#aHwLw
Od zawsze w moim domu były jakieś zwierzaki: koty, rybki, chomiki itp., jednak na psa mama nigdy mi nie pozwoliła, bo uważała, że to zbyt duży obowiązek jak dla 10-letniego berbecia, a poza tym to szybko mi się znudzi codzienna opieka nad psem. Z czasem udało mi się jednak ją przekonać i postanowiłyśmy wziąć szczeniaka ze schroniska. Wybór padł na małą kuleczkę, która nazwałam Mela.
Moje szczęście trwało krótko, bo w ciągu 2 dni Mela zachorowała. Zaczęło się od biegunki (dla szczeniaków to bardzo niebezpieczne), potem doszło osłabienie, brak apetytu.
Ze względu na to, że była wzięta ze schroniska, to właśnie oni ufundowali wizytę u weterynarza, a nawet poszła z nami kobieta, z którą załatwiałyśmy sprawy adopcji. Mela dostała zastrzyki, jej stan się poprawił i wydawało się, że najgorsze już minęło.
To co stało się potem zapamiętam do końca życia.
W nocy miałam sen. Śniło mi się, że byłam w lesie na spacerze z psem. Niestety nagle potknęłam się i wpadłam do jakiegoś dołu. Mela była na powierzchni i starała się mnie wyciągnąć (nie puściłam smyczy).
W momencie gdy już wychodziłam, to ona się poślizgnęła i wpadła. Nie udało mi się jej wyciągnąć. Obudziłam się w momencie gdy puściłam smycz. Wtedy też zobaczyłam, jak moja mama wynosi z pokoju Melę, która już się nie rusza.
Jedyne co pamiętam potem to to, jak płaczę i ze zmęczenia ponownie zasypiam.
Wiem, że sen nie miał nic wspólnego z rzeczywistością, ale wewnętrznie do tej pory czuję jakbym ją zawiodła, że to co się stało jest moją winą, że gdybym nie puściła smyczy, to dalej byłaby ze mną.
Kilka tygodni później moja mama dowiedziała się, że miot szczeniaków z których pochodziła Mela nie przeszedł nawet kwarantanny, zanim trafił do nowych rodzin. Wina schroniska? Nie wiem. Wiem, że na zawsze zapamiętam tego szczeniaka.
Najprościej byłoby powiedzieć, że sen nie ma nic wspólnego z rzeczywistością, po prostu mózg układa informacje i skoro ciągle się Pani martwiła o Melę to pojawiła się we śnie. Ale Pani to już wie. Jeśli jednak sen nie daje Pani spokoju może Pani pomyśleć, że po prostu Mela się z Panią pożegnała, bo nawet w ciągu tych kilku dni dała jej Pani tak dużo szczęścia, że nie chciała odchodzić bez pożegnania. Pani nic już nie mogła więcej zrobić, ale zdążyła Pani dać jej szczęście.
Twoje komentarze to dziwne zjawisko. Niby człowiek na codzień używa zwrotów grzecznościowych, jednak netykieta mi weszła tak mocno, że gdy ktoś pisze komentarze w formie jak wyżej, to niezmiernie mnie to irytuje. A łatwo irytująca się nie jestem. Dziwne.
@FoxSaid
"niezmiernie mnie to irytuje"
Myślę, że to kwestia tego, w jakim stopniu (jak dalece) poddajemy się działaniom systemowym / wpływom "okolicznych zasad", że tak to nazwę.
W momencie, gdy zaakceptujesz fakt, że tego typu działanie (pisanie @Meaness) nikomu nie szkodzi w jakiś ekstremalny sposób, może uda Ci się odsunąć od siebie ten problem / zamienić go w coś oczywistego, a co najmniej obojętnego.
Frog no właśnie nie, nie działa. Dlatego tak mnie to dziwi :D
@FoxSaid
Bo my, jako ludzie, bardzo często jesteśmy nieufni, gdy ktoś jest "przesadnie" miły i uprzejmy, jak na "nasze standardy". Wydaje nam się to nienaturalne, i denerwuje nas to. Co jest zabawne, bo jeżeli ktoś nas obraża, lub zachowuje się prostacko, to jesteśmy do tego już bardziej przyzwyczajeni, szczególnie w internecie. Z tego co widziałam po komentarzach Meanness, to sporo przeszła, (lub może nadal przechodzi) w życiu (chodzi chyba o jakąś poważną chorobę) i być może uznała że życie mija bardzo szybko, więc trzeba odnosić się do siebie możliwie jak najlepiej, i cenię ją za to, że do każdego odnosi się z takim szacunkiem i stara się wspierać. Chciałabym spotykać jak najwięcej takich ludzi na swojej drodze :)
Dokładnie tak. Ja bym ją nawet wyściskał jakbym mógł. Na początku mnie jej styl nieco kłuł ale odbieram ją jako bardzo w porządku osobę.
Ale tu poruszona została ważna kwestia. Bardziej przywykliśmy do złych rzeczy, niż do miłych. To tylko obrazuje w jakim świecie żyjemy (i sami go również współtworzymy).
Nie zgadzam sięz tym wszystkim meaness pisze komentarze puste, bezsensowne i bezrefleksyjne. Miłe? Owszem, ale nic poza tym. Dlatego wkurzają.
@NieChceLoginu
"meaness pisze komentarze puste, bezsensowne i bezrefleksyjne"
Niczego więcej (ponad wymienione przymiotniki) w nich nie znajdujesz?
No to się nie dziwię, że Cię wkurzają. To chyba normalne przy zerowym poziomie kompatybilności.
Bardzo dziękuję wszystkim uroczym ludziom i przepraszam za kłopot. Tak właśnie w temacie, który się tu nieco narodził: zauważyłam, że ludzie łatwiej usprawiedliwią złe rzeczy niż zaakceptują dobre. Często zdarzają się komentarze, gdzie ktoś kogoś wręcz wyzywa, ale jedyna reakcja to uznanie, że to będzie dla tej osoby dobre, że dzięki takim komentarzom ta osoba "weźmie się za siebie". Jednak, jeśli ktoś powie coś miłego to wręcz pojawią się komentarze, że to szkodzi, że jeśli ta osoba nie będzie smutna, nie będzie siebie nienawidzić, to nic ze sobą nie zrobi. Więc komentarze, które tylko obrażają, bez żadnej rady, niczego, uznawane są za pomocne, za motywację do działania. Zaś nawet komentarz z wieloma radami jak rozwiązać problem, ale bez obrażania czy z jakimś miłym akcentem jest uznawany za zupełnie bez sensu, nawet za szkodliwy. Tak samo też w wielu historiach nic nie wiemy o piszącej osobie. Dotyczy to zarówno tego miejsca, jak i wielu innych podobnych. Wtedy pojawiają się często komentarze typu "To Twoja wina, tylko tak siebie opisujesz jako ofiarę, na pewno kłamiesz" i ogólnie obwinianie tej piszącej osoby, uznawanie, że w historii wypada dobrze, bo tak sobie ta osoba napisała. Ale jak ktoś powie "Nie martw się, to nie Twoja wina" to od razu jest stado komentarzy "A skąd możesz wiedzieć?" i jak ktoś odpowie "A skąd Ty wiesz, że to jest jego wina?" to zlatuje się następne stado, ale tym razem wyjaśniania, że lepiej napisać zły komentarz, bo wtedy jak autor jest zły to się opamięta, a przy dobrym będzie myślał, że dobrze robi. Żadnej refleksji, że jeśli jest dobry to obwinianie go będzie złe i lepiej mu pomóc. Po prostu ludzie zawsze i wszędzie mówią złe rzeczy, uznają je nie tylko za normalne, ale wręcz pożądane. A jak ktoś powie coś miłego to od razu potrzebują miliona powodów, czemu tak powiedział. Ale nikt nie pyta i powód czegokolwiek złego. Ludzie szybciej zapytają czemu ktoś dał pieniądze bezdomnemu niż czemu zabrał mu kubeczek na drobne.