#XmCap
Mam 22 lata i boli mnie fakt, że nie mam nic swojego. Auto? Na rodziców, bo tak lepiej, przecież będą mi dawać. Niby mówią: „Siedźcie z nami i zbierajcie pieniądze, póki mamy możliwość wam pomagać”, ale robią przytyki o wszystko. Jest ubliżanie o niepozmywane naczynia i obchodzenie się jak z dzieckiem.
To nie jest tak, że nic nie robimy czy też nie potrafimy sami zrobić, bo naprawę jesteśmy zaradni. Mieszkamy u nich, bo oboje studiujemy, a pracę mamy na zlecenie, więc o kredycie możemy zapomnieć, a wynajem? Przede wszystkim nie ma żadnych ofert, no i te ceny...
Czuję, że utknęłam, nie mam nic swojego i nie wiem, co ze sobą zrobić, jestem ostatnio w takim dołku, że nie mam na nic ochoty. Tak o chciałam się wyżalić.
Robotę pewnie za jakiś czas zmienicie i umowa o pracę się jednak pojawi, zadbajcie o to żeby brak wkładu nie był następną wymówką.
Też siedziałem w domu póki studiowałem.
I intensywnie odkładałem pieniądze. Dosłownie każdy możliwy grosz ze wszystkich dorywczych prac.
Wyprowadziłem się chwilę po skończeniu studiów. Odłożoną kasę wpakowałem we wkład własny na mieszkanie dla mnie i mojej jeszcze-wtedy-nie-żony.
Najlepsza decyzja w życiu. Dziś mieszkam już domu. Kredyt za mieszkanie jest zamknięty, a kasa z jego wynajmu zasila nasz domowy budżet.
Dokładnie. Mieszkanie z rodzicami to świetna opcja by ogarnąć wkład własny. Ludzie wynajmujący mieszkania mają dużo trudniej pod tym kątem. Więc Autorko, już powinniście usiąść z chłopakiem i zrobić plan finansowy. Co chcecie? Auto? Mieszkanie? Możecie nawet się umówić na spotkanie z doradcą kredytowym, pogadać jak w waszej sytuacji wyglądałby zakup mieszkania/auta na kredyt. Bo musisz też pamiętać, że jesli kupicie auto na kredyt to pogorszy wam to zdolność kredytową na mieszkanie i mimo wszystko jest to generator kosztów. Podsumowując, zamiast narzekać, doceń że masz świetną możliwość olbrzymiej oszczędności bo masz zapewniony dach nad głową i nawet auto. W dodatku rodzice zaprosili pod swój dach twojego chłopaka, a to mimo wszystko nie często się zdarza, bo chłopak to nie rodzina, tylko obcy człowiek.
To konsekwencja kontynuacji edukacji.
Skoro nie jesteście strikte nastawieni na pracę zarobkową, macie możliwość uczenia się, dorabiania, macie wsparcie rodziców, to czego ty qrva jeszcze chcesz?
Rzuć naukę, weź pierwszy lepszy etat, utop finanse na pół życia w kredyt i poczuj słodkie odczucie posiadania na własność (a nie, dopuki nie spłacisz, to tak nie działa).
Na tym etapie życia masz świetne warunki do życia.
Współczuję Ci. Moi rodzice są fajni i lubię ich odwiedzać ale nie wyobrażam sobie mieszkać u nich. Trzymam kciuki żeby coś się poprawiło
umowa zlecenie nie wyklucza kredytu
Trzeba mieć odpowiednie zarobki, wklad wlasny i co najmniej umowę na pół roku do przodu
Ale co studiujecie? Kierunek który daje realną szansę na przynajmniej średnią pracę czy coś innego jak np.kulturoznawstwo , teatrologia itp.
Bo jeśli wiecie że po studiach możecie się odkuć finansowo to i rozmowa z rodzicami powinna wyglądać inaczej.
Witaj w polskich realiach. To, że alternatywa w postaci kredytu wydaje Ci się czymś korzystnym podkreśla jeszcze bardziej, jak bardzo przesrane osoby młode mają w Polsce. Kredyt to tragedia, zwłaszcza tam, gdzie te produkty są jednymi z najdroższych, jeśli nie najdroższe w UE. To samo z nieruchomościami. Co prawda ceny są w średniej, ale za to zdolność nabywcza przeciętnego obywatela już nie. I teraz wyobraź sobie sytuację, w której uciułasz męcząc się u rodziców latami na wkład własny tylko po to, by i tak nie kupić nawet wymarzonego lokum tylko takie, które jest wystarczające. Założysz sobie na szyję obrożę w postaci kredytu na 20 lat. A jak coś pójdzie nie tak to... no właśnie. Co wtedy? Lepiej nie myśleć.
Na waszym miejscu od razu po studiach poszukałbym pracy, która oferuje także wynagrodzenie prowizyjne/premiowe w zależności od wyniku. Moja ścieżka właśnie tak się potoczyła, trochę z przypadku, ale widzę, że gdyby nie to, gdybym poszedł gdzieś na umowę o pracę, nie miałbym szans na własne mieszkanie/dom przed 40. WŁASNE. Na kredyt nie liczy się jako własne. Tymczasem planuję zakup za gotówkę w przyszłym roku, równo na 30 urodziny. Wiem, że dla Ciebie, autorko, może brzmieć to jak abstrakcja, bo masz całą tą drogę jeszcze przed sobą, ale naprawdę system prowizyjny jest o niebo lepszy niż to, co dostajesz na UoP, zwłaszcza jeśli przejdziesz na B2B.
No, chyba że jesteś dyrektorem lub jakimś regionalnym menegerem i masz 20k na rękę na umowie o pracę, wtedy spoko. Choć jak się spojrzy na ludzi na tych pozycjach to praktycznie nigdy oni nie są na UoP, bo zwyczajnie się to nie opłaca. Umowa o pracę jest ok, gdy zarabiasz w okolicy minimalnej, ale skoro chcecie mieć własne mieszkanie, to już niestety musicie celować w coś więcej. Przynajmniej ja tak myślę, oczywiście ile doświadczeń, tyle opinii.
Powodzenia.