#USIdf
Któregoś wieczoru podjęłam decyzję, że to właśnie dzisiaj się zabiję. Pamiętam, że najpierw posprzątałam swój pokój, uporządkowałam rzeczy. Potem stwierdziłam, że nie będę robiła kłopotu i od razu się wykąpię, żeby nie musieli tego robić po mojej śmierci. Usiadłam do biurka, napisałam pożegnalny list. W pokoju obok mojego (przerobionym na prasowalnie) stała szafka z lekami. Różne antybiotyki, które zostawały z kolejnych leczeń trójki dzieci. Postanowiłam, że wezmę wszystkie i pójdę spać, nigdy więcej się nie budząc. Przy okazji miałam zrobić to cicho, higienicznie i nikomu nie robiąc problemu.
Gdy poszłam po leki, okazało się, że dzień wcześniej mama zrobiła z nimi porządek i wszystko wyrzuciła. To był jedyny raz, kiedy doszłam do granicy mojej wytrzymałości. Przehibernowałam jeszcze 3 długie jak cholera lata i wyjechałam na studia, jak najdalej od domu. Odcięłam się i teraz jestem szczęśliwa. Nigdy nikomu o tym nie powiedziałam.
Cieszę się, że tego nie zrobiłaś ❤️ Mam nadzieję, że teraz czujesz się dużo lepiej i jesteś szczęśliwa. Najlepszego
Jeśli w szafce były głównie staaaare antybiotyki, to z planów samobójstwa i tak by wyszło g...o. I to całkiem dosłownie. Prawdopodobnie następne dni spędziła byś w toalecie, ciężko to przechorowując jelitowo.
Na szczęście - znalazłaś w sobie siłę i przetrwałaś, a gdy tylko mogłaś - wzięłaś sprawy w swoje ręce.
Masz siłę, zdecydowanie i życzę Ci więcej szczęścia!
Najprawdopodobniej i tak by ci się nie udało, a mogłaś rozwalić sobie żołądek. Szkoda że nikt z dorosłych nigdzie nie zgłosił że twój ojciec pije.