Środek lata, upał, gorąco, skwar, żar i kamieni kupa. Kupiłem sobie loda i poszedłem zjeść na ławce w parku. Kątem oka zobaczyłem, że kawałek spadł mi na spodnie, więc lekko wkurzony szybko wziąłem to na palec i oblizałem, wiadomo, żeby nie było plamy za dużej.
Okazało się, że na spodniach i tak by nie było plamy od loda, bo to nie z loda mi kapnęło, tylko ptak mi nasrał.
Dodaj anonimowe wyznanie