#aL3dR

W podstawówce byłem nielubiany przez rówieśników. Nie to, że mi ciągle dokuczali, po prostu mnie omijali. Ja z wzajemnością ich omijałem. Zawsze szybko wychodziłem po lekcjach, aby samemu wracać do domu. No bo skoro oni nie lubili mnie, to ja też za nimi nie przepadałem. Miałem tylko jednego przyjaciela, który tak samo jak ja był omijany i nielubiany, lecz, w przeciwieństwie do mnie, on zawsze chciał się innym przypodobać. Na przykład na jakiejś wolnej lekcji cały czas namawiał innych, aby pograli z nim w jakieś gry. No taki trochę był upierdliwy, bo było widać, że raczej nikt nie chce z nim spędzić czasu. Nadszedł jednak moment, kiedy to poszliśmy do szkół średnich. Ja i on wybraliśmy tę samą szkołę i dalej się przyjaźniliśmy. Rzecz w tym, że nasze charaktery nam pozostały. On znalazł wielu kolegów, co bardzo mnie zaskoczyło, bo zawsze myślałem, że na marne cały czas próbuje się każdemu przypodobać. Za to mnie nikt nie polubił. Myślałem, że jak nikogo nie będę się czepiał, to prędzej czy później poznam kogoś nowego. Tak się jednak nie stało. W nowej klasie już wszyscy mnie uznali za dziwnego odludka, a mój przyjaciel najzwyczajniej wolał spędzać czas z nowymi przyjaciółmi.

Wiem, że za swoją samotność jestem odpowiedzialny tylko ja. Nie wiem, może też zacznę być uporczywy względem innych, to może też ktoś mnie polubi.
K19922023 Odpowiedz

Najpierw trzeba polubić siebie. Skoro sam stawiasz mur to inni sądzą że po prostu nie życzysz sobie ich towarzystwa i uważasz się za lepszego od nich

PeggyBrown2022 Odpowiedz

Przykro mi, że tak masz. Uważam, że każdy ma jakąś swoją aurę/ energię. To nic "mistycznego". Po prostu przy każdym czujemy się jakoś. Inaczej przy rodzicu, inaczej przy jednym koledze, a inaczej przy drugim koledze. Wiele zależy od naszego zachowania, sposobu mówienia, tematu rozmowy, mimiki itp. Można rozwijać swoje kompetencje społeczne. Jest wiele materiałów, w tym kanał Alexa Barszczewskiego. Pamiętam, że w starych książkach Małgorzaty Musierowicz było pojęcie: "Eksperymentalny Sygnał Dobra". Bohaterowie tak nazwali swoją grupę. Chodziło o to, żeby wysyłać ludziom ten sygnał, np. uśmiechając się do nich albo będąc dla nich dobrym. Warto spróbować. Może nie trafiłeś na odpowiednie towarzystwo, może różnisz się czymś od rówieśników, a może wystarczy, że czasem zagadasz do ludzi, a oni zaczną z Tobą rozmawiać. Tego nie wiemy.

MaryL2 Odpowiedz

Dziwna jest psychika ludzi. Twój kolega był wiele lat nie lubiany, ewidentnie nie jest dobry w te klocki. Ale to z niego chcesz brać przykład, zamiast z reszty klasy, którą sobie radzi dużo lepiej…

MaryL2

*nielubiany

coztegoze2

Kolega sobie bardzo dobrze poradził. Bo znalazł punkt zaczepienia nawet jeśli był on niezdarny, nauczył się utrzymywać kontakt z innymi. Poćwiczył rozmowy przy tej okazji i poszedł dalej.

Ten co całkowicie unikał innych niczego się nie nauczył jeśli chodzi o interakcje, bo ćwiczył tylko omijanie innych.

MaryL2

@coztegoze, znaczy ja podziwiam postawę kolegi i doceniam. Sama go tak z opisu polubiłam ;P mi chodzi o coś innego. Wydaje mi się, że ostatnie zdanie autora wyraża jakieś poczucie niesprawiedliwości, że zachowanie kolegi nie powinno być nagrodzone. I zamiast dalej iść swoją drogą, obserwować innych ludzi, którym od początku szło lepiej, i od nich się uczyć, to skupia się na koledze.

stanburton

MaryL2
Bo widzisz ,gdy byli razem w dupie to autor byl mega wazny , a gdy na tego kolege spadlo troche blasku i kolezenstwa ,gdzie podniósł sie jego status towarzyski wszystko co bylo wczesniej okazalo sie malo wazne i pokazuje bardzo slaby charakter tego kolegi ,teraz pytanie to autor ma jeszcze posypiac glowe i moze samobiczowac po smie miec zal do kogos kto byl przez wiekszosc zycia calym wrecz swiatem ,ktory porzucil go jak ostatni mebel ? A z takimi ludzmi jest ten kolezka jest tak ze jak bardzo żebrzesz o uwage wszystkich zabiegajac o ich atencje olewajac przeszlosc ,niech sie pozniej nie zdziwi jak na koncu zostanie sam bo ci pierwsi beda mieli go za kogos nieszczerego ktory probuje doskoczyc do pulapu ktory go nie dotyczy ,a gdy bedzie nawet chcial zrobic w te kilka krokow do tylu i znowu wkupic sie w laski bylego przyjaciela nic tam nie znajdzie bo autor juz wie doskonale z kim ma do czynienia

Dodaj anonimowe wyznanie