#U8jdB

Jestem kosmetyczką. Pracuję w większym mieście w centrum Polski. Aktualnie jestem w trakcie szukania lokalu, więc większość zabiegów (makijaże, henna brwi i te sprawy) wykonuję w domu. Mam też pewną przyjaciółeczkę z liceum, powiedzmy Amelię. Amelia dopiero niedawno dowiedziała się o mojej działalności. Jaka była wniebowzięta! Umówiła się na paznokcie, wszystko okej. Przychodzi, a paznokcie brudne, ręce tak samo. Delikatnie pytam, czy coś się stało, że ma tak zaniedbane dłonie. W odpowiedzi usłyszałam, że była w ogródku i nie myła, bo stwierdziła, że nie ma potrzeby.

Ledwo co się dało zrobić, paznokcie poobgryzane, w fatalnym stanie. Zadowolona pyta o cenę i troszkę zrzedła jej mina, mimo że o kosztach mówiłam jej już przy zapisywaniu. Pośpiesznie wyjęła banknoty z portfela i mi podała, biegnąc do drzwi. Krzyknęłam, że dała znacznie mniej, na co tylko zawołała, że po znajomości należy się jej taniej. A może po znajomości zapłacisz mi więcej? Kolejna sytuacja działa się w sierpniu. Zadzwoniła w sobotę, pyta, czy zrobię jej paznokcie, najlepiej dziś. Odpowiadam zgodnie z prawdą, że nie, bo szykuję cały dzień rodzinę pani młodej. "A wieczorem?". "Wieczorem wychodzę z mężem na kolację". "To nie możesz przesunąć tego na inny dzień!?". Moje godziny pracy nie są bez limitu!

Dzwoni kilka dni później - znowu to samo, mówię, by umówiła się na konkretny termin, bo dziś mam wyjazd do innego miasta. Uporczywie mnie męczy, że jest najważniejsza, bo tak się przyjaźniłyśmy w liceum! (byłyśmy na poziomie cichego "cześć" na korytarzu, to tyle). Przyjechała wieczorem do mnie do domu domagając się zabiegu, bo przecież mam czas!
Trochę szacunku by nie zaszkodziło. Tak ciężko się zapisać?

I apogeum całej tej sytuacji. Przyszła do mnie dziś bez zapowiedzi, wygoniła wręcz klientkę z fotela i zażądała manicure dla swojej córki. Po chwili do pokoju weszła SIEDMIOLATKA. Dziewczynka podała mi swój wiek osobiście. Miała sztuczne rzęsy i hennę brwi!

Byłam w szoku. Amelia osobiście pochwaliła się, że sama córkę "upiększyła". Po tym incydencie wygoniłam ją z domu, zablokowałam numer i zamierzam iść do opieki społecznej. Tej dziewczynce dzieje się krzywda!
coztegoze2 Odpowiedz

Przede wszystkim to jak ktoś Ci wbija na chatę na siłę to możesz wezwać policję.

Ale powiem Ci, że się dziwię, że po tej akcji z płatnością w ogóle odbierałaś od niej telefon. Ja bym tego nie zrobiła.

TwojaStaraSieODzieci Odpowiedz

Uważam, że panna młoda sama powinna wpaść na to, żeby przełożyć ślub. W końcu to sama Amelia we własnej osobie przybywa na zabieg. Potem powinniście ją zabrać z mężem na kolację w ramach podziękowania za możliwość robienia jej pazurków. I w ogóle jak mogłaś wziąć od niej opłatę zamiast jej zrobić za darmo, ona jest ważną osobą, mogłabyś ją sobie wpisać do CV

RykSilnika Odpowiedz

I dałaś wygonić klientkę z fotela? Ktoś Ci wpada na chatę, straszy klientów a Ty nie reagujesz? Rozumiem, że mogłaś być w szoku ale tu chodzi o Twoją renomę i reputację.

JoseLuisDiez Odpowiedz

Trzeba było zaczynać każdą rozmowę od konieczności uregulowania reszty należności za pierwszy zabieg.

JoseLuisDiez

+ odsetki

AaRr Odpowiedz

Po akcji z płatnością w ogóle nie powinnaś już z nią rozmawiać. Ale dobrze, że ostatecznie zablokowałaś numer. A dziecka szkoda.

3210 Odpowiedz

Mam nadzieję że jeśli to wyznanie jest prawdziwe to naprawdę zgłosisz ją do MOPSu.

Dodaj anonimowe wyznanie