#aBaTU

Kiedyś poszłam na rozmowę o pracę. Byłam jedną z kilkunastu dziewczyn aplikujących na tę pozycję. Sama procedura rekrutacyjna polegała na zrobieniu testu dostarczonego nam w formie spiętych ze sobą kartek A4. Drugim etapem była rozmowa z samym szefem. Kiedy poproszono mnie do gabinetu, przywitał mnie bardzo kulturalny mężczyzna i już przy drzwiach, ściskając mi rękę, rzekł: „Poszło ci wspaniale i osobiście uważam, że jesteś najlepszą kandydatką ze wszystkich tych dziewczyn. Myślę, że nic nie stoi na przeszkodzie, abyś została z nami na dłużej. Nie przedłużając: Witamy na pokładzie, Ewelina!”. Ucieszyłam się i powiedziałam, że jestem straszliwie podjarana faktem, że dostałam tę robotę i że zawsze marzyłam o takim rodzaju pracy oraz że już teraz czuję fajną atmosferę i na pewno szybko znajdę dobry „flow” zresztą ekipy. „Pod warunkiem oczywiście, że będziecie nazywali mnie Justyną, czyli moim imieniem, a nie jakąś Eweliną, he, he...” – dodałam na zakończenie. Uprzejmemu panu uśmiech momentalnie zszedł z twarzy, bez słowa otworzył teczkę, przekartkował jej zawartość, a następnie powiedział, że zaszła pomyłka i robotę dostała inna osoba. Zostałam wyproszona za drzwi, a na moje miejsce zawołano Ewelinę...
HansVanDanz Odpowiedz

Prezes miał zatrudnić kuzynkę Ewelinę i z góry było wiadomo, że świetnie jej pójdzie ;)

Cafeshoper Odpowiedz

Nauczka na przyszłość: jak ktoś się pomyli na twoją korzyść nie wyprowadzaj go z błędu.

coztegoze2

Jakim cudem by to się miało udać? W firmie mieliby zapisane, że do pracy przyjęli Ewelinę a zgłasza się Justyna i co powie?

JoseLuisDiez

Nawet jakby się podawała za Ewelinę, to prędzej czy później by wyszło, że to pomyłka.

Dodaj anonimowe wyznanie