#YJpJy
Kiedy zrobię coś w domu, np. ugotuję obiad, to słyszę w kółko, że źle, że niedobre, że co to za jedzenie bez ziemniaków, że jak to bez normalnego kotleta itd. Pomalowałem pokój? Źle, nieładnie, nieoszczędnie, za dużo czasu mi zajęło, niepotrzebnie, bez pomyślunku i w ogóle. Najlepsze jest to, że ciągle biadolą i robią mi awantury z tytułu tego, że "nic w domu nie robię" i w ogóle im nie pomagam i jestem bezużytecznym gnojem.
Pamiętam, jak raz płukałem sobie sałatę i mama wyrwała mi ją z rąk, krzycząc, że za dużo wody puszczam. Jak kupiłem ojcu na urodziny telewizor, żeby nie musiał się z mamą kłócić o pilota, to usłyszałem w podzięce, że za duży i on takiego nie potrzebuje, bo dobrze widzi i w ogóle pieniądze wyrzucone w błoto.
Potem chwalił się sąsiadom na klatce, mówiąc, że kupił sobie nowy telewizor, taaaki wielki i taaaki wypasiony. Kurwa, mam dość...
To są ŹLI rodzice.
W tym domu uznania nie dostaniesz. Pogódź się z tym, inaczej do końca życia będziesz robił wszystko, by przypodobać się rodzicom i zasłużyć na odrobinę pochwał. Będziesz wychodził ze skóry robiąc im remonty, dbając o nich, kupując im ciągle nowe gadżety, a w zamian dostając wciąż te same odzywki - źle, krzywo, niepotrzebnie, niesmacznie, nie umiesz. Niestety, ale bardzo często tak to się kończy, że dorosły syn zaniedbuje swoją własną rodzinę, swoją żonę i dzieci, bo większość czasu i pieniędzy pakuje w rodziców. Byle choć raz w życiu usłyszeć, że jest dobrym synkiem, i tatuś jest z niego dumny.
Mało tego. Mając takie wzorce, istnieje spora szansa, że będziesz przyciągał sobie partnerki/partnerów, którzy nie będą Cię chwalić, którym zawsze coś nie będzie pasowało. I za jakiś czas Ty również dołączysz do wiecznych narzekaczy, niezadowolonych z życia, ciągle z nosem na kwintę.
Rozwiązanie? Zacznij chwalić siebie sam. Cały czas mów do siebie - świetny obiad ugotowałeś Michał; pyszna ta sałatka, doskonały sos; perfekcyjnie pomalowana ściana, mistrzowska robota. Itd.
Brzmi dziwnie? Może i tak, ale naprawdę działa. Gdy sam sobie dasz szczere uznanie, gdy będziesz robił to regularnie, po pewnym czasie zauważysz, że i inni ludzie Ci je dają. A któregoś dnia i rodzicom może się niechcący wymsknąć, że mają zdolnego syna.
Tyle, że wtedy już nie bardzo będzie Cię ich uznanie obchodziło.
17 lat, już pracowałeś na budowach i nawet nowy telewizor mogłeś kupić. No no. A szkołę pewnie robisz zaocznie żeby móc pracować.
Niektórzy pracują np. w wakacje żeby mieć "własne pieniądze".
Też tak robiłem w wieku szkoły średniej.
Acha, i za te własne pieniądze kupiłeś ojcu duży telewizor. Lub coś w tym stylu, prawda?
Ja też pracowałem w wakacje aby mieć własne pieniądze. Dużo. Wiem również jak się do nich podchodzi.
To wyznanie jest totalną ściemą.
Nie poddawaj się. Jeszcze chwila i będziesz mógł się po prostu wyprowadzić :)
17 lat i pracowałeś w wykończeniowce. Serio?