#Zr8j6

Mój chłopak i ja sprezentowaliśmy sobie na jego urodziny samochód, aby po prostu stać się mobilnymi i nie korzystać z komunikacji miejskiej. Auto było w świetnej okazyjnej cenie, a dodatkowo w gazie, więc stać nas było na jego utrzymanie. Zaraz po zakupie samochodu (ten sam dzień, poranek oraz jego urodziny) pojechaliśmy na stację diagnostyczną, aby upewnić się, czy rzeczywiście z tym samochodem wszystko jest OK. Okazało się, że to perełka i nie trzeba nad niczym pracować, bo wszystko tam jest w porządku.

Wieczorem jechaliśmy akurat na pierwszą, niedaleką przejażdżkę razem. W momencie zmiany biegów auto po prostu przestało współpracować i dalej nie pojechaliśmy. Pękła linka od sprzęgła i czekało nas pchanie samochodu na najbliższy parking, co było niemożliwością, gdyż ja — mały, chudy karakan bez grama mięśni — nie dałam rady z nim tego popchać. Auto ani drgnęło. Na całe szczęście akurat radiowóz przejeżdżał i panowie policjanci, zamiast wlepić nam mandat za zablokowanie drogi, pomogli nam zaciągnąć samochód na najbliższy parking.

Widać urodzinowe szczęście nam dopisało, a panowie policjanci to nie taki diabeł straszny, jak go malują :).
Ifyoulikeme Odpowiedz

Na stację diagnostyczną znacznie lepiej jechać PRZED zakupem. Co byście zrobili, jakby się wtedy okazało że to bubel?

upadlygzyms

Płacząc i rwąc włosy z głów doszliby do tej samej konkluzji.

szarymysz

Ale co by to dało, skoro linka pękła dopiero _po_ przeglądzie na stacji obsługi?
Do tego, jako niezmotoryzowany, nie wiem czy podczas takiego przeglądu sprawdzają również stan czy jakość linki od sprzęgła.

Ifyoulikeme

Szaramysz, nie chodzi już o tę linkę, tylko o ogólny stan pojazdu. Jak już kupisz auto (szczególnie od prywatnej osoby) i okaże się że to wrak, to na ogół jest po ptakach, nie da się zwrócić lub wymaga to sądu itp. Lepiej sprawdzić przed, i jeśli stan techniczny jest kiepski, to po prostu nie kupić.

Dodaj anonimowe wyznanie