#Xx7QR
Spłaciłam może 1/3 długu, kiedy zostałam bez pracy. Tymczasem mój chłopak coraz częściej śmiał się ze mnie z powodu długu (nawet przy jego rodzinie). Było mi głupio, i to bardzo. Prosiłam go, by sobie odpuścił, że bardzo mi przykro, gdy mi to wypomina. Chciałam już wziąć kredyt, żeby go spłacić i mieć święty spokój, ale zaczął mnie przepraszać i mówić, że nie mam się spieszyć, że on wszystko rozumie, a to tylko głupie żarty. Posłuchałam go i kredyt odpuściłam. Na dniach mam dostać spory zwrot z podatku (pokryłby większość długu). Tymczasem chłopak zaczął planować wakacje, na które zwyczajnie mnie nie stać. Niby teraz wróciłam do pracy, ale dopiero w lipcu będę miała normalną wypłatę. Chłopak proponował, że on za mnie zapłaci, bylebym pojechała z nim. Nie chciałam na to przystać, bo ani nie chciałam zwiększać długu, ani wysłuchiwać jego ewentualnych żartów i docinków. Nie zrozumiał tego. Wściekł się na mnie, że przeze mnie musi odmawiać sobie przyjemności. Postanowił sam pojechać z kolegami, co mi nie do końca odpowiadało, bo wśród kawalerów byłby tam jedynym zajętym, a zdarzały się już sytuacje, że po pół roku dowiadywałam się przypadkiem, że łaził z nimi do klubu ze striptizem. Oczywiście znowu awantura, że mu wszystkiego zabraniam.
Po prostu... nie rozumiem, czy to rzeczywiście ja jestem taka okropna? Niby mnie wsparł finansowo, ale z drugiej strony żarty na temat długów czy mojej marnej sytuacji finansowej są po prostu przykre. Nie chcę być kulą u nogi i nie miałabym nic przeciwko, żeby zapłacił za mnie za wakacje, skoro rzeczywiście tego chce, ale boję się znowu żartów czy głupich tekstów. Zawsze chciałam być niezależną kobietą, od pierwszego roku studiów, odkąd się wyprowadziłam z domu rodzinnego, sama za wszystko płacę. To była pierwsza pożyczka od chłopaka i na pewno ostatnia. Czuję się jak jakiś pasożyt.
Oj nie... On doskonale wiedział, w jakim celu wypomina ci tą pożyczkę przy rodzinie: by cię umniejszyć, pokazać swoją zajebistość, że ma kase, a ty nie. Z wakacjami byłoby dokładnie to samo, a może i nawet gorzej, bo twój dług w stosunku do niego by nadal rósł, a on by się poczuł jak panisko.
Więc weź się zastanów nad tym związkiem. Bo sprawy finansowe można jeszcze ogarnąć, ustalić jakiś plan spłaty itp. Ale ty już mu nie ufasz skoro boisz puścić z kolegami na urlop bo może łazić po barach ze striptizem.
Dokładnie. Autorka nie ufa swojemu chłopakowi, chłopak celowo poniża ją przy rodzinie... Wróżę temu związkowi świetlaną przyszłość
- rozstanie się z prędkością światła.
Spłać chłopaka i kopnij go w dupę. Zawsze znajdzie się coś, co będzie Ci wypominał. Chcesz zrujnować sobie resztę życia?
Spłać do końca i spytaj czy nie ma lepszych sposobów żeby się dowartościować. Jeśli w dyskusji wyjdzie że nie jest zły tylko trochę głupkowaty to może jeszcze coś z niego będzie.
Absolutnie nie, to jest prosta droga do przemocy finansowej.
Można też się najpierw pożegnać, a potem spłacić resztę
@Domandatiwa
Można i ja bym tak zrobiła, ale nie wiem, czy autorka jest psychicznie gotowa na kampanię oszczerstw, którą urządzi jej ten książę. Jestem prawie pewna, że jeśli rozstaną się przed spłaceniem długu, to facet zacznie rozpowiadać, że zerwała z nim i nie ma zamiaru płacić. Prawda nie będzie niestety miała żadnego znaczenia.
Twój chłopak jest gnojkiem, rzuć go
To sobie wyobraź, że się połamałaś, np. obie ręce i co ten chłopak by zrobił gdyby musiał Ci zakładać podpaskę albo tampona? Po prostu by Cię wsparł? Czy byś została królową anegdot na rodzinnych i koleżeńskich spotkaniach?
Dziwny ten wasz związek. Mieszkacie raEm tyle czasu i on chce zwrotu pieniędzy od cb? naśmiewa się z cb ? to chore. Ja z moim ,wtedy, chłopakiem (obecnie mężem) od samego początku (w wieku 20 lat) nawzajem bezzwrotnie pożyczaliśmy sobie pieniądze mimo y ani razem nie mieszkaliśmy ani nie mieliśmy dużo pieniędzy. Na twoim miejscu oddałbym dług i go zostawilay.
Planujecie dzieci? W większości przypadków sytuacja wygląda tak, że kobieta jest na macierzyńskim 80%, potem idzie często albo na bezpłatny wychowawczy albo na zmniejszony etat. Przy niepełnosprawnym dziecku już praktycznie cały obowiązek utrzymania rodziny spada na ojca. Dlatego trzeba się wiązać z facetami, którzy trochę zarabiają, albo mają perspektywy. Chciałabyś się znaleźć w opisanej sytuacji z gościem, który robi z siebie pajaca za niecałe 2k?
Niezależna kobieta, która pożycza pieniądze od chłopaka. I nie potrafi spłacić długo w wysokości 2000 zł...
A to, że twój chłopak to dupek, to inna sprawa.
No i? Różne są sytuacje w życiu, obecnie tylko 57% Polaków deklaruje, że jest w stanie zaoszczędzić, autorka w międzyczasie straciła pracę.
Nie kozacz, bo nigdy nie wiesz, co cię czeka.
A inna sprawa jest taka, że pieniądze pożycza się od bliskich właśnie po to, żeby móc NA SPOKOJNIE spłacać dług zamiast się stresować.
Nie wiesz ile mają lat, ani gdzie mieszkają. Po drugie związki są od wspierania siebie, także w ambicjach, a nie wypominania, że ktoś jest na słabszej pozycji. Jeżeli nie chciał biednej dziewczyny to mógł nie brać sobie biednej dziewczyny.
Mój mąż zarabia więcej ode mnie, a wisi mi kilka stów od 3 miesięcy. Można mieć niezłe dochody i problem ze spłatą długu, bo jak znam mojego męża to przepierdziela kasę na samochód
Straciła pracę
Ja nie mam nic do tego, że pożyczyła pieniądze. Tylko zabawne, że tak mocno walczyła o niezależność, a nie stać jej nawet ma spłatę tak małego długu. Nigdy nie widziałem, by facet pisał "zawsze chciałem być niezależnym mężczyzną". U mężczyzny niezależność, to ustawienia domyślne.
ohlala nie potrafią Polacy zaoszczędzić, bo wydają na głupoty. Na początku swojej kariery zawodowej zarabiałem mniej, niż najniższa krajowa i bez pomocy potrafiłem zaoszczędzić. No, ale mieszkałem w tanim pokoju. Po prostu trzeba umieć dostosować poziom życia.
Ja jakbym stracił pracę, to mam spokojnie oszczędności na ponad rok funkcjonowania bez obniżania poziomu życia. A gdybym obniżył poziom (co pewnie bym zrobił), to byłoby to dużo dłużej.
Po prostu niesamowicie mnie bawi to jak autorka stara się być niezależną kobietą, a ma problem z takim długiem...
No, ale teraz realia są inne. Ja też mieszkałam w tanim pokoju, a teraz jak przeglądam oferty, to w mieście NIE MA tanich pokojów. Nie porównuj początków swojej kariery do tego, co jest teraz.
Oszczędności masz na rok w przypadku, gdy tylko stracisz pracę. A jak stracisz pracę i zachorujesz? Już nie będzie tak słodko. :)
Autorka największy problem ma z chłopakiem, a nie z długiem. Facet nie rozumie, że ona musi żyć na innym poziomie finansowym. Zresztą, pożyczyła pieniądze na rozwój, a nie na zwykłe życie, więc niezależność dobrze jej wychodzi. Nigdy nie widziałeś, żeby faceci podkreślali swoją niezależność, bo to faceci od zawsze starali się uzależnić od siebie kobiety, a nie na odwrót.
Ludzie powinni wiązać się z ludźmi na swoim poziomie. Można przez to uniknąć wielu życiowych problemów, jak rozbieżne cele i priorytety życiowe.
Z tego powodu właśnie nigdy nie związałbym się z kobietą zarabiającą mniej ode mnie.
Widzę, że ohlala zawsze udziela się w wyznaniach o związkach i jej komentarze są w jednym tonie: zostaw go, to nie ma sensu, lepiej być samej. Coś mi mówi, że to samotna kobieta, która nie może zaakceptować, że inne są w związkach, a ona nie... mam rację, ohlala?
Już jestem poważnie chory i sobie radze. Bez bogatych rodziców, do tego z niepełnosprawnością, potrafiłem sobie zapewnić jakieś oszczędności, więc nie wmawiaj mi proszę, że się nie da. Da się, tylko trzeba rozważnie planować wydatki. Ja oszczędzałem, a miałem dużo więcej wydatków, niż przeciętny człowiek w moim wieku. Rehabilitacja bywa bardzo kosztowna.
Nigdy nie widziałem komentarzy, by faceci chwalili się niezależnością, bo dla nich to coś normalnego. Normalne, że muszą sami o siebie zadbać finansowo. Kobiety natomiast muszą podkreślać, jak to bardzo są niezależne, nawet, gdy nie są niezależne. To jest po prostu zabawne.
I nie, autorce nie idzie dobrze niezależność, jeśli musi pożyczać pieniądze i nie jest w stanie spłacić tak małego długu. Musiałaby brać kredyt, by spłacić 2000 długu. A z kredytem potem co? Autorka idzie powoli drogą, która napędza zadłużenie.
I niech autorka sobie żyje na niższym poziomie, tylko nie może wymagać tego, by jej partner poziom swojego życia obniżał. Z jednej strony nie chce, by chłopak za nią zapłacił, z drugiej nie pasuje jej, że jedzie sam. Czyli klasyka on ma się dostosować do jej poziomu życia.
Bycie niezależnym finansowo i partnerstwo nie muszą się wykluczać.
Też kiedyś bardzo chcialam być niezależna i od pierwszej randki naciskałam żeby za siebie zawsze płacić. Facet szybko się przyzwyczaił i o zwykłym szarmanckim podejsciu czy zaproszeniu mnie gdzieś i zapłaceniu można było pomarzyć.
Rozbawiło mnie to.
Przecież to typowy toksyk. Wszystko co robi jest po to żebyś ty się czuła gorsza i jeszcze była wdzięczna, że taki człowiek raczy z tobą być. Pożyczałam hajs od przyjaciela bo sytuacja była podobna. Nigdy mi tego nie wypomniał, a minęło kilka lat. On zaspokaja swoje potrzeby i tylko to jest ważne. Ktoś kto nie jest toksykiem by sam zaproponował żeby nie jechać na wakacje.
Spłać go i zakończ związek.