#W45zY

W poprzednim związku zostałem zdradzony i nie do końca przepracowałem tę zdradę.
Jeszcze wtedy wybaczyłem eks tę zdradę, ale tak naprawdę to nie zastanowiłem się nawet dobrze, czy w ogóle powinienem. Bardzo się cieszyłem, że ona jednak nadal chce być ze mną, że „nadal mnie kocha”. Uwierzyłem, że po prostu mieliśmy gorszy okres, a ona się pogubiła. Wewnętrznie nadal obwiniałem trochę siebie, że nie byłem wystarczająco męski i dominujący — na co dzień i w seksie. Prawda była taka, że w seksie bardziej kręciły mnie scenariusze, gdzie to ona była dominująca, co jej jednak nie kręciło.
Postanowiłem zagrać w otwarte karty, przeprowadzić super szczerą rozmowę na temat oczekiwań każdego z nas co do seksu, fantazji seksualnych itp.
Po moich naciskach ona przyznała się, że kręciłyby ją trójkąciki z innym mężczyzną.
Wstyd się przyznać, ale wtedy też mnie to podnieciło, tak jakby po zdradzie cała zazdrość uleciała i teraz seks z innymi mnie miał już nie boleć, a nawet mógłby podniecać, gdy miałbym być jego częścią lub po prostu sobie patrzeć.
Eks proponowała, że w grę mógłby wchodzić także trójkąt z inną kobietą – „dla mnie” – ale szczerze mnie to nie kręciło. Bardziej kręciło mnie przekazanie jej info „popatrz, nie kręcą mnie inne kobiety, kręcisz mnie tylko ty i chcę zrobić wszystko, byś była zaspokojona”. Wiem, miałem odrzucić ten mindset bycia nie-męskim, ale nie dałem rady się wtedy zmienić. Nie zdążyliśmy nigdy tego zrealizować, bo wkrótce zdradziła mnie ponownie.
Tym razem postanowiłem, że naprawdę się zmienię, że teraz będę męski, twardy, dominujący. I udawało mi się to bardzo długo. Wkrótce poznałem nową kobietę, z którą jestem do tej pory, minęło już ładnych kilka lat, ale od pewnego czasu zaczynam wracać myślami do tych wydarzeń. Nie do samej osoby eks, ale tej konkretnej propozycji seksualnej. Szczerze to nie udało mi się zdusić tych fantazji w zarodku, pozwoliłem im żyć we mnie, aż urosły do tego stopnia, że za każdym razem jak myślę o seksie, to myślę o czymś takim. Za każdym razem jak uprawiam seks z nową partnerką, to mam te myśli w głowie i za każdym razem jestem bliski, by się jej do tego przyznać, ale tego nie robię. Nawet nie tylko dlatego, że mogłaby uznać, że jestem ohydny i mnie zostawić. Najbardziej boję się tego, że ją też mogłoby to kręcić i wtedy nie oparłbym się chęci wprowadzenia tego w życie. Wiem, że fantazje to nie rzeczywistość i to, co podoba nam się w fantazjach, niekoniecznie spodoba nam się w realu i może zepsuć to nasz związek, który jest w miarę udany.
Dlatego nie przyznałem się do tej pory.

Myślałem, by pójść do seksuologa z tym problemem.
Niestety, mieszkamy razem i każdą wolną chwilę spędzamy razem. Nie wiem, jak wytłumaczyłbym jej moje wizyty bez przyznawania się do tego.
karlitoska Odpowiedz

Możesz jej powiedzieć, że masz takie fantazje i od razu zaznaczyć, że nie koniecznie chcesz je realizować, ale może pooglądać razem filmy z takim scenami? Znam małżeństwo, które co jakiś czas spotyka się z dodatkowym kolegą i się tak zabawiają, więc to nie jest tak, że na pewno to popsuje relacje.

chmurka1111

Nie wiemy jak wyglądają relacje w tym małżeństwie.
Może mąż uznał że nie ma wyboru, bo nie chce stracić partnerki i dlatego się zgadza, a wewnętrznie czuje się okropnie.
A może nawet go to kręci, ale w domu żona po wszystkim traktuje go gorzej, a na zewnątrz związku tego nie widać.

Znasz bliżej te osoby i wiesz, że się na pewno dobrze bawią?

anonimowe6692 Odpowiedz

Ale dlaczego traktujesz swoje fantazje jakby z automatu były czymś złym? I przestań sobie usilnie kłaść do głowy, że nie możesz czegoś robić, bo jest "niemęskie". To wszystko kwestia nowym społecznych, kiedyś rajstopki i peruki były męskie. Ważne żeby obie osoby w związku czuły się z tym komfortowo

Anonimowaonatu Odpowiedz

Trochę Cię rozumiem, bo jesteśmy z mężem w podobnej sytuacji. Też na początku byliśmy tradycyjnym małżeństwem, on męski i twardy, ja tą delikatna i uległa. Normalne życie, dom, dzieci itd… dopiero jak było już tragicznie między nami, rozmawialiśmy szczerze i zmienialiśmy podejście do współżycia. Zaczęło się od pieszczot stóp (co go bardzo obrzydzało, ale robił to bo mu kazałam). Teraz to on jest uległy, a ja dominuje. Jest zamknięty 24/7 w specjalnej klatce, nie uprawiamy klasycznego seksu. Seks wygląda tak że, to ja go ,,biorę” a nie on mnie. Jak mam ochotę na klasyczny seks, to korzystam z usług kolegi. On o tym wie, nie raz to widział albo był obecny. Teraz to on nosi sukienki :) oczywiście wszystko w zaufaniu i tylko wtedy kiedy jesteśmy sami (z kolegą). Jakbyśmy się spotkali na ulicy, albo jakbyś Nas znał to nigdy byś nie pomyślał że tak wyglądają nasze sprawy łóżkowe. Może to dziwne, chore itd dla niektórych ale dla nas to najlepsza opcja. Dlatego nie bój się żyć, mieć swoich fantazji a opinią innych nie musi Cię obchodzić :)

chmurka1111

Trochę brzmi to nieprawdopodobnie...

Anonimowaonatu

Możliwe, bo sama kiedyś bym w to nie uwierzyła, ale tak jest :)

chmurka1111

Po prostu z tego komentarza aż bije to że był pisany przez faceta, prawdopodobnie w ramach opisania własnej fantazji :)

Anonimowaonatu

Widzę, że wiesz lepiej jaką mam płeć i jak żyjemy:) Na szczęście my żyjemy jak chcemy :)

Postac

Jakim sposobem trzymasz go w klatce 24/7?

GeddyLee

a ja tam byłem, miód i wino piłem

Anonimowaonatu

Są specjalne klatki blokujące jego męskość :)

upadlygzyms

Tak sobie myślałem, że to cholernie mało praktyczne trzymać dorosłego człowieka w klatce.
Małą jego część natomiast już faktycznie dość łatwo.

Dragomir

Ten mąż to niezły bezjajcew musi być. Leczcie się zboki.

Anonimowaonatu

Dragomir:
Jest sobą dla siebie, a nie kimś dla innych :)

,,leczcie się zboki” - z socjologii (Znaniecki): "Zboczeniec" to osoba, która łamie konwenanse i normy społeczne.
Wybacz ale nie skorzystamy, leczyć się nie będziemy :) wolimy iść pod prąd :)

Zobacz więcej odpowiedzi (1)
Dragomir Odpowiedz

Prawdziwa umbrieliada :)

SokoliWzrok Odpowiedz

Takie chore myśli skracają życie, najlepiej od razu zdusić je w zarodku.

Postac Odpowiedz

Powiedz partnerce, może Wasze pożycie się zmieni na lepsze.
Bardziej niż fantazje dziwi mnie fakt, że każdą wolną chwilę spędzacie razem. To trochę niezdrowe.

Furuya

Tez spędzam każdą wolną chwilę z drugą połówką i nie uważam tego za niezdrowe. Po prostu jesteśmy też najlepszymi przyjaciółmi i lubimy ze sobą spędzać czas. Mamy wspólne hobby i podobne poglądy na życie.

Postac

I jak długo jesteście razem? Że żadne z Was nie ma swojego życia? Bo jeszcze pierwsze 2-3 lata to OK, zakochanie, motyle w brzuszku i te sprawy. Ale jak długo można tak funkcjonować? Jak jedno chce na spacer, to drugie też musi? Albo oboje nie idziecie? Albo jedno chce do kina na babski film, to nie może z koleżankami, tylko partnera ciągnie?

Furuya

10 lat. Na spacery chodzimy razem, bo lubimy spacerować. Do kina też. Filmy lubimy podobne, więc nie mamy z tym problemu.
Nie rozumiem, o co Ci chodzi ze "swoim" życiem. Mam je i ta druga osoba jest po prostu jego częścią, bardzo ważną z resztą. Nawet można powiedzieć, że najważniejszą, bo jednak z tą osobą układam sobie życie.
Nikt nikomu nie zabrania kontaktu z przyjaciółmi, tylko że my akurat mamy wspólnych i spędzamy z nimi czas razem.
Z różnic to chyba tylko ja mam większe zacięcie w pewnym temacie, który jest moim indywidualnym hobby, ale po prostu realizuję to w domu. Mam do tego osobne pomieszczenie, więc i tak siedzimy w tym pokoju razem. A ta druga osoba w tym czasie gra sobie w gierki, ma nawet wydzielony kącik gamingowy w tym moim pokoju.
My po prostu bardzo lubimy spędzać ze sobą czas. Dla mnie to normalne. Dziwnie by mi było nie lubić spędzać czasu z drugą połówką. To po co mi niby ta druga osoba w związku? Żeby nie lubić z nią rozmawiać? No nie rozumiem.

Dodaj anonimowe wyznanie