#URNfI

Jestem w totalnej rozsypce. Zaszłam w ciążę pomimo brania tabletek antykoncepcyjnych. Nigdy nie chciałam mieć dzieci, nie nadaję się na matkę i nie chcę tego dziecka. Nie wyobrażam sobie porzucenia dotychczasowego trybu i poziomu życia i zmieniania ufajdanych pieluch. Przeraża mnie wizja takiego życia.
ludojadow Odpowiedz

Za 100 lat skonczymy sie jako naród, więszość lasek z mojego rocznika i młodszego nie chce mieć dzieci bo pogarszają standard życia xD Te nieliczne które chcą lub już mają, decydują się przeważnie na 1 xD A później taki chłop przed trzydziestką jak ja, ma problem bo chce założyć rodzinę, a tu okazuje się, że nie ma za bardzo z kim xD

SandalyMojrzesza

To nie tylko problem Twojego pokolenia, ale już mojego. Mam prawie 40 lat, moi znajomi z życia prywatnego jak i zawodowego mają w większości po jednym dziecku, mało kto ma dwójkę, a i zdarzają sie bezdzietni, więc średnia to jedno dziecko na kobietę czyli ponad 2 razy mniej dzieci potrzebnych żeby zapewnic zastepowalność pokoleń. Nie napawa to optymizmem.

NAUS

Myślę, że skończymy się dużo szybciej, na przykład gdy obecni 30 latkowie przejdą na emeryturę i zorientują się, że wynosi ona 15-20% ostatniej pensji i mają za to przeżyć.
Zakładając oczywiście, że państwo będące strefą zgniotu przetrwa jeszcze te 35-45 lat (wiek emerytalny pewnie po drodze nam podniosą).

ludojadow

Jest jeszcze szansa, że zmieni sie sklad etniczny i najczestszym imieniem w Polsce za 100 lat nie bedzie Piotr, ale Ahmed i bedzie sie mógł przynajmniej teoretycznie określać polakiem z dziada pradziada, bo miną 3-4 pokolenia na tych ziemiach xD Ale jak wtedy bedzie z zarabianiem młodych Ahmedów na emerytury starych Piotrów niewiadomo, choć mały przyklad mamy za zachodnią granicą i można pospekulować xD

vylarr

Za 100 lat raczej nie będę już żył, więc to nie problem.
Inna sprawa, że od ponad 50 lat wiadomo, że w krajach wysoko rozwiniętych maleje dzietność. W Polsce od lat 90- tych, gdy przyjęliśmy model gospodarki państw rozwiniętych, też było wiadomo, że nas to czeka. Co zrobiły wszystkie rządy, by temu zaradzić? NIC! 500+ wcale nie miał na celu podnieść dzietności, tylko przekupić ludzi ich pieniędzmi. Wszystkie pozostałe programy okazały się równie nieskuteczne. Inna sprawa, że kwestia niskiej dzietności to nie tylko problem z kategorii ekonomicznej, ale raczej psychologicznej. Tu konieczna jest głęboka zmiana mentalności ludzi, a wszystko idzie raczej w 2 stronę.

Iguannna

Ludojadow ale zarzucasz kobietą coś co sam jako mężczyzna robisz. Faceci mówią że chcą mieć dzieci ale kiedy trzeba się nimi zająć jak prawdziwy ojciec to nagle robią problemy. Jak to jest że nie chcecie wychodzić ze swojej strefy komfortu ale wymagacie tego od kobiet? Karmić, nosić, kąpać, zmieniać pieluchy, jeździć do lekarza, pamiętać o szczepieniach to już się wykręcacie, że to obowiązek matki. Urlop tacierzyński? „No a co jak stracę szanse na awans! Szef będzie wściekły” tak samo zle patrzą na kobietę w ciąży. Już tematu kasy nawet nie poruszam bo wg was dziecko kosztuje 50zł na miesiąc. My też chcemy mieć dzieci ale nie mamy z kim. Bo się wykręcacie od roboty jak tylko możecie. A jak jeszcze ktoś ma pecha i urodzi niepełnosprawne dziecko to usłyszy od „miłości swojego życia” że on biedaczek nie tego oczekiwał i on nie jest na to gotowy. Minuta i typ się zawija. A ty do usranej śmierci jesteś uwiązana do dziecka które nigdy nie powie „mamo”. Żadna normalna kobieta która nie ma potężnego zaplecza finansowego nie zaryzykuje w ten sposób w dzisiejszych czasach. Mamy zaryzykować życiem i zdrowiem, zniszczyć się zawodowo i finansowo, stracić życie prywatne i niezależność tylko w imię.. no właśnie, w imię czego? Zasady że każda kobieta powinna mieć dziecko? No nie. Nikt nie jest na tyle upośledzony umysłowo. Chcecie mieć dzieci? To zacznijcie dawać przykład że potraficie je mieć. Bo jak obserwuje po koleżankach to właśnie po urodzeniu dziecka pokazujecie swoją prawdziwą twarz, będąc pewni że kobieta z dzieckiem już od was nie odejdzie, przekraczacie kolejne granice.

zdystansowany

To jest absurd. Ma udowodnić że chce mieć dzieci zajmując się swymi dziećmi których nie ma.

zdystansowany

Szukaj ludojadow w miejscach w których ludzie chcą mieć dzieci. No chyba że rzeczywiście nie chcesz pokazać że chcesz mieć dziecko. W takim razie czekaj na mannę z nieba. Może się doczekasz tylko czy będziesz jej wart.

Iguannna

Absurdem jest to że nie ogarniasz że to widać u innych par albo po tym jak zachowujesz się już zanim pojawi się dziecko. Bo jeżeli facet nie chce w domu sprzątać, gotować to nie będzie się chciał też zajmować dzieckiem.

Novara

Bo obecny system polityczny nie tworzy warunków do posiadania dzieci. W Polsce ponad połowa osób w wieku 25-35 lat mieszka z rodzicami, w większości przypadków, bo ich nie stać na własne mieszkanie. Zarabiając minimalną krajową na śmieciówce, dla banku to brak zdolności kredytowych. A nawet jeżeli dostanie się kredyt, to trzeba go spłacać kilkadziesiąt lat. W Polsce, jak odpowiedzialna para chce mieć dzieci, to najpierw musi zapewnić im odpowiednie warunki, których zapewnienie jest kosztowne. Dzieci to zobowiązanie na kilkadziesiąt lat, młody człowiek, decydując się na rodzicielstwo, potrzebuje gwarancji, że rozwiąże wszystkie swoje problemy: kupi mieszkanie, wykształci dzieci, będzie prowadzić styl życia, który da mu poczucie sensu, natomiast niepewność co do sytuacji materialnej, czy na rynku pracy wpływa negatywnie na dzietność. Programy typu 500+ nie rozwiązują sytuacji. Tu problemem jest pazerność banków i deweloperów, którzy windują ceny mieszkań do granic absurdu, a rządy (ten i obecny) uchwalają prawo przychylne dla deweloperów, bo spółki deweloperskie dotują partie, a wielu działaczy partyjnych ma interesy w deweloperce.
Młodzi ludzie będąc w wieku najlepszym do płodzenia dzieci, marnują swój potencjał prokreacyjny, bo koncentrują się na swoich potrzebach bytowo/ekonomicznych. Do tego zmieniły się kwestie postrzegania związku. Obecnie dla dużej części kobiet facet 30+, mieszkający z rodzicami i zarabiający mniej niż 10k/mies. to nieudacznik i facet ma raczej małe szanse na związek i posiadanie dzieci. Kobiety w sytuacji, gdy poza zajmowaniem się domem, muszą także pracować, nie chcą kolejnych obowiązków w postaci wychowywania dzieci. W praktyce jest bowiem raczej fikcją równy podział obowiązków, a brak wsparcia systemowego dla matek nie ułatwia im sprawowania opieki nad dzieckiem.

Novara

Faceci też nie chcą się wiązać z "byle jaką", obie strony mają często nierealnie wysokie oczekiwania wobec partnera/ki, a gdy są one nie do spełnienia, często wybierają wygodniejsze życie singla.
Osobną kwestią są problemy psychologiczne - młodzi ludzie boją się mieć dzieci, bo nie chcą być złymi rodzicami, kobiety boją się ciąży, porodu, wychowywania niemowlaka. Do tego niepewność jutra - zagrożenie wojną, pandemią, zmianami klimatycznymi, zawirowaniami finansowymi itd.
Ww. kwestie także odbijają się na sprawach zdrowotnych. Późne macierzyństwo negatywnie wpływa na płodność. Wiek kobiet zachodzących po raz pierwszy w ciążę się przesuwa – Polki rodzą dziś często swoje pierwsze dziecko w wieku 27 - 30 lat, a ciąża w późniejszym wieku niesie ze sobą większe ryzyko wad genetycznych, a zakaz wykonywania aborcji z powodu wad płodu zwiększa niechęć do posiadania dzieci. Jakość męskiego nasienia, drugi biologiczny powód bezpłodności lub trudności z poczęciem dziecka, jest coraz niższa - odpowiadają za to min. późniejszy wiek w który mężczyźni decydują się na ojcostwo, niezdrowa dieta, używki, stres, styl życia. Brak finansowania technik wspomaganego rozrodu, m.in. in vitro, przez poprzedni rząd wykluczała z rodzicielstwa tych, którzy chcą mieć dzieci, a nie mogli.

Zobacz więcej odpowiedzi (14)
RykSilnika Odpowiedz

Jeśli masz pieniądze to przecież możesz to szybko i sprawnie rozwiązać

zdystansowany

Przeraża mnie wizja świata z takimi silniczkami.

upadlygzyms

To na wszelki wypadek ci nie powiem, że prawo do aborcji jest we Francji zagwarantowane konstytucyjnie.
Jeszcze byś w wpadł w stupor i co wtedy?

SokoliWzrok

Nawoływanie do zabójstwa, super...

Dragomir

Tam swego czasu nawet gilotyna była konstytucyjna, a przynajmniej legalna. Loża paryska ma się bardzo dobrze.

upadlygzyms

@Dragomir:
Znaczy szubienica jest cacy a gilotyna be?

Zaciekawiłeś mnie z tą lożą. Co masz na myśli?

Dragomir

"Oczy Szeroko Zamknięte" z Tomem Cruise'm to polski tytuł, za który reżyser Stanley Kubrick zapłacił najwyższą cenę, a wytwórnia wycięła dobre 20 minut z tego co dostała, zanim trafił na ekrany.

Kasiulka123 Odpowiedz

Bardzo Ci wspolczuję, bo sama nie wyobrażam sobie mieć dzieci. Nie czuję tego i wiem jak dzieci bardzo ograniczają i ile pochłaniają pieniędzy, zdrowia czasu i jak ciąża potrafi zrujnować figurę :/ Nie wyobrażam być sobie w Twojej sytuacji. Trzymam kciuki zebyś coś wymyśliła.

zdystansowany

Kasiulka wieczna dziecinka i księżniczka.

PeggyBrown2022

Nie każdemu rujnuje figurę. Moja mama ma figurę prawie jak nastolatka. Urodziła mnie po studiach i po ślubie - jest porządną i rozsądną osobą. Pomimo tego, że nie była bardzo młodą matką, ludzie myślą, że jesteśmy siostrami. Mama cieszy się, że mnie ma, pomimo tego, że z moim ojcem bywało naprawdę ciężko. Ona jednak nie żałuje, że go poznała, bo ma mnie. Brzuch się smaruje kremem, żeby nie było rozstępów, a masę ciała, w przypadku przytycia, zawsze można zmniejszyć. Pamiętam mamę zawsze ładnie ubraną, ufryzowaną, zadbaną i pachnącą - myślę, że wiele osób mi jej zazdrościło. Ogarniała dom i zawsze miała (i ma), czas na czytanie książek, oprócz pracy. Takie są moje wspomnienia od wieku przedszkolnego (a pamięć miałam szybko). Nie ma co demonizować ciąży i porodu, nie każda kobieta potem źle wygląda lub się zaniedbuje.

Kasiulka123

Ciąza zrujnowała figurę mojej mamie, wiec jest duża szansa, że mi też zrujnuje. Dodatkowo moja mama ma defekt blizny po cesarskim cieciu, w wyniku czego stosunek seksualny sprawia jej ból. Mój ojciec tego wszystkiego nie rozumiał i zostawił nas kiedy miałam 4 lata nawet nie zastanawiając się za co będziemy żyć. Zniszczył kawał życia mojej mamie, a mi dziecinstwo. Pamietam jak nie miałyśmy co jeść i jak kradłam jedzenie, a pozniej przynosiłam mamie i się z nią dzieliłam mówiąc, że dostałam od koleżanki w szkole. Takie rzeczy zostaja na zawsze.

Powiemnie

Nie musisz się tłumaczyć. To tylko i wyłącznie twój wybór.
Zdystansowany, tak jak i powinno być. A co cie boli w tym, ze niektóre kobiety chcą być traktowane jak księżniczki, a nie kopciuszek?

zdystansowany

Nie boli mnie to że kobiety nie chcą być traktowane jak kopciuszek. To jest twe urojenie. Jeśli uroiłoś sobie że nietraktowanie kobiety jak księżniczki równa się traktowaniu jej jak kopciuszek to ja nic na to nie poradzę.

zdystansowany

Nie wiem też co rozumiesz przez traktowanie jak księżniczkę. Ja uważam że wszyscy powinniśmy się traktować jak panowie i panie. To znaczy z szacunkiem ale nie skakać wokół kogoś kto się leni. Jeśli ktoś uważa że kobieta jest od tego by leżeć i pachnieć oraz prezentować piękną figurę to ma coś z głową.

Postac Odpowiedz

Są organizacje, np FEDERA, które pomagają kobietom w takich sytuacjach. Zastanów się czego chcesz Ty i ojciec dziecka i podejmijcie decyzję najlepszą dla siebie.

monzStanu

pomaga xD skrobanka i po temacie.
szkoda, że tak pięknie nie piszą o konsekwencjach aborcji, jak o jej 'zaletach'.

Diddl

monzStanu, poczytaj sobie jak naprawdę wygląda aborcja. To jest najczęściej podanie tabletki poronnej, a nie ,,skrobanka". I o konsekwencjach ciąży na organizm kobiety też poczytaj.

ArabellaStrange

Chyba że akurat zastrzyk w serce i bolesna śmierć.

Diddl

ArabellaStrange, domyślam się że nawiązujesz do Felka i propagandy ,,pro life", że niby podanie mu zastrzyku było bolesne. Ale jakby się urodził i skonał po kilku minutach w męczarniach z bólu połamanych kości (o ile już nie urodziłby się martwy, bo najprawdopodobniej przez połamaną klatkę piersiową nie mógłby zaczerpnąć pierwszego oddechu), a matka nie mogłaby go przytulić, nawet dotknąć, bo najmniejszy dotyk łamałby mu kości (więc nawet przy porodzie CC doszłyby mu kolejne bolesne złamania, gdy lekarz by go wyciągał), to już by było spoko, nie? Felek miał wrodzoną łamliwość kości typu II, co jest wadą letalną, był już połamany w brzuchu matki. To że aborcja była w 9 miesiącu wynikała nie z tego, że matka nagle się obudziła, że nie chce tego dziecka, tylko z tego, że lekarze ją okłamywali na temat stanu zdrowia dziecka i jeszcze wsadzili do psychiatryka. Gdyby nie jej mąż, to nie miałaby tam telefonu nawet i pewnie do porodu byłaby tam przetrzymywana. Czy to jest dla ciebie w porządku? Ona chciała tego dziecka, ale wiedząc że tylko by cierpiało, zdecydowała się na aborcję. Dla mnie to oznaka miłości. Jak kogoś kochasz, to nie chcesz, żeby cierpiał. I dodajmy że ona i jej mąż mają już jedno dziecko. Chcieli dać mu rodzeństwo, ale niestety los chciał inaczej. A i dodajmy też, że gdyby natura zadziałała prawidłowo, to pani Anita by poroniła. Aborcja w takich wypadkach to moim zdaniem działanie tam, gdzie natura zawiodła. A skoro jesteś wierząca, to zapewne wierzysz, że Bóg stworzył naturę, czyli powinnaś wierzyć także, że stworzył ją tak, żeby sama usuwała wadliwe osobniki, czyli że nie chce, żeby dzieci z wadami letalnymi się rodziły i umierały w cierpieniu (co byłoby dziwne, skoro ponoć jest miłosierny). A niektóre kobiety ronią w ogóle nie wiedząc że były w ciąży, mylą to z okresem.

zdystansowany

Wszyscy się rodzimy ze śmiertelną czy jak wolisz letalną chorobą zwaną życiem choć niektórzy czują się nieśmiertelni. Ależ Bóg który nie mógłby stworzyć natury tak by wszystkie wadliwe osobniki usuwała bo natura by czasem zawodziła na co nie mógłby nic poradzić byłby dziwny bo ponoć jest wszechmogący więc jeśli dziecko bez ingerencji człowieka się rodzi mimo wad o których wspominasz to są podstawy by twierdzić że Bóg chce by się rodziło. I w ogóle po co do tego mieszać wiarę skoro o wiele lepiej się dogadać gdy się mówi językiem faktów a nie emocji? I po co ten zastrzyk skoro najprawdopodobniej urodziłby się martwy? Czyżby zastrzyk był mniej bolesny dla Felka od jego rodzenia się? Czy chciano po prostu mieć pewność że się nie urodzi żywy bo a nuż teoria o naturalnej eliminacji takich osobników okaże się nieprawdziwa? Skoro jego kości były tak połamane że umarłby po kilku minutach to czemu w ciągu tego czasu co spędził w łożysku mając połamane kości jego połamane kości nie spowodowały jego śmierci? Wbrew temu co może sobie myśleć matka (a także dziecko ale jego akurat nikt o zdanie nie pytał) dziecko nie jest po to by się do niego przytulała. To nie jest jej przytulanka. To jest żywy człowiek którego stan zdrowia jeśli uniemożliwia przytulanie się to po prostu ma żyć bez tego. Do niektórych dzieci z niską odpornością matki też nie mogą się przytulać i takie dzieci żyją. Niemożność przytulenia (i to jeszcze przez matkę a to jakby dziecko nie miało matki to miałoby umrzeć w myśl tego bo jak ono tak może żyć bez matki która mogłaby się do niego przytulić a nie wiem czy wiesz że jest możliwe by martwa kobieta urodziła żywe dziecko) to naprawdę słaby argument co będzie następne? Niemożność czułego przemawiania do dziecka na podstawie którego będzie się abortować głuche płody?

Diddl

Jest różnica między tym, że każdy z nas kiedyś umrze (śmiercią naturalną lub nie), ale wcześniej możemy przeżyć swoje życie, a dzieckiem, które na pewno umrze w męczarniach krótko po narodzinach, o ile nie urodzi się martwe. ,,Ależ Bóg który nie mógłby stworzyć natury tak by wszystkie wadliwe osobniki usuwała bo natura by czasem zawodziła na co nie mógłby nic poradzić byłby dziwny bo ponoć jest wszechmogący więc jeśli dziecko bez ingerencji człowieka się rodzi mimo wad o których wspominasz to są podstawy by twierdzić że Bóg chce by się rodziło." Ponoć ten Bóg ma być miłosierny i gdzie ta miłosierność skoro chce, żeby takie dziecko się urodziło i umarło w cierpieniu? Mniejsza ilość poronień w dzisiejszych czasach to jest ingerencja człowieka, efekt rozwoju medycyny. Z jednej strony to dobrze, bo można utrzymać ciążę, która kiedyś była niemożliwa do utrzymania z powodu choroby matki, która to utrudnia, czy po prostu przez stres, ale też przez to ratowane są ciąże z wadami. A poronienie potrafi być na takim etapie, że nie było wiadomo o wadach. Nawiązałam do wiary, bo ArabellaStrange jest wierząca i nie ukrywa tego. ,, I po co ten zastrzyk skoro najprawdopodobniej urodziłby się martwy? Czyżby zastrzyk był mniej bolesny dla Felka od jego rodzenia się? Czy chciano po prostu mieć pewność że się nie urodzi żywy bo a nuż teoria o naturalnej eliminacji takich osobników okaże się nieprawdziwa? Skoro jego kości były tak połamane że umarłby po kilku minutach to czemu w ciągu tego czasu co spędził w łożysku mając połamane kości jego połamane kości nie spowodowały jego śmierci?" Zastrzyk po to, żeby nie umarł w cierpieniu, żeby skrócić jego cierpienia, które już miał, bo był już połamany w łożysku i najpewniej każde poruszenie się matki powodowało kolejne złamanie, każdy jego obrót. W łożysku nie umarł, bo przy życiu podtrzymywał go organizm matki. Równie dobrze mógłbyś się zapytać dlaczego płód, u którego nie rozwinął się mózg, nawet szczątkowy z częściami odpowiedzialnymi za

Diddl

oddychanie czy bicie serca, żyje w łożysku. Chociaż gdy u Felka doszłoby do takiego złamanie, że kość przebiłaby mu jakiś ważny narząd, to faktycznie umarłby w brzuchu matki, tylko że to byłoby dla niego bardziej bolesne niż zastrzyk. Zastrzyk to co najwyżej było dla niego ukłucie, jeśli nie podziałało na niego znieczulenie, które dostała pani Anita. To co innego niż umieranie z bólu połamanych kości albo od razu uduszenie się, bo połamana klatka piersiowa nie pozwoliłaby mu oddychać. Nie jest pewne czy umarłby od razu czy krótko po narodzinach, ale jest pewne że nie miał szans przeżyć. ,,Czy chciano po prostu mieć pewność że się nie urodzi żywy bo a nuż teoria o naturalnej eliminacji takich osobników okaże się nieprawdziwa?" Czy ty nie rozumiesz, że nawet jakby urodził się żywy, to szybko by umarł w męczarniach? Wiesz co to są wady letalne? I tak, normalnie natura sama eliminuje takie osobniki. Dlatego istnieje coś takiego jak poronienie. Selekcja naturalna, mówi ci to coś? Pani Anita nie chciała niczego udowadniać, tylko chciała oszczędzić swojemu dziecku (, które było chciane, ale niestety okazało się chore bez szans na choćby w miarę normalne życie) cierpienia. Zrobiłaby to dużo wcześniej, gdyby lekarze jej nie okłamywali na temat stanu zdrowia dziecka. ,,Wbrew temu co może sobie myśleć matka (a także dziecko ale jego akurat nikt o zdanie nie pytał) dziecko nie jest po to by się do niego przytulała. To nie jest jej przytulanka. To jest żywy człowiek którego stan zdrowia jeśli uniemożliwia przytulanie się to po prostu ma żyć bez tego." Gdzie ja napisałam, że dziecko to przytulanka? To chyba naturalne, że matka chce przytulić swoje dziecko. Ta matka nie mogłaby swojego dziecka nawet w ogóle dotknąć, bo najmniejszy dotyk mógłby złamać mu kość, nie mogłoby być naturalnego kontaktu skóra w skórę, bo oddychanie matki też mogłoby mu łamać kości. Unikanie przytulanie i w ogóle dotykania dziecka (co byłoby ciężkie, bo przecież trzeba by było mu założyć pampersa,

Diddl

zmieniać go, karmić dziecko) nie polepszyłoby jego sytuacji, bo Felek łamałby sobie kości samemu się poruszając, przy oddechu. Jak niby chcesz pytać o zdanie płód, który jest nieświadomy swojego istnienia? I nowonarodzone dziecko, nawet zdrowe, też nie jest świadome. Felek nie miał szans dożyć wieku, w którym niemowlę zaczyna być świadome, że jest odrębną istotą, a nie jednością z matką. Zmarłby po kilku godzinach pewnie jak nie urodziłby się martwy. Dodajmy że Felek miał przez złamania deformacje, też zagrażające życiu, bo przecież nikt nie nastawiał mu kości w brzuchu matki, żeby prawidłowo się zrastały. Zresztą to i tak mijałoby się z celem, bo próba nastawienia mu kości kończyłaby się najpewniej kolejnymi złamaniami, bo tak kruch miał kości. ,,Do niektórych dzieci z niską odpornością matki też nie mogą się przytulać i takie dzieci żyją." Pomijając że ja nie pisałam o przytulaniu się matki do dziecka, tylko o przytulaniu dziecko przez matkę, to czy ty nie widzisz różnicy między dzieckiem, które ma niską odporność, ale poza środkami ostrożności, lekami, mogą żyć w miarę normalnie, a WADĄ LETALNĄ, przez którą dziecko umarłoby szybko w cierpieniu ciągle łamiących się kości, o ile nie umarłoby od razu po narodzinach lub jeszcze w brzuchu matki? ,,Niemożność przytulenia (i to jeszcze przez matkę a to jakby dziecko nie miało matki to miałoby umrzeć w myśl tego bo jak ono tak może żyć bez matki która mogłaby się do niego przytulić a nie wiem czy wiesz że jest możliwe by martwa kobieta urodziła żywe dziecko) to naprawdę słaby argument co będzie następne?" Jak matka umarła, to zdrowe dziecko miałoby innych, który by mogli go przytulać, ojca, dziadków. Zresztą z tym przytuleniem nie chodzi o samo dziecko, ale o matkę. Wyobraź sobie że twoje dziecko cierpi z każdym ruchem, który jest niezależny od niego (bo noworodki nie machają rączkami i nóżkami świadomie, to są naturalne odruchy i dziecko nie przestanie ich mieć, bo łamie mu to kości i sprawia ból) a ty możesz tylko na

Diddl

to patrzeć, bo twój dotyk spowodowałby kolejne złamanie, kolejny ból. Byłbyś szczęśliwy, że patrzysz jak twoje dziecko kona w męczarniach, bo najważniejsze że się urodziło? Co do urodzenia dziecka przez martwą kobietą, to moim zdaniem jest to sensowne jedynie wtedy, gdy kobieta była już w zaawansowanej ciąży i niewiele brakowało do porodu, a nie utrzymywanie praktycznie martwej kobiety przy życiu dla zarodka/płodu na wczesnym etapie, gdzie nie ma pewności, że uda się go utrzymać do czasu aż będzie można zrobić cesarki, czy w ogóle urodzi się zdrowe. Jak z góry wiadomo że zarodek/płód jest chory i to tak, że nawet nie miałby szans na nawet w miarę normalne życie, to tym bardziej nie miałoby to sensu, nawet jak ciąża byłaby już zaawansowana. Kobieta to nie inkubator. No ale ty jesteś mężczyzną, więc ty nigdy nie zrozumiesz jak to jest nosić dziecko, które i tak jest skazane na śmierć przez wady letalne, nigdy nie będziesz musiał żyć ze świadomością, że każdy twój ruch może łamać dziecku w twoim brzuchu kości, nigdy nie będziesz musiał żyć w strachu czy dziecku w twoim brzuchu jakaś kość właśnie nie przebiła płuca czy serca, nie będziesz musiał stanąć przed wyborem urodzenie i patrzenie na śmierć dziecka w męczarniach (o ile nie urodziłoby się martwe albo nie umarłoby w twoim brzuchu), czy dokonać aborcji i oszczędzić mu cierpień, skrócić je, zapewnić mu bezbolesną śmierć. Tak więc nie powinieneś się na takie tematy wypowiadać. ,,Niemożność czułego przemawiania do dziecka na podstawie którego będzie się abortować głuche płody?" Kolejne debilne pytanie. Głuchota NIE JEST ŚMIERTELNA i nie powoduje ŚMIERCI W MĘCZARNIACH. Wrodzona łamliwość kości typu 2 JEST. I głuchota dziecka nie oznacza, że nie można do niego czule mówić. Myślisz że rodzice głuchych dzieci do nich nie mówią? Co więcej, dziecko urodzone głuche może nauczyć się mówić, choć nie będzie to mowa jak u słyszącego człowieka, zwłaszcza jeśli dostanie implant. Nie każdemu głuchemu implant pomoże oczywiście, ale

Diddl

nawet bez tego głucha osoba może prowadzić normalne życie, choć z pewnymi ograniczeniami z powodu niepełnosprawności. Felek nie mógłby prowadzić nawet w miarę normalnego życia i nie ma niczego, co by mu to umożliwiło, bo miał wadę letalną. Może kiedyś medycyna będzie potrafiła leczyć wrodzoną łamliwość kości typu 2 (i 1 i 3 i 4, bo te też są nieuleczalne, ale nie są letalne, a w przypadku najłagodniejszego, 1, chore dziecko może rozwijać się normalnie, bez deformacji, mieć normalny wzrost, z wiekiem mieć mniej złamań), ale na razie tego nie potrafi.

Kotniekot Odpowiedz

Ale kobiety z chęcią miałyby dwójkę, trójkę czy nawet więcej dzieci, gdyby to było ich jedyne zadanie. A jak chcecie wcisnąć kobietom potomstwo między pracę zawodową, nadgodziny, dodatkowe szkoły i kursy, i ogarnianie domu to nic dziwnego, że samo myślenie o tym jest psychicznie wyczerpujące.

SokoliWzrok

Ojej, chcecie, żeby dorosłe osoby musiały pracować? To straszne...

Powiemnie

Sokoli, tak to straszne, jeżeli ktoś ma pracować 24/7 na dobę, a inni tylko na jeden etat. I dlaczego to od kobiet oczekuje się by zrezygnowały ze swojego życia, pracowały 24 godzin na dobę, a od faceta by jedynie pracowali na etat, wrócili do domu i odpoczywali?

zdystansowany

Nikt rozsądny i ogarnięty od nikogo nie oczekuje pracy 24 godziny na dobę 7 dni w tygodniu bo wie że taka praca po mniej niż tygodniu kończy się śmiercią bo organizm ludzki ma swe ograniczenia i bez snu wytrzymuje dosyć krótko. A wiesz kto najczęściej oczekuje pracy ponad ludzkie możliwości? Wcale nie proliferzy lecz szefowie korporacji którym na rękę jest by dzieci się nie rodziły.

zdystansowany

Jeśliby nagle wszystkie kobiety tak myślały (nie będę rodzić dziecka a potem go wychowywać bo muszę chodzić do pracy) to po pewnym czasie okazałoby się że nie mają dla kogo pracować.

PeggyBrown2022 Odpowiedz

Mój znajomy powtórzył teorię, że depresja bierze się z braku sklejenia się z rzeczywistością i podał przykład osoby, która ma dziecko, a go nie chciała. Ty nie piszesz nic o depresji, ale zamiast aborcji, pomogłaby Ci zmiana podejścia. Uważam, że pisanie o zmianie pieluch i kojarzenie z macierzyństwem wyłącznie tego, jest oklepane. Czy dziecko będzie w pieluchach kilkanaście albo kilkadziesiąt lat? Nie, wyrośnie z nich szybciej niż myślisz. Tu chodzi o człowieczeństwo. Posiadanie dzieci polega na tym, że coś poświęcasz - czas, energię, pieniądze, ale dostajesz też coś w zamian. Dziwi mnie to, że ludzi nie przeraża wizja samotnej starości. I nie chodzi oczywiście o tę również oklepaną szklankę wody, bo nie można dzieci traktować w sposób interesowny. Chodzi o możliwość budowania relacji z drugim człowiekiem, obdarowanie go uczuciem i prawdopodobnie otrzymanie tego uczucia również od niego. Media obrzydzają ludziom macierzyństwo, a przecież jest wiele gadżetów, udogodnień i placówek, które mogą pomóc w wychowaniu dzieci, np. można je dać do żłobka, przedszkola lub korzystać z pomocy opiekunki (poza tym, że dziecko ma ojca i potencjalnie dziadków). Czy ktoś powiedział, że kobieta, która jest matką, nie może się malować, mieć znajomych, czy też hobby? Nie jest tak, choć współcześnie demonizuje się macierzyństwo. Pewne grupy mają w tym swój interes. W przemyśle aborcyjnym idzie o pieniądze - te koncerny, które produkują śmiercionośne preparaty i te kliniki aborcyjne, które wyrzucają zwłoki płodu jak odpad - im chodzi tylko o zarobek. Nie dajmy się ogłupiać, nie traćmy człowieczeństwa i nie wierzymy w to, że posiadanie rodziny jest złe. Urlop macierzyński i każdy inny jest właśnie po to, żeby matka mogła skupić się na dziecku, jednocześnie mając pieniądze. Trzeba nauczyć się zarządzania czasem i pieniędzmi, a będziesz nadal zadowolona ze swojego standardu życia, a gdy dziecko pojawi się na świecie, być może nie będziesz umiała sobie wyobrazić życia bez niego.

Luna111

Myślę, że to właśnie nie demonizowanie macierzyństwa, a większa świadomość i odpowiedzialność. Pokolenie moich rodziców w większości nie wychowywało dzieci, a hodowało. Rodzina utrzymująca się z jednej wypłaty? To nic, przecież dziecko może jeść chleb ze śmietaną, bo najtańszy. Nie ma funduszy na leczenie zębów? To nic, przecież będą tylko trochę krzywe. Dziecko dręczone, wyśmiewane? Psycholog to od wariatów, nie od dziecka. Jeden pokój i trójka dzieci? Dostawi się jeszcze jedno łóżko i będzie.
Dzisiaj to pokolenie dorosło i ma już tą świadomość ile krzywdy wyrządziło im to "wychowanie". Owszem, jest tym "silniejszym" pokoleniem, ale ogromnym kosztem. I mając dzieci chciałoby im zagwarantować te godne warunki i szacunek, którego samo nie miało. Dlatego kładzie się nacisk na to ile wysiłku pochłania tak naprawdę odpowiedzialne wychowanie dziecka - z poszanowaniem jego potrzeb, dbaniem o zdrowie, opieką i szacunkiem. To jest właśnie człowieczeństwo. Świadomość, że dziecko trzeba utrzymać i wychować, a nie tylko hodować.

Postac

Ja się zgadzam z Peggy. Nawet w wyznaniu napisane, że Autorka nie wyobraża sobie zmieniać ufajdanych pieluch - tak, jakby na tym macierzyństwo się kończyło. Swój tyłek też podciera.
Ludzie skupiają się na wadach dzieci. One ograniczają. Ale większość ludzi siedzi na tyłkach w domu przed telewizorem, więc w czym ich dzieci będą ograniczać? Dzieci wnoszą radość w życie. Są pełne energii, ciekawe świata. Czasem dzięki dzieciom rozwijają się też rodzice. A później dorosną i można z nimi też fajnie czas spędzać.

Owszem, wymagają wychowania, poświęcania im czasu i pieniędzy. Ale teraz rodzice za bardzo skupiają się na tym poświęcaniu i wyręczaniu. Może dlatego mają tak dużo pracy?
Moje dzieci chodzą do przedszkola, to sobie obserwuję rodziców. Tylko moje dzieci się same ubierają przed wyjściem. Przychodzi rodzic, każe usiąść prawie 6-latkowi i sam mu kapcie na buty zmienia. Bo chce dobrze dla dziecka? Nie mówię rano, bo się ludzie spieszą do pracy. Ale po pracy?
Kiedyś dzieci miały bardzo dużo swobody, teraz rodzice uważają, że muszą decydować o wszystkim. Zapełnić dzieciom dzień, jakby nuda była czymś złym.
Nie mówię, że "kiedyś to były czasy, a teraz nie ma czasów ", ale to jest popadnie z jednej skrajności w drugą. Żadna z nich nie jest dobra.

Luna111

Nie generalizowałabym, że dzieci wnoszą radość w życie. Owszem, tak często jest, ale nie zawsze. Według oficjalnych statystyk - co 10 kobieta żałuje rodzicielstwa i to bez względu na to czy dziecko ma rok, dziesięć lat czy piętnaście. Chociażby na facebooku, są grupy wsparcia dla takich kobiet. Sama też mam trochę do czynienia zawodowo z takimi kobietami. Kiedyś slogan "dzieci wnoszą radość do życia" był świętością, dzisiaj widać jaką iluzją była ta świętość i coraz częściej się o tym mówi, tym samym udowadniając jak ważną rolę w życiu każdego człowieka odgrywa sam moment wyboru.

Postac

Jak dziecko ma rok, a kobieta żałuje, to niestety, ale uważam, że to nie jest miarodajne. Wtedy jest często przemęczona, niewyspana, dziecko wcale albo znikomo kontaktowe. Czasu dla siebie nie ma, w dodatku jeszcze może odczuwać konsekwencje porodu i zmiany stylu życia - czy to fizyczne, czy psychiczne. Zwłaszcza, jeśli po porodzie nie miała wystarczającego wsparcia - ze strony męża, koleżanek lub rodziny. Albo psychologa, jeśli była taka potrzeba.
Myślę, że ta radość z posiadania dzieci jest w normalnych związkach, gdzie oboje rodzice są zaangażowani i się wspierają. Teraz świętością jest "samorozwój". Widać, jaka to iluzja, wśród wielu samotnych ludzi, którzy się rozwijają, wracając do pustych ścian.

I nie zgodzę się, że to moment wyboru jest kluczowy. Nie wiemy, jak będziemy się czuć w danej sytuacji, póki się w niej nie znajdziemy. Nawet najwięksi przeciwnicy dzieci mogą być szczęśliwi, gdy będą mieli swoje. Albo w drugą stronę - ludzie kochający dzieci nie będą potrafili odnaleźć się w roli rodziców.

Luna111

Skoro piszesz, że nie wiemy jak będziemy się czuć w danej sytuacji dopóki się w niej nie znajdziemy, to rozumiem, że stoisz na stanowisku, że dziecko to eksperyment? Jeśli się urodzi i będziemy się cieszyć, to fajnie. A jeśli się urodzi i nie będziemy się cieszyć, to... ? To co wtedy proponujesz?
Dziecko rodzi się - ma rok. Nie cieszymy się.
Dziecko ma 5 lat. Nie cieszymy się.
Dziecko ma 15 lat. Nie cieszymy się.

Co wtedy?
To jest żywa, czująca istota. Nie można traktować ją na zasadzie - a zobaczymy jak będzie. Bo co jeśli ta radość z dziecka nie przyjdzie w ogóle? Co wtedy z tym dzieckiem? Nie można go zwrócić. Nie ma reklamacji.

A dziecko to czuje. Dziecko zawsze prędzej czy później wyczuje, że było tylko eksperymentem "a zobaczymy jak to będzie".

Z mojego doświadczenia wynika, że są kobiety, dla których eksperyment, który proponujesz zakończył się nieszczęśliwie. I to nie tylko dla nich. Cierpi na tym partner, cierpi na tym dziecko. Kobiety często obwiniają się, że nie są w stanie - "no hej, mam kochającego partnera, niczego mi nie brakuje, co jest ze mną nie tak". Dla nich to jest osobisty dramat, że nie potrafią czerpać tej radości, czują się wybrakowane, gorsze. A to przecież normalni ludzie z normalnym życiem.

Więc... znasz jakiś punkt reklamacji, gdy jednak ta szumnie głoszona radość nie pojawi się nigdy?

Postac

Mocno nadinterpretujesz moje wypowiedzi. Nie chcesz dzieci i szukasz dla siebie usprawiedliwienia, czy czemu tak?

Każdy powinien dokonywać wyboru w oparciu o najlepsze dostępne informacje. Demonizowanie macierzyństwa, bo to "babranie się w pieluchach" to nie są najlepsze dostępne informacje. Gloryfikowanie zarówno macierzyństwa, jak i samotnego trybu życia, mija się z celem. A nawet jak się już wyboru dokona, to nie jest równoznaczne ze szczęściem bądź jego brakiem. Każdy dzień to dokonywanie wyborów.

zdystansowany

Nie zawsze zwłoki płodu z aborcji są wyrzucane jako odpad. Czasem są wykorzystywane do robienia szczepionek. I może to jest prawdziwy interes który niektórzy z tego mają.

honey100 Odpowiedz

Są tabletki poronne, jeśli jest wystarczająco wcześnie.

Luna111 Odpowiedz

Są grupy, które Ci pomogą. Szukaj na facebooku. Zawalcz o siebie dziewczyno. Masz wybór.

Dragomir

Szkoda że to dzieciątko nie ma wyboru. Kiedyś, kiedy ona umrze, dusza tego zamordowanego dziecka stanie przed jej duszą i spyta - Mamo, dlaczego nie dałaś mi szansy?

Powiemnie

Dragomir znowu brałeś prochy od poprzedniego dealera? Widzę, ze są bardzo mocne. Co to za historyjka hahahah

Powiemnie Odpowiedz

Teraz na święta są bilety do różnych krajów za grosze, możesz pojechać z chłopakiem lub koleżanka i tam zrobić aborcje. Na przykład Niemcy są blisko. Na Facebooku masz dream abort team lub aborcyjny dream team, oni ci pomogą dalej. Napisz do nich. Nie zwlekaj.

Iguannna Odpowiedz

Jest mnóstwo organizacji które mogą ci pomóc. Sama nie jestem zwolenniczką aborcji i nigdy bym się na nią nie zdecydowała ale pamiętaj że tylko ty masz prawo decydować o własnym ciele. Pamiętaj również że to dziecko ma ojca. I to on może się nim zająć, nie musisz to być ty. I nigdy, przenigdy nie decyduj się na seks z facetem bez gumki. Nie ważne jak się zabezpieczasz, on również ma taki obowiązek. Nie ma gumy, nie ma seksu i koniec. Nie tylko ze względu na ciążę ale również choroby przenoszone drogą płciową które często nie dają objawów a zarażają. Nie wazne jaka decyzję podejmiesz, trzymam za ciebie kciuki. Dasz radę.

zdystansowany

Ta wasza teoria że płód jest jak wirus nawet nie ma tu zastosowania bo do pozbycia się niektórych wirusów prawo może zmusić i nie ma że to moje ciało i ja mogę o nim decydować więc jak chcę mieć w ciele to mi wolno. Prawo nie pozwala czasem decydować ani o leczeniu ani o tym czy urodzić. A co do decydowania o leczeniu to może się nawet zdarzyć że lekarz nie mogąc uratować zarówno nienarodzonego dziecka kobiety jak i jej uratuje tylko ją czy to się jej podoba czy nie. Więc prawo tak naprawdę mamy opresyjne w dwie strony. A żyć chce zarówno płód jak i wirus. I wy uważajcie bo jeszcze wam się to czkawką odbije gdy abo będzie w każdym momencie i przypadku legalna i zaczniecie zgłaszać zmuszanie przez waszych partnerów przemocą do dokonania abo bo prawa do decydowania o waszym ciele nie będą respektować radośnie korzystając z tego że abo można dokonać bo wywalczyłyście prawo do decydowania o własnym ciele. To się zawsze kończy takim absurdem. Nie mam co do tego złudzeń. Z resztą to już się dzieje. Jesteście takie naiwne że szkoda gadać. A obsmarkać cię mogę korzystając z prawa do decydowania o własnym ciele? A samobója strzelić mogę korzystając z prawa do decydowania o własnym ciele? Co do tzw. zabezpieczenia należy się zastanowić. Na prezerwatywę może być człowiek uczulony i to zarówno mężczyzna jak i kobieta. Tabsy anty a także inne środki anty też mogą być szkodliwe. Ale co tam? Najlepiej by mężczyzna bez zastanowiania założył na siebie nawet i z 10 gum najlepiej zapachowych uczulając siebie i partnerkę a kobieta łykała tabsy anty jak cuksy i przeszła co najmniej jedną abo. I najlepiej niech to robią w kilku maseczkach bo to teraz modne. Jeśli przy okazji się uduszą lub umrą w inny sposób to antynataliści będą zadowoleni. Przecież do tego w sumie zmierzają te wszystkie modne ruchy które tak naprawdę są marszem lemingów ku zagładzie. Od pewnego momentu niektóre kobiety wstydzą się bycia dziewicami. Obecnie dąży się do tego by kobiety wstydziły się niepopełnienia abo.

Iguannna

Ale się zesrałeś. Jako facet nie masz prawa do głosu bo nigdy nie będziesz postawiony w takiej sytuacji. I to właśnie wpływa na twój osąd. Ciebie nigdy nie rozerwie na żywca, to nie tobie będzie groziła śmierć w razie powikłań więc se możesz pisać lekką ręką tą swoją rozprawkę. Nie chcecie aborcji? To ryzykujcie tak jak kobiety - każdy ojciec który się nie zgadza na aborcje ma dostać to samo co kobieta - odbyt rozerwany i nacięty i wszystkie inne powikłania. Kobieta umiera to ojciec też. Gwarantuje ci że nagle żaden z was nie miałby nic przeciwko aborcji. Wasza hipokryzja nie ma granic. A co do gumy - idź na odczulanie albo wazektomie. Jeżeli facet się nie zabezpiecza to nie ma seksu i koniec. Kobieta nie ponosi odpowiedzialności karnej za aborcje bo to jej ciało i ma prawo o nim decydować. Odpowiedzialność ponoszą ci co jej w tym pomagają. A twoje pierdololo o tym że faceci będą je zmuszać… szkoda słów. Nadużycia ze strony mężczyzn są wszędzie i w każdej dziedzinie. Dobrze że to zauważyłeś, może z tym będziesz walczyć a nie z wymyślonym problemem alergii na gumy, chwaleniem się aborcja i wstydzeniem się bycia dziewicą? Swoją drogą faceci częściej wstydzą się bycia prawiczkiem, dlaczego o tym nie wspominasz? Zajmij się swoim fiutem i fiutami kolegów, a nie tym co my kobiety mamy w majtkach, bo to jest nasze i tylko nasze.

Zobacz więcej komentarzy (6)
Dodaj anonimowe wyznanie