Kiedy byłam mała, usłyszałam w przedszkolu, że jaskry są bardzo trujące, i jak takiego zjesz, to umrzesz. Ja, jako bardzo odpowiedzialne dziecko, niewierzące we wszystko, co usłyszy, postanowiłam to sprawdzić, więc „w celach naukowych” zeżarłam małe naręcze żółtych kwiatków, żeby zobaczyć, czy umrę.
W ten sam sposób obaliłam szkolny mit, że jak się poświeci laserem w oko, to się oślepnie.
PS Nie umarłam, nie oślepłam.
Dodaj anonimowe wyznanie
"W ten sam sposób obaliłam szkolny mit, że jak się poświeci laserem w oko, to się oślepnie.
Serdecznie odradzam powtarzanie tego eksperymentu. Inna odległość i/lub inny kąt świecenia i... nieszczęście gotowe.
Masz na myśli, że można przestać widzieć problem?
No właśnie. To, że autorka nie oślepła, świadczy tylko o tym, że ma szczęście, ale świecenie laserem w oko naprawdę może uszkodzić wzrok. Może - to nie znaczy, że za każdym razem stuprocentowo uszkodzi; zależy od mocy lasera, długości fali i wielu innych czynników. Inaczej po co by były te wszystkie naklejki z ostrzeżeniami na urządzeniach zawierających lasery (nawet na głupim napędzie DVD do komputera, gdzie popatrzenie w laser jest praktycznie niemożliwe bez rozebrania całego napędu na kawałki) - tylko dla picu???
A co z mitem o żarówce w ustach?
W którejś z książek Małgorzaty Musierowicz była opisana historia, jak jeden chłopak nie wierzył, że nie można wyjąć żarówki włożonej w usta, więc spróbował i - jak się domyślacie - nie mógł wyjąć. Jego kuzyn myślał, że da radę i zrobił to samo - uzyskał ten sam efekt. Skończyło się ich wizytą na SOR.
W tej samej książce było, że taksówkarz wiążący ich na izbę przyjęć do szpitala nie dowierzał w tę historię. I potem wychodząc, minęli się z nim w drzwiach, bo też włożył sobie żarówkę i nie mógł wyjąć ;)
Zapomniałam, ale faktycznie tak było, ha ha. Jako typowa fanka Musierowicz, wolę jej starsze książki.
Dobrze, że nikt Ci nie powiedział o barszczu Sosnowskiego.