wszystkiego. Pozwól sobie zebrać na to siły. Małymi krokami.

Achnoniewiem

Jest różnica między "nieogarnianiem zawsze i wszystkiego", chwilowym gorszym momentem, okresowym zbieraniem sił a życiem wiele miesięcy/lat w ekstremalnym bałaganie. To niszczy psychikę, ciągnie w dół i obrazuje, jak poważny problem jest w środku człowieka. samonalręcający się mechanizm, który jest skutkiem i jednocześnie staje się przyczyną takiego samopoczucia. Robienie z tego chwilowej niedyspozycji i normalizowanie pokazuje tylko niezrozumienie tematu i unieważnianie go, jakby ktoś nie usłyszał, co zostało powiedziane i dalej mówił o trzech niepozmywanych szklankach i nieodkurzonym dywanie.

Achnoniewiem

Jest różnica między "nieogarnianiem zawsze i wszystkiego", chwilowym gorszym momentem, okresowym zbieraniem sił a życiem wiele miesięcy/lat w ekstremalnym bałaganie. To niszczy psychikę, ciągnie w dół i obrazuje, jak poważny problem jest w środku człowieka. samonalręcający się mechanizm, który jest skutkiem i jednocześnie staje się przyczyną takiego samopoczucia. Robienie z tego chwilowej niedyspozycji i normalizowanie pokazuje tylko niezrozumienie tematu i unieważnianie go, jakby ktoś nie usłyszał, co zostało powiedziane i dalej mówił o trzech niepozmywanych szklankach i nieodkurzonym dywanie.

Quakie

@Achnoniewiem
Wow. Człowieku.
Ja nie unieważniam depresji. To poważna i ciężka choroba.
Mój komentarz odnosił się do nienawiści do samego siebie z powodu braku siły na sprzątanie.
Gdy syf w mieszkaniu tylko dołuje bo nie masz siły nawet wstać - to budzić w sobie nienawiść bo "nie daję rady" to jeszcze gorsza dziura.

upadlygzyms Odpowiedz

Może osoba sprzątająca z zewnątrz, tak raz na tydzień ze 3 godziny, mogłaby nieco pomóc. Nieco redukując fizycznie negatywny input. N.p. fetor byłby wyraźnie słabszy i rzadszy, więc mniej torsji czy zawrotów głowy, co już w sobie samym byłoby poprawą.

Dantavo Odpowiedz

Ja nigdy nie miałem zdiagnozowanej depresji, a gdy był ciężko czas, to moja psychika się poddawała. Gdyby nie żona, to pewnie też przez kilka tygodni mieszkanie zarastało by brudem, bo sam nie miałem siły podnosić się z łóżka i robić czegokolwiek. Aż ciężko mi sobie wyobrazić, jak dużo ciężej musi być osobie z depresją. Trzymam kciuki, by było jak najlepiej. Nie poddawaj się!

Postac Odpowiedz

A jakbyś pozbyła się dużej ilości rzeczy, gdy masz jeszcze siłę? Żeby jak najbardziej zminimalizować ryzyko bałaganienia?
Kiedyś przeczytałam fajną książkę o sprzątaniu. Pierwszy etapem nie było poukładanie rzeczy w szafach, ale wyrzucenie rzeczy zbędnych oraz znalezienie miejsca w domu na każdą rzecz.
W najgorszych okresach pewnie i tak będziesz miała bałagan, ale może w lepszych łatwiej Ci będzie sprzątnąć.

3210

Problem w tym że zbyt dużo rzeczy przytłacza. I nawet jak się wypisze na kartce parę rzeczy do zrobienia to trzeba mieć siłę je zrobić. Czego autorce życzę.

szarymysz

W codziennym życiu bałagan nie powstaje z powodu zbyt dużej liczby rzeczy w szafach. To nie spodnie, skarpetki i stare czasopisma zawalają zlewozmywak, brudzą podłogi i śmierdzą w koszu na śmieci, tylko wytwory zwykłego przygotowywania i spożywania jedzenia + brudne rzeczy czekające na pranie w koszu z brudami.

Wyrzucenie starych i niepotrzebnych rzeczy też oczywiście się przyda, ale chyba jak wyrzucasz zbędne rzeczy to nie ma ich ponad 20 worków co 4 miesiące?! Chyba że kupujesz masę ciuchów i każdy nosisz tylko raz i wyrzucasz.

Massovsky Odpowiedz

Kiedyś na siłowni powiedziałem że nie mam siły, to mnie próbowali wyruchać w dupę. Okazało się że jednak mam siłę. Wszystko jest kwestią motywacji.

szarymysz Odpowiedz

"Nikt nigdy tego syfu nie widział. Każdy kto przychodzi myśli, że przesadzam, bo zawsze jest jako tako czysto." A czy rodzina i znajomi wiedzą o Twojej chorobie? Mówiłeś/aś im o tym? Może masz koło siebie ludzi, którzy chętnie by Ci pomogli tylko o tym nie wiesz? Proś o pomoc, to nie jest wstyd!

Dikiriki Odpowiedz

Polecam też dodatkowo zdiagnozować się na ADHD, czasem depresja wynika też z tego, a dużo osób nie zdaje sobie z tego sprawy.
Pozdrawiam i życzę dużo zdrowia :)

Dodaj anonimowe wyznanie