#ZpFTb

Miałam pięknego, rasowego kota. Jako że mieszkam na wsi, w domu jednorodzinnym, to kot (mimo że przebywał i raczej spał w środku) wychodził na dwór. Traktowałam go jak swoje dziecko. Kąpałam, czesałam, myłam mu zęby i z nim spałam.

Pewnego dnia, gdy jak co dzień rano wstałam do szkoły, wpuściłam go do domu. Zauważyłam, że jakoś dziwnie chodził. Nie miał siły wskoczyć ani na swoje krzesło, na którym zawsze spał, ani na zlew (pił wodę z kranu). Mój tata go podsadził, a ja poszłam do szkoły, jakoś bardzo się nie martwiąc, bo nie pierwszy raz była taka sytuacja, a mimo to zawsze się wylizywał.
Wracałam do domu, napisała do mnie moja mama, informując mnie, że jest z moim kotem u weterynarza i nie jest dobrze, więc mam się przygotować na najgorsze. Okazało się, że nie działają mu nerki, bo jakiś idiota go w nie kopnął. Przez pół godziny siedziałam w autobusie i ryczałam, cała się trzęsąc.
Przyjechałam do domu i włączyłam sobie Scooby-Doo, aby przypomnieć sobie, że najgorszymi potworami są ludzie.

Po jakiejś godzinie przyjechała moja mama z moim martwym kotem w kontenerze. Przez kolejne pół godziny ryczałam w poduszkę. Następnie poszłam zakopać moje dzieciątko. Wróciłam do domu tak zdenerwowana, że napisałam na kartce takie oto słowa: "Gnoju, który zabiłeś mi kota, módl się, żebym cię nie znalazła", a pod spodem narysowałam wisielca. Uzbrojona w taśmę, udałam się w stronę "centrum" wsi, czyli do sklepu i na drzewie obok tego przybytku powiesiłam ową kartkę (oczywiście ludzie się patrzyli jakbym im matkę zabiła, ale co tam.)

Nie rozumiem, co jacyś idioci mają do zwierząt? Niech się do cholery w ten swój pusty łeb pukną. Dlaczego w ogóle takie robactwo się rodzi!?
RykSilnika Odpowiedz

Błagam Cię Autorko, nie wypuszczaj kolejnego kota!
Współczuję Ci straty, ale mając zwierzę zawsze trzeba pamiętać, że na świecie jest pełno kanalii.

Furuya Odpowiedz

Dlatego kotów się nie wypuszcza. Dużo świrów po świecie chodzi.

Diddl

No właśnie. Jak kot chce wychodzić na dwór, to szelki i smycz i iść z nim na spacer. Autorka mieszka na wsi, więc mogłaby mieć wolierę w ogrodzie. Kot miałby gdzie biegać po dworze i byłby bezpieczny. Mnie przeraża że to nie był żaden dachowiec, tylko rasowy kot. Ok, autorka mogła nie mieć takiej świadomości, bo była dzieckiem, sądząc po tym, że chodziła do szkoły, ale jej rodzice chyba powinni być świadomi, że pozwalają na to, żeby minimum kilka tysięcy złotych (najdroższe mogą nawet 10000 kosztować, ale autorka nie podała rasy) chodzi sobie samopas po wsi? To jacy oni bogaci są, że im to nie przeszkadzało? I olewanie kiedy coś się z nim dzieje, bo ,,się wyliże". Autorka skoro traktowała go jak dziecko (chociaż wtedy tym bardziej nie powinna go wypuszczać samopas), to nie powinna mieć takiego podejścia, ale podejrzewam że nauczyła się tego od rodziców. Nie wiadomo czy kot by przeżył, gdyby trafił do weterynarza wcześniej, ale nie wyobrażam sobie jak można wydać pieniądze na rasowego kota, a potem zamiast iść jak najszybciej do weta jak coś się dzieje, to olać, bo ,,się wyliże". No chyba że ten kot wcale nie był rasowy, tylko pochodził z pseudo, więc rodzicom autorki nie było tak szkoda pieniędzy. Ewentualnie był w typie rasy ze schroniska czy z fundacji. Tyle że porządna fundacja dba o to, żeby kot trafił do domu, gdzie nie będzie wypuszczany samopas, podobnie porządne schronisko. Mam chociaż nadzieję że był wykastrowany i nie spłodził kolejnych pokoleń bezdomnych kotów. Jeśli był z legalnej hodowli to powinien, bo normalny hodowca powinien dbać o to, żeby kot, jeśli nie jest przeznaczony do dalszej hodowli (a ten na pewno nie był, skoro był wypuszczany samopas), został wykastrowany w odpowiednim czasie. Schroniska czy fundacje mają w umowie adopcyjnej zobowiązanie właściciela do kastracji w odpowiednim czasie, o ile sami wcześniej tego nie zrobili, ale wiadomo że nie każde schronisko będzie tego pilnowało ani nie każda fundacja tego pilnuje.

Diddl

I skoro to rasowy kot (albo w typie rasy, jeśli nie jest z legalnej hodowli FPL/FIFe) to autorka ma szczęście, że nikt go sobie nie zabrał. Choć dla kota byłoby lepiej, bo może wtedy by trafił do domu, gdzie dbałoby się o jego bezpieczeństwo i mógłby się cieszyć długim życiem.

Furuya

Żebyś się nie zdziwił/zdziwiła - jakiś czas temu był przeze mnie poszukiwany do kupienia rasowy kot. To nie mogła być adopcja z powodu okien - kamienica jest zabytkowa, wspólnota nie wydała zgody na osiatkowanie, a kilka fundacji stwierdziło, że kota mi w takim razie nie da. Oddzwaniali na ankiety, mówiąc wprost, że jak osiatkuję okna to będzie wizyta przedadopcyjna, więc nie chodziło o nic innego.
Ale do brzegu.
Mnóstwo hodowli (i to Fife!+/FPL, bo oprócz nich było brane pod uwagę jeszcze tylko WCF) wydaje koty niewykastrowane i niewysterylizowane. Do kastracji jesteś zobowiązany we własnym zakresie. Teoretycznie masz dostarczyć papier, w praktyce - dwie wprost stwierdziły, że nie przykładają do tego większej wagi i że to "zbędne formalności". Kot został zakupiony w hodowli, gdzie był po kastracji, ale przyznam, że mocno mnie to przeraziło.
Same hodowle kotów i ich etyka to druga sprawa. Nie każda podchodzi do kotów z miłością i to było czuć podczas tych rozmów. Często to była kasa, kasa, kasa (a budżet to było 4-5k, więc niemało).
Co ciekawe - cena kota nie równała się podejściu do niego i niekoniecznie im była wyższa, tym bardziej hodowla była. "ludzka". Ostatecznie kot został kupiony gdzieś w okolicy połowy stawki najdroższej hodowli.

coztegoze2 Odpowiedz

Ten kot by nie zginął gdyby nie był wypuszczany samopas. Mogliście temu zapobiec.

Sematyka Odpowiedz

Może sobie kot zasłużył? Skąd wiesz co wyprawiał oza domem

krux7735 Odpowiedz

predzej czy później dopadnie go karma

HansVanDanz

Tak, bo złych ludzi zawsze spotyka sprawiedliwość... Ciekawe w którym świecie? Chyba w Utopii.

Dodaj anonimowe wyznanie