#5h8Sh

Zainspirowane historią #Zvo0V.

Z moim mężem (nazwijmy go Piotr) znałam się od wieku nastoletniego - ta sama klasa gimnazjum. Przyjaźniliśmy się, na studiach drogi się rozeszły, jako para skończyliśmy dopiero po spotkaniu z okazji 10-lecia zakończenia gimnazjum.

W związku od początku stawiałam sprawę jasno - nie chcę mieć dzieci, chcę pracować, rozwijać się. Piotrowi to pasowało, twierdził, że samodzielność każdego w związku jest bardzo ważna, bo liczy się partnerstwo, a nie zależność od drugiej osoby. Za dziećmi nie przepadał.

Minęło parę lat związku, w międzyczasie zaręczyny, ślub, własne mieszkanie. Robiłam karierę, Piotr też. Kilka lat po ślubie awansował, trafił w nowe towarzystwo. I zaczęło się.

Bo on zarabia już tyle, że nie muszę na siłę udowadniać swojej samodzielności (zarabialiśmy mniej więcej po równo, ja miałam mniej stałej pensji, ale za to o wiele większe premie uznaniowe, więc średnia miesięczna była podobna). Bo w domu bałagan i nie ma kto posprzątać (w związku to raczej ja byłam tą porządnicką, on zostawiał wszystko gdzie popadnie i ja to ogarniałam). Bo on by czasem zjadł coś domowego, a nie tylko w pracy czy na mieście (wcześniej w dni pracy zdalnej albo w weekendy oferowałam się, że coś ugotuję, ale najczęściej słyszałam, żebym się nie przemęczała).

Najgorsze jednak było gdy pewnego dnia oświadczył mi, żebym poszła do lekarza zbadać się pod kątem bezpłodności, bo on już był i to musi być moja wina, że nie jestem w ciąży skoro on od trzech miesięcy dziurawi prezerwatywy. Awanturę jaką mu po tym zrobiłam słyszeli chyba wszyscy w promieniu kilkunastu kilometrów.

Obecnie jesteśmy po rozwodzie, zdobyłam dowody na to, że usiłował mnie zapłodnić wbrew mojej woli i że wiedział od początku, iż ja dzieci nie chcę mieć, a mój adwokat dokonał cudu i rozwód jest z jego winy. Nie rozmawiamy ze sobą, jego rodzina mnie nienawidzi i obrabia tyłek w mieście rodzinnym, ale mam to gdzieś, bo mój brat tam nie mieszka, a rodzice po przejściu na emeryturę przenieśli się na wieś.

Napisałam na początku, że stawiałam sprawę co do dzieci jasno, ale mimo wszystko zataiłam przed nim jedną rzecz - po studiach w pełni świadomie wyjechałam za granicę i usunęłam jajniki, bo wiedziałam, że dzieci w moim życiu nie chcę. I cieszę się, że to zrobiłam, a nie polegałam na zaufaniu wobec partnera.
stanburton Odpowiedz

Bardzo dobra decyzja ,niektorzy maja jakies takie dziwne slodkie mniemanie ze moga decydowac co jest najlepsze dla ich drugiej polowki ,najpierw sie cale lata udaje takich super wyluzowanych i niby otwartych ,a dopiero pozniej gdy zyskaja juz pewnosc ze zyskali juz kontrole ,pokazuja w pelni swoje oblicze , wiec gosciu w tym przypadku sie ostro przejchal ,inna kobieta moze mechnela by na to reka ,ale autorka nie dala sobie wejsc na glowe i zakonczyla cos co jak widac bylo farsa i nie mialo wiekszego sensu od samego poczatku.

AaRr Odpowiedz

Oczywiście jego zachowanie karygodne, ale dla mnie wcale nie jesteś lepsza, skoro zataiłaś ten zabieg. O takich rzeczach też mówi się w związku.

TakaOna100

Też mam tu mocny dysonans. Usunac jajniki i nic mu nie powiedzieć? Człowiek się zmienia, może również zmienić zdanie w kwestii dzieci.

AaRr

No dokładnie, nawet jak powiedział jej, że też nie chce dzieci to jednak powinien wiedzieć, że nawet nie ma takiej możliwości. Ona tak samo jak i on nie była szczera.

AnimowanyCegla

Doświadczenie pokazało, że nie był godny bezwarunkowego zaufania.
Życie jest długie, a rozwalenie go cudzym "mądrym" pomysłem jest łatwe. Zachowała się racjonalnie. Chłopak powinien się spalić w piekle.

Jeśli chłopakowi się od widziało brak dzieci to poważna rozmowa --> rozstanie, a nie podejmowanie takiej decyzji samemu. A potem udowadniają społeczeństwu i sądu że nie jesteś koniem.
Takaona100, AaRr, jak nadprogramowe dziecko niespodzianka to dla was taka blacha sprawa jak nie wspomnienie faktu z przeszłości, to domy dziecka są pełne ochotników do adopcji, możecie komuś pomóc.

AaRr

Nie no, potępiam jego zachowanie, jak mówiłam, karygodne i absolutnie niedopuszczalne. Jak chciał mieć dzieci mógł od razu się rozejść i szukać kobiety, która też by chciała. Zwracam tylko uwagę, że o takich rzeczach jak bezpłodność się mówi jak się jest w związku, zwłaszcza przed ślubem. To nie jest błaha informacja z jej przeszłości, absolutnie nie, to super ważna informacja.
A adoptować akurat zamierzam :)

AnimowanyCegla

AaRr bohaterka. <3

imtoooldforthisshirt Odpowiedz

Osoba probujaca wrobic partnera w dziecko jest ponizej poziomu krytyki i tu nie ma o czym dyskutowac, ale.. mam male pytanie. Dlaczego nie powiedzialas partnerowi o zabiegu? Przeciez teoretycznie byliscie dogadani i zadne z was nie chcialo dzieci, zatem partner powinien sie ucieszyc i nawet wesprzec twoja decyzje.

sosnowiec1913 Odpowiedz

Jedni marzą o dzieciach ale nie mogą, inni mogą ale nie chcą i nawet się kastrują z własnej woli.
Problem w tym że od kastracji nie ma odwrotu, jak za 10 lat jednak zapragniesz w swoim życiu rodziny to już będzie za późno.
Szkoda...

coztegoze2

Po kastracji u kobiety robisz po prostu in vitro jeśli chce zajść w ciążę.

Dodaj anonimowe wyznanie