#aApNo

To będzie wyznanie o najbardziej nienormalnej nauczycielce, jaka mnie uczyła.

Były to czasy mojego gimnazjum, kilka lat temu. Naszą klasę zaczęła uczyć nowa anglistka, nazwijmy ją panią Asią. Od razu było widać, że coś jest z nią nie tak.

Przychodząc do klasy, nie zaczynała lekcji od razu, tylko zaczynała sprzątać salę lekcyjną. Przez dobre kilka minut przesuwała ławki tak, żeby były poustawiane równiutko co do centymetra, poprawiała firanki, żeby były symetrycznie powieszone, zbierała śmieci z podłogi. Dopóki nie było idealnego porządku, nie potrafiła zacząć lekcji. Poza tym przeszkadzały jej również rzeczy pozostawione przez uczniów na ławkach, jak tylko zobaczyła, że leży na niej coś poza książką i piórnikiem, zaczynała wrzeszczeć, że uczeń ma to natychmiast schować. Przy najmniejszej odmowie rzucała z wściekłością różnymi przedmiotami o biurko z taką siłą, że słychać było to chyba na drugim końcu szkoły.

Najgorzej było w zimie, bo przeszkadzały jej również - uwaga - kurtki u uczniów. W drugiej klasie gimnazjum moja klasa większość zajęć miała w sali, w której w ogóle nie było ogrzewania, temperatura tam potrafiła dochodzić do 5 stopni... Panią Asię nic to nie obchodziło, kazała wszystkim zdejmować ubrania, nie tolerowała nawet szalików, mówiąc, że ona "nie będzie prowadziła lekcji w takich warunkach". Jak ktoś odpowiadał, że jest chory, to znowu rzucała przedmiotami i krzyczała, że trzeba było do szkoły nie przychodzić w takim razie (i narobić sobie zaległości, za które potem były pretensje od wychowawcy).

Jednak najgorsze zdarzyło się podczas pewnej lekcji na temat części ciała. Pani Asia wskazała palcem jednego z moich kolegów i powiedziała "Chodź no tu". Kiedy chłopak zapytał w jakim celu, wrzasnęła tylko, że ma przyjść i koniec. Poszedł, kazała mu stanąć prosto na środku klasy i powiedziała, że teraz ona na tym chłopaku będzie wskazywać części ciała, a klasa ma je nazwać po angielsku. Niestety na wskazywaniu się nie skończyło, pani Asia tego chłopaka zaczęła zwyczajnie obmacywać! Kazała mu również przybierać różne dziwne pozy, gdy chciała np. wskazać jego tyłek... Do dziś pamiętam jego zażenowanie i śmiech reszty klasy.

Nie wiem, czy rodzice tego chłopaka coś z tym zrobili, nie miałam z nim zbyt dużego kontaktu. Wiem, że pani Asia uczy dalej w tej szkole. Do niej samej nie mam pretensji, teraz studiuję psychologię i wydaje mi się, że ta kobieta ma zaburzenia i wymaga terapii. Pytanie brzmi, dlaczego tacy ludzie w ogóle są dopuszczani do pracy z dziećmi?
kanarek86 Odpowiedz

Trudno mi uwierzyć w tą historię. I nikt nie zareagował na takie zachowania, a rodzice pozwalali nauczenie w sali gdzie jest 5 stopni. A w co ubrana była w takim razie nauczycielka? Wiesz też że są konkretne przepisy określające temperaturę w szkole poniżej której zajęcia nie mogą się odbywać?

MaryL2 Odpowiedz

To, że ktoś ma zaburzenia i wymaga terapii nie znaczy, że nie jest odpowiedzialny za swoje zachowanie. Pretensje do niej są jak najbardziej uzasadnione. A ludzie, którzy widzieli zakłopotanie u tego chłopaka i się śmiali, to wyjątkowo szkodliwy typ.

amelcia1982 Odpowiedz

Baba powinna być zapięta w kaftan bezpieczeństwa i wywieziona do wariatkowa.

Dragomir Odpowiedz

I nikt jej nie założył kosza na głowę? To nie było prawdziwe gimnazjum.

Powiemnie

Nie wiem gdzie ty chodziłeś do gimnazjum, ale widocznie ostatnia patologia by lesc z lapami do nauczycielki.

Dodaj anonimowe wyznanie