#UiOrF
Zaraz po maturze wraz z mamą założyłam firmę. Nieważne jaką. Firma była zarejestrowana na mnie, bo wiadomo, student to płaci mniej, taki bonus dla młodych.
Przez pewien okres było super, ale potem bardzo dużo rzeczy się posypało, w efekcie czego musiałyśmy zamknąć interes. Oficjalnie nastąpiło to końcem 2015 roku, przed nowym rokiem akademicki, dzięki czemu mogłam pobierać stypendium. W czasie kiedy jeszcze firma działa, całą papierkową robotą zajmowało się duże biuro księgowe. Tani nie byli, ale za to mieli nienaganną opinię. Do czasu.
Jest rok bieżący, tydzień temu. Akurat dostałam parę dni wolnego w pracy i postanowiłam przyjechać do domu. Siedzę sobie na kanapie, piję herbatę, kiedy zaatakowała mnie potrójna seria SMS-ów. Otwieram więc skrzynkę, a tam trzy powiadomienia z banku, że ściągnięto mi z konta ponad 1000 zł i jakieś dziwne tytuły. Myślałam, że ktoś mnie okradł, więc w panice dzwonię do nich. Dowiedziałam się, że mam zajęte konto i komornika. Na pytanie dlaczego, okazało się, że mam niezapłacone składki za dwa miesiące w 2014 roku i te pieniądze są na częściowe pokrycie kosztów. Myślałam, że to pomyłka.
Minął weekend (akcja w piątek po południu), w poniedziałek przyszedł list z wezwaniem do zapłaty z ZUS-u z groźbą, że jak tego nie zrobię, to zajmą mi konto. Ponieważ musiałam wracać do miasta, w którym pracuję, moja mama wyposażona w pełnomocnictwo poszła się zapytać o co chodzi. I teraz hit:
- Tak, nie miałam zapłaconych składek, bo biuro wypełniało je źle.
- Tak, muszę zwrócić całą kwotę, łącznie z zaległymi odsetkami za 3 lata.
- Nie, ZUS nie ma obowiązku poinformować mnie wcześniej, żeby zamiast 3 tysięcy miała do zapłaty np. 120 zł.
- Na pytanie dlaczego najpierw zajęli mi konto, a potem nadesłali list, kobieta w urzędzie stwierdziła tylko tyle, że powinno być na odwrót.
Hit nastąpił wczoraj. Po tym, jak w weekend nie miałam za co zrobić zakupów, bo nie wiedziałam, że nawet z mojego własnego konta oszczędnościowego nie mogę zrobić sobie przelewu, bez uprzedniego zaksięgowania przez bank (wcześniej o dowolnej porze i godzinie, teraz pon-pt od 9 do 17), zapytałam o to, czy wszystko mi będą zabierać. Okazało się, że mam kwotę wolną do 1500 zł.
Wczoraj dostałam pensję. 1060 zł. Kiedy weszłam na konto (miałam tam 50 zł), zostało mi 819 zł. Popłakałam się, bo po zapłaceniu rachunków na resztę miesiąca mam 19 zł. Gdyby nie moja mama, która podesłała mi pieniądze na konto chłopaka, musiałabym przeżyć za 20 zł do następnej wypłaty.
Urzędnicy... Zwrot podatku szedł do mnie pół roku i nie mogli znaleźć mojego konta. Zaległości ściągnęli bez niczyjej pomocy.
Znajdź tą firmę księgową i załóż im sprawę, że z powodu ich błędu ZUS nasłał na ciebie komornika.
Nie rozumiem. W 2015 byłaś na conajmniej drugim roku studiów i miałaś swoją firmę. A więc teraz masz conajmniej 30 lat. Czemu zarabiasz 1060 zł? To jest grubo poniżej minimalnej. Mówisz że zostało ci 50 zł do końca miesiąca (za co oczywiście nie da się przeżyć). Ale za 1060 zł też nie bardzo… może ZUS zakłada, że masz pensję minimalną i po zabraniu tego wciąż zostaje ci coś na życie?
A wgl nienormalne jest, że zwykły szary Kowalski boi się, że popełni błąd przy płaceniu podatków. Że potrzebuje do tego księgowej. Nosz kur… to powinno być proste jak budowa cepa.
Znajdź dobrego prawnika i pozwij firmę która prowadziła wam księgowość.
Jakbym czyral moja historie, z tym że mija ksiegowosc zle deklarowała składki, chcieli ode mnie ściągnąć 800tys , a okazalo sie ze mam 2.5 mln nadpłaty, i teraz muszę to wykazać. Zus nie musi o niczym informować.
Zostawić księgowość obcym ludziom bez żadnego nadzoru?
Na start każdy koszt jest istotny, ale postanowiliście płacić najwidoczniej nie mało, żeby ktoś odwalał za was kluczową część prowadzenia interesu?
Lenistwo czy nie miałyście pojęcia o interesach?
Bo prowadzenie działalności jest bardzo utrudnione, co gorsza, jest wiele przypadków, gdzie w prawie podatkowym nie ma jasno określonych zasad. I żeby się dowiedzieć np czy możesz skorzystać z danej ulgi musisz prosić o indywidualną interpretację podatkową. A jak złożysz do dwóch urzędów, to jeden może powiedzieć tak, drugi inaczej. To jest chore. Jeśli mam talent do szycia i poszerzam wiedzę w tym kierunku, to to powinno być wystarczające, żeby prowadzić małą, rodzinną szwalnię. No i wiadomo, trochę umiejętności liczenia, logicznego myślenia, żeby policzyć zyski, koszty. Ale podatki nie są logiczne, to jest zbiór złożonych zasad, niedeterministycznych, czytasz to jakbyś czytał instrukcje skomplikowanej planszowki, i na końcu się dowiadujesz, że w twoim przypadku to w sumie niewiadomo. Powiecie „jak komuś się nie chce doktoryzować z podatków, to niech nie prowadzi biznesu, tylko pracuje u kogoś”. No i tak właśnie się dzieje, potem cała rzesza ludzi woli pracować w zagranicznych sieciówkach, molochach, niż zakładać własne, polskie firmy.