#U8jdB
Ledwo co się dało zrobić, paznokcie poobgryzane, w fatalnym stanie. Zadowolona pyta o cenę i troszkę zrzedła jej mina, mimo że o kosztach mówiłam jej już przy zapisywaniu. Pośpiesznie wyjęła banknoty z portfela i mi podała, biegnąc do drzwi. Krzyknęłam, że dała znacznie mniej, na co tylko zawołała, że po znajomości należy się jej taniej. A może po znajomości zapłacisz mi więcej? Kolejna sytuacja działa się w sierpniu. Zadzwoniła w sobotę, pyta, czy zrobię jej paznokcie, najlepiej dziś. Odpowiadam zgodnie z prawdą, że nie, bo szykuję cały dzień rodzinę pani młodej. "A wieczorem?". "Wieczorem wychodzę z mężem na kolację". "To nie możesz przesunąć tego na inny dzień!?". Moje godziny pracy nie są bez limitu!
Dzwoni kilka dni później - znowu to samo, mówię, by umówiła się na konkretny termin, bo dziś mam wyjazd do innego miasta. Uporczywie mnie męczy, że jest najważniejsza, bo tak się przyjaźniłyśmy w liceum! (byłyśmy na poziomie cichego "cześć" na korytarzu, to tyle). Przyjechała wieczorem do mnie do domu domagając się zabiegu, bo przecież mam czas!
Trochę szacunku by nie zaszkodziło. Tak ciężko się zapisać?
I apogeum całej tej sytuacji. Przyszła do mnie dziś bez zapowiedzi, wygoniła wręcz klientkę z fotela i zażądała manicure dla swojej córki. Po chwili do pokoju weszła SIEDMIOLATKA. Dziewczynka podała mi swój wiek osobiście. Miała sztuczne rzęsy i hennę brwi!
Byłam w szoku. Amelia osobiście pochwaliła się, że sama córkę "upiększyła". Po tym incydencie wygoniłam ją z domu, zablokowałam numer i zamierzam iść do opieki społecznej. Tej dziewczynce dzieje się krzywda!
Przede wszystkim to jak ktoś Ci wbija na chatę na siłę to możesz wezwać policję.
Ale powiem Ci, że się dziwię, że po tej akcji z płatnością w ogóle odbierałaś od niej telefon. Ja bym tego nie zrobiła.
Uważam, że panna młoda sama powinna wpaść na to, żeby przełożyć ślub. W końcu to sama Amelia we własnej osobie przybywa na zabieg. Potem powinniście ją zabrać z mężem na kolację w ramach podziękowania za możliwość robienia jej pazurków. I w ogóle jak mogłaś wziąć od niej opłatę zamiast jej zrobić za darmo, ona jest ważną osobą, mogłabyś ją sobie wpisać do CV
I dałaś wygonić klientkę z fotela? Ktoś Ci wpada na chatę, straszy klientów a Ty nie reagujesz? Rozumiem, że mogłaś być w szoku ale tu chodzi o Twoją renomę i reputację.
Trzeba było zaczynać każdą rozmowę od konieczności uregulowania reszty należności za pierwszy zabieg.
+ odsetki
Po akcji z płatnością w ogóle nie powinnaś już z nią rozmawiać. Ale dobrze, że ostatecznie zablokowałaś numer. A dziecka szkoda.
Mam nadzieję że jeśli to wyznanie jest prawdziwe to naprawdę zgłosisz ją do MOPSu.