#UGlyg

Tegoroczny festiwal w Trójmieście przypomniał mi przepiękne czasu z moją ówczesną przyjaciółką. Gosię poznałam piętnaście lat temu właśnie na festiwalu, pojechałam tam z chłopakiem, który na miejscu stwierdził, że musi wracać do domu. Na szczęście znałam tam sporo ludzi, przedstawiono mi Gośkę i szybko złapałyśmy wspólny język.
Nigdy wcześniej nie miałam tak bliskiej osoby, po powrocie do domu Gosia praktycznie cały czas do mniej przyjeżdżała, zaczęłyśmy razem imprezować, rozumiałyśmy się bez słów. Nigdy wcześniej nie miałam z nikim tak super kontaktu, nie spędzałam z nikim tyle czasu. Chodziłyśmy razem na zakupy do galerii, na lody, do kina. Nawet na pierwszą wizytę do ginekologa umówiłyśmy się jedna po drugiej, żeby było raźniej.
Termin do fryzjera też robiłyśmy razem. Kiedy robiłyśmy prawo jazdy, też poszłyśmy do jednego instruktora i umawiałyśmy się na egzamin tuż po sobie. Ludzie czasem brali nas za parę. Kiedy potrzebowałam pogadać, tylko napisałam, a ona zaraz była. Naprawdę się dobrałyśmy, nigdy nawet się nie pokłóciłyśmy. Po napisaniu matury stwierdziłyśmy, że pojedziemy razem nad morze, zarezerwowałyśmy pensjonat, spakowałyśmy walizki i pojechałyśmy. Na miejscu oczywiście restauracje, imprezy, alkohol, faceci. Nie brałyśmy pod uwagę, że coś może pójść nie tak, ja byłam zajęta zapoznawaniem się z nowo poznanym Chorwatem, kiedy Gosia poszła gdzieś z jakimś chłopakiem. Już wtedy byłyśmy mocno wstawione, później wszystko pamiętam dosyć chaotycznie, pamiętam, że Gosia przyszła do mnie, zanosząc się płaczem, że ten koleś ją zgwałcił i że chce wracać do domu. Byłam przerażona całą tą sytuacją, oczywiście wróciłyśmy do pensjonatu, a nazajutrz wyruszyłyśmy do domu. Gosia w ogóle nie chciała rozmawiać i ciągle płakała. Wciąż nie mogłam uwierzyć, jak to się mogło wydarzyć. Jak na przyjaciółkę przystało, codziennie przychodziłam do niej z jedzeniem, radami i milczałam przed jej rodzicami, tak jak kazała. Nie rozumiałam tych facetów, jak można tak zniszczyć kobiecie życie.
Po jakimś czasie wyjechałam nad to samo morze z siostrą, musiałam tam coś załatwić i przy okazji zrobiłyśmy sobie wolne. Już w drugi dzień przy barze poznałam przystojnego bruneta, siedzieliśmy, gadaliśmy, robiłyśmy sobie fotki, wygłupialiśmy się i wylądowaliśmy u niego w pokoju. Na drugi dzień uciekłam z jego pokoju o świcie, a po śniadaniu na szczęście musiałyśmy wracać. Kiedy na drugi dzień pokazałam Gośce zdjęcia, Gośkę zamurowało, zrobiła się blada. Okazało się, że ten przystojny brunet to właśnie ON. WTEDY byłyśmy naprawdę wstawione, ja go nawet nie widziałam... Później gadałyśmy, odwiedzałyśmy się, ale jednak wyczuwałam ten dystans. Ona nigdy nie wygarnęła mi tego, że przespałam się z gwałcicielem, ale obie wiedziałyśmy, jak jest. Nie mamy kontaktu do dziś...
Diddl Odpowiedz

Skoro ona nigdzie nie zgłosiła gwałtu, ty nie wiedziałaś jak wygląda jej gwałciciel, to nie powinna mieć do ciebie pretensji. Kiepska sytuacja, ale niczym nie zawiniłaś, bo skąd miałaś wiedzieć, że to on?

Czysta Odpowiedz

Powinnyście powiadomić policję, bo on pewnie chodzi po barach i gwałci inne dziewczyny!

karlitoska Odpowiedz

Nie rozumiem dlaczego po tym nie skontaktowałyście się z policją, która pomogłaby wam ustalić tożsamość tego typa i przynajmniej zgłosić ten gwałt. Spytałaś się jej kiedykolwiek czy nie chciałaby to zrobić?

Dodaj anonimowe wyznanie