Jako dziecko byłam bardzo ruchliwa, praktycznie nie potrafiłam usiedzieć w miejscu. Do tego jak każdy maluch kochałam zabawki, zwłaszcza te różowe i świecące. Kiedyś razem z rodzicami wybraliśmy się do supermarketu. Wzięli duży wózek, posadzili mnie w siodełku i jazda na zakupy! Powoli wjeżdżając na kolejne działy, przeglądali produkty. Zatrzymali się przy jednym stoisku na dłuższą chwilę, oddalając się przy tym kawałek. Nagle moim oczom ukazał się ogromny dział z zabawkami. Jak w jakimś transie, nie do końca wiadomo jak, wyszłam z wózka, kierując się na ten dział. W najlepsze zaczęłam przeglądać i bawić się wszystkim. W pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że jestem całkiem sama. Jak każdy maluch wpadłam w histerię, gdy znalazła mnie jakaś starsza kobieta. Zaprowadziła mnie do punktu obsługi klienta, gdzie zapytano mnie, jak wołają na mnie rodzice. Po dłuższym namyśle odpowiedziałam, że głośno. Wtem w megafonach rozległ się głos: „Dziewczynka, na którą rodzice wołają głośno, czeka na rodziców w punkcie obsługi klienta”. Dopiero w tym momencie rodzice zorientowali się, że brakuje im podopiecznej :)
Dodaj anonimowe wyznanie
fajni rodzice
Moja córka przez długi czas myślała że ma na imię ona 😃