Mam dość mojej teściowej. Bawię się z dzieckiem w bieganie/skakanie/czytanie książek/puzzle itd., to foch, bo dziecko się nią nie interesuje, a sama do zabawy nie dołączy. Najbardziej satysfakcjonujące dla niej byłyby zabawy sam na sam z dzieckiem, ale jednocześnie robi wtedy rzeczy, na które nie wyrażam zgody (i to nie jest moje widzimisię, tylko zakaz od fizjoterapeuty, logopedy czy psychologa — mówi krzywdzące słowa, np. zamiast „pobrudziłeś się” mówi „jesteś brzydki”, albo „jesteś ładny, bo nasikałeś” itp.).
Nie zabraniam jej widywania się, widuje, ile chce (mieszkamy obok), ale jak na weekend sobie coś zaplanujemy, to foch, bo ona chciała, żeby ja zawieźć do siostry/kuzynki/wujka i siedzieć z nami u nich. Czy życie z teściową jest zawsze takie męczące?
Dodaj anonimowe wyznanie
A gdzie w tym wszystkim jest syn mamusi?
Dlaczego Ty, obca w sumie osoba, stać na pierwszym froncie i ciągle się z teściową “szarpać”?
A skąd założenie że to nie mąż pisze te wyznanie ?
*to wyznanie. I w sumie bez znaczenia, jeśli pisze mąż to gdzie jest jej córka
A mąż na to co? To on jest tym kto powinien mamę skorygować.
Jak wyżej - skąd założenie że to wyznanie żony ?
Nie, nie jest.
Najlepiej zacząć od odpowiedniej odległości mieszkań i dystansu w kontaktach już od początku.
Dopóki jej dziecko nie postawi klarownych granic to nie masz szans, jedynie jako para macie szansę stawić opór najazdowi "babuni". I zazwyczaj wtedy skutkuje tylko szantaż emocjonalny i "szlabany na wnuka" ;)
Z Twoją jak widać tak :)