#Nd5nw

Cała akcja miała miejsce jakieś 18 lat temu.
Byłem wtedy w pierwszej klasie gimnazjum, zbliżało się Boże Narodzenie, wychowawczyni wymyśliła, abyśmy zrobili sobie paczki, za maksymalnie 25 złotych.
Odbyło się losowanie z kartkami, tak aby nikt nie wiedział, od kogo dostaje prezent.
Mnie wylosowała wychowawczyni – dostałem prezent o wartości około 300 zł, dużo kwota jak na tamte czasy.
Tylko że to wcale nie był przypadek, że wychowawczyni mnie wylosowała, w tajemnicy dowiedziała się, kto mnie wylosował i się zamieniła.
Dodam tylko, że wychowałem się w biednej rodzinie, gdzie był alkoholizm ojca, i jak to bywa w małych wsiach, nauczyciele dobrze znali moją sytuację.
Dopiero po latach doceniłem ten prezent, rozumiejąc cały kontekst.
Dobrzy ludzie są wśród nas.
Livarot Odpowiedz

Wychowawczyni tego nie wymyśliła , to były tak zwane Mikołajki. Pamiętam że dochodziło do śmiesznych ale i nieciekawych sytuacji. Jeden kolega dostał kalendarz z rozebranymi kobietami i nauczycielka mu skonfiskowała , ale inny kolega dostał pudełko od warcabów albo bilet do Tworek ( działo się to w Warszawie więc dowcipniś się nie wykosztował)

tramwajowe

@Livarot Chyba chodzi o to, że wychowawczyni wymyśliła sposób by wesprzeć potrzebującego ucznia.

Dantavo

Serio? Przecież nie chodzi o to, że nauczycielka jest pionierem, który wymyślił coś nowego... Jak ktoś napisze coś w stylu "gdy byliśmy mali kolega wymyślili zabawę w chowanego" to będziesz się czepiał, że jej nie wymyślił, bo to zabawna znana od wieków? Przecież wiadomo, że nie o to chodzi.

Dodaj anonimowe wyznanie